Informacje

fot. FreeImages.com/Antje Ickler
fot. FreeImages.com/Antje Ickler

Kto według Turków stoi za wojskowym zamachem? USA i Europa

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 19 sierpnia 2016, 10:09

  • Powiększ tekst

Po nieudanym wojskowym zamachu stanu w Turcji w prorządowej i islamskiej prasie pojawiły się sugestie, że za puczem stali agenci CIA. Według sondaży 84 proc. Turków wierzy, że zamachowcy byli wspomagani zza granicy - pisze "Economist".

70 proc. Turków jest przekonanych, że w zorganizowanie zamachu stanu zaangażowana była Ameryka - podaje brytyjski tygodnik.

Według niektórych gazet "jakiś emerytowany amerykański generał przekazał zbuntowanym tureckim żołnierzom miliardy dolarów; a USA kierowały tureckimi siłami, aby zabiły prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana. Islamski dziennik nazwał Niemcy państwem wrogim, a kanclerz Angelę Merkel przedstawił w nazistowskim mundurze" - wylicza "Economist".

Zdaniem większości Turków Zachód nie potępił wystarczająco wcześnie ani w wystarczająco mocnych słowach nieudanego zamachu wojskowego, w którym śmierć poniosły 273 osoby.

Ankara oskarża Fethullaha Gulena, islamskiego kaznodzieję mieszkającego w USA, o to, że był mózgiem zamachu; władze Turcji domagają się jego ekstradycji.

Czytaj także: Rosjanie źli na polski opór wobec Nord Stream 2. „Niemcy mieli to załatwić”

Turcy mają też żal o to, że Europa i Ameryka krytykują czystki, jakie nastały po puczu. "Europa ma jednak rację, obawiając się, że próba rozprawienia się z sympatykami Gulena wymknęła się już spod kontroli" - komentuje tygodnik.

Wszystko to nakręca - zdaniem "Economista" - "społeczne oburzenie na Zachód i zwolenników Gulena, a to pozwala Erdoganowi osiągnąć to, czego nie mógł osiągnąć latami: poparcie znacznej większości Turków".

Notowania Erdogana znacznie podskoczyły po puczu: w czerwcu miał poparcie rzędu 47 proc., ostatnio wynosi ono 68 proc. - podaje tygodnik.

Erdogan ostrzega teraz Waszyngton, że relacje między obu państwami pogorszą się znacznie, jeśli USA nie wydadzą Ankarze Gulena - pisze "Economist".

W mniemaniu tureckiego prezydenta egzamin z lojalności zdało tylko jedno mocarstwo - Rosja. "Erdogan ujął to dosadnie: (Władimir) Putin nie krytykuje mnie za liczbę osób zwolnionych w siłach zbrojnych lub służbie publicznej" - cytuje tygodnik.

"Na razie NATO nie musi się obawiać, że Turcja odejdzie z Sojuszu" - mówi zachodni dyplomata i ostrzega, że Putin będzie nadal napuszczał Turcję na Amerykę i UE; "on gra w tę grę lepiej niż ktokolwiek inny" - dodaje rozmówca "Economista".

"Od dekady rząd Turcji, niegdyś proeuropejski, oddalał się od Zachodu (...), teraz robi to szybciej" - konkluduje tygodnik.

Po lipcowym zamachu stanu w Turcji zatrzymano ponad 40 tys. ludzi, z czego niemal połowie przedstawiono zarzuty. W areszcie przebywa obecnie ponad 20 tys. osób. Ankara prowadzi masowe czystki, w ramach których ponad 70 tys. osób zostało zawieszonych w obowiązkach bądź straciło pracę. Zwolnienia objęły sądownictwo, urzędy państwowe, edukację, media i służbę zdrowia, a nawet federacje sportowe. Większość formalnie aresztowanych to wojskowi.

(PAP)

Zobacz: Grecy domagają się 270 mld euro reparacji wojennych od Niemiec. „Zrobimy wszystko, co konieczne”

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.