Informacje

fot. Wikimedia Commons
fot. Wikimedia Commons

Estonia uzbraja obywateli i trenuje

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 3 listopada 2016, 14:28

    Aktualizacja: 3 listopada 2016, 14:33

  • 2
  • Powiększ tekst

Niezwykle popularne stają się w Estonii organizowane niemal co tydzień zawody, które łączy jeden cel: przygotowanie armii partyzantów zdolnych do prowadzenia walki z okupantem. Estońska Liga Obrony (The Estonian Defense League), która organizuje te sportowo-militarne wydarzenia, zbiera 25 400 ochotników, aby od czasu do czasu przeprowadzić weekendowe sesje treningowe. Te ostatnie nabrały innego znaczenia po wtargnięciu Rosji na Ukrainę, co wywołało w Estonii obawy podobnego scenariusza wydarzeń.

Przykładem takiego szkolenia mogą być Zawody Patrolowe Okręgu Jarva. 40-kilometrowemu marszowi towarzyszy 21 zadań, wśród nich odpowiadanie na pytania o lokalne szczegóły, których znajomość ma pomóc w odróżnieniu swojego od wroga czy poprawne rozpoznawanie rosyjskich wozów bojowych. Na tych konkretnych zawodach stawiło się pomimo późnojesiennej pogody 16 drużyn złożonych z kobiet i mężczyzn, w tym także nastolatków. Typowa drużyna może spędzić całą noc ukrywając się zakamuflowana w lesie, podczas gdy grający rolę okupantów żołnierze szukają ich oddając strzały w powietrze.

Z populacją liczącą 1,3 miliona oraz stałą 6-tysięczną armią, należąca do NATO Estonia nie ma szansy w konwencjonalnym starciu z Rosją. Jednak do walki nie w otwartym polu przygotowuje się ta bałtycka republika. Zamiast tego, Estonia zwiększa wysiłki w trenowaniu przyszłych partyzantów, np. ucząc ich konstruować tzw. improwizowane ładunki wybuchowe (I.E.D.), które mocno dały się niegdyś we znaki armii amerykańskiej w Iraku i Afganistanie. Inną odpowiedzią na napięte stosunki z Rosją jest program zachęcania Estończyków do trzymania broni w domach.

Zachęcanie obywateli do gromadzenia ciepłych ubrań, żywności w puszkach, porządnych butów i posiadania karabinu wydaje się zabawnie nieadekwatne w perspektywie agresji ze strony olbrzymiej Rosji. Estończycy twierdzą jednak, że przykłady Iraku i Afganistanu pokazują, iż wojna partyzancka wyrównuje szanse nawet w walce z potężną armią.

Estonia nie jest jedynym krajem, który rozdawanie broni cywilnym obywatelom traktuje jako przygotowanie do powszechnego oporu i jako element strategii odstraszania. Pośród 4 państw o największym nasyceniu społeczeństwa bronią, to jest Stanów Zjednoczonych, Jemenu, Szwajcarii i Finlandii, dwa ostatnie z tej listy państwa mają doświadczenie albo z obroną polegającą na poborze opartym na cywilnych ochotnikach albo z wojną partyzancką.

„Najlepszym środkiem odstraszającym są nie tylko uzbrojeni żołnierze, ale także uzbrojeni obywatele”, twierdzi generał brygady Meelis Kiili, dowódca Estońskiej Ligi Obrony. Liczba sztuk broni, głównie szwedzkiej produkcji samoczynnych karabinów AK-4, jest objęta tajemnicą, ale program uzbrajania obywateli przyspieszył od kryzysu ukraińskiego. Partycypujący w nim Estończycy muszą ukryć broń i amunicję w bezpiecznym miejscu, takim jak sejf w ścianie lub zakopać ją w znanym tylko sobie miejscu.

Skąd jednak w ogóle takie przygotowania, skoro według Artykułu 5 Traktatu NATO Stany Zjednoczone są zobowiązane zareagować z całą siła militarną w przypadku agresji na Estonię? Rząd Estonii tłumaczy, że nie można pomijać Artykułu 3, który zobowiązuje kraje członkowskie do przygotowania własnej obrony. Sceptycy twierdzą jednak, że realna jest obawa, iż ani USA ani Europa nie będą mieć wystarczającej determinacji aby wejść w konflikt z Rosją. Pomimo trwającego obecnie rozbudowywania struktur militarnych NATO w republikach bałtyckich, Estonia może pozostać na ewentualnym placu boju osamotniona.

Niezależnie od wielkiej polityki, Estończycy przygotowują się zatem do prowadzenia wojny partyzanckiej. Oddając cześć partyzantom walczącym niegdyś z niemieckim i sowieckim okupantem, w przygotowania angażują się liczni obywatele Estonii. Kurs rozpoznawania jadalnych i leczniczych roślin prowadzony przez nauczyciela biologii, nauka gaszenia małych pożarów w lokalnej jednostce straży pożarnej czy zajęcia z transportowania „rannego” kolegi organizowane przez szkołę jazdy konnej nie są niczym nadzwyczajnym.

Kiedy emerytowany kapral armii estońskiej przeprowadza konkurs rozpoznawania rosyjskich wozów bojowych, a nastolatka ubrana po wojskowemu błyskawicznie i bezbłędnie odróżnia T-72 od BTR-80, na usta żołnierza cisną się słowa „Czasami myślę, że na coś nas tu przygotowują.” I dodaje: „Partyzantka to nasz sposób walki. Nie możemy równać się z nimi w uzbrojeniu. Musimy grupować się w małe oddziały i wyrządzać duże szkody ich konwojom, uderzać, gdzie tylko możemy.” Wspominając służbę w Afganistanie i efektywność I.E.D. mówi: „Przerażały nas te ładunki. A Rosjanin to też tylko człowiek. Będzie się bał tak samo.”

opracowanie Paweł Machała

(źródło: nytimes.com)

Powiązane tematy

Komentarze