Trwa konkurs na prezesa ZUS: Kandydat musi wykazać się skutecznością w rabowaniu Polaków
W przyszłym tygodniu odbędzie się kolejny etap, tym razem pisemny, konkursu na prezesa ZUS - poinformował dziś wiceminister pracy Marek Bucior, który przewodzi komisji konkursowej. Do konkursu zakwalifikowało się pięć osób.
"Konkurs na prezesa ZUS w zasadzie dopiero się rozpoczął. Jesteśmy już po etapie weryfikacji zgłoszeń, które napłynęły. Warunki niezbędne do wzięcia udziały w dalszych etapach konkursu spełniło pięciu kandydatów" - powiedział Bucior.
Przed tygodniem na stronie ZUS zamieszczono listę osób, które spełniły wymagania formalne. Byli to: Katarzyna Kalata, Piotr Kobierski, Adam Niedzielski, Michał Schröder oraz Edyta Stępień.
Bucior dodał, że kolejny etap konkursu ruszy w przyszłym tygodniu. "7 kwietnia odbędzie się część pisemna konkursu, a także badanie kompetencji kierowniczych. Kompetencje te będą weryfikowane za pośrednictwem firmy zewnętrznej, która przeprowadzi m.in. testy psychologiczne kandydatów" - wskazał Bucior.
"Gdy będziemy mieć wyniki, nastąpi część ustna konkursu, która jest planowana na 14 kwietnia" - poinformował.
Wiceszef resortu pracy wskazał, że bezpośrednio po zakończeniu konkursu komisja przedstawi jego wyniki ministrowi pracy Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi.
"Komisja konkursowa ma możliwość wyłonienia do trzech kandydatów, których nazwiska zostałyby przekazane ministrowi pracy" - powiedział Bucior.
Ogłoszenie o naborze na stanowisko prezesa ZUS ukazało się w połowie marca. Kandydaci mogli składać oferty do 24 marca. Nabór jest prowadzony w związku z dymisją dotychczasowego prezesa Zakładu Zbigniewa Derdziuka. Kończy on pracę w ZUS 31 marca. Derdziuk, składając dymisję na początku lutego oświadczył, że "wypełnił swoją misję". Szefem ZUS został w 2009 r.
"Po pięciu latach pracy mogę z czystym sumieniem odejść, stąd złożona na ręce pani premier dymisja. Gdy przychodziłem do ZUS, mówiłem o potrzebie poprawy jakości obsługi klientów. Wszystko, co robiłem jako prezes ZUS, miało na celu właśnie podniesienie satysfakcji milionów naszych klientów. Dziś Zakład to już inna instytucja niż ta sprzed pięciu lat. Duża w tym zasługa zespołu ludzi, z którymi współpracowałem: zarządu, dyrektorów i zespołu pracowników ZUS" - oświadczył Derdziuk, tłumacząc swą dymisję w komunikacie.
Derdziuk ocenił, że ZUS to już nowoczesna instytucja. "Zarządzana zgodnie z najwyższymi standardami, zaawansowana technologicznie i przede wszystkim przyjazna klientom. Mam nadzieję, że zaufanie do niej w społeczeństwie będzie rosło (...)" - podkreślił.
Wokół ZUS ostatnio było głośno w związku z tym, że na początku grudnia ub.r. CBA zatrzymało 14 osób, w tym trzy pracujące w departamencie zarządzania systemami informatycznymi ZUS i b. członka zarządu Zakładu w związku ze śledztwem dot. zmowy przy przetargu na drukarki dla ZUS. Przetarg dotyczył zakupu 3,3 tys. drukarek i urządzeń wielofunkcyjnych.
Do Krajowej Izby Odwoławczej trafiło odwołanie firm z branży, które twierdziły, że warunki określone w specyfikacji przygotowanej w ZUS spełniają tylko produkty jednego producenta. Zakład zaprzeczył i podał, że mogą to być urządzenia kilku firm; KIO jednak uwzględniła odwołania i nakazała powtórzenie oceny ofert.
Prokuratura zastosowała poręczenia majątkowe w różnej wysokości wobec 14 osób, którym postawiono zarzut zmowy przetargowej przy zamówieniu na drukarki dla ZUS.
Latem NIK opublikowała raport nt. ZUS. Izba oceniła, że kwota rzeczywistych, nieściągniętych i wymagalnych należności ZUS z tytułu składek na ubezpieczenia społeczne przekroczyła w 2013 r. 55 mld zł. Derdziuk wówczas odrzucał te zarzuty.
W wywiadzie dla radiowej Jedynki, udzielonym już po ogłoszeniu dymisji, Derdziuk zapewnił, że nie wynika ona z kontrowersji w związku z przetargami na system informatyczny czy zakup drukarek i nie ma też związku z ostatnim raportem Najwyższej Izby Kontroli. Zapowiedział, że zamierza przejść do pracy w sektorze prywatnym.
Na co naprawdę idą składki Polaków utopione w ZUS? ZOBACZ.
PAP/ as/