Informacje

Fuzja Deutsche Börse z LSE, której szacunkowe koszty opiewają na 27 mld euro, otworzyłaby przed Frankfurtem wiele możliwości, fot. Shutterstock
Fuzja Deutsche Börse z LSE, której szacunkowe koszty opiewają na 27 mld euro, otworzyłaby przed Frankfurtem wiele możliwości, fot. Shutterstock

TWARDY BREXIT: Frankfurtu sen o finansowej potędze

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 25 marca 2017, 16:30

  • Powiększ tekst

Zarządcy niemieckich banków oraz szefowie spółek nie tylko nie obawiają się Brexitu, ale wręcz niecierpliwie nań czekają. W Niemczech słychać triumfalne głosy: po Brexicie to Frankfurt w miejsce Londynu stanie się nowym centrum rynku finansowego w UE!

Ubiegłoroczne referendum w Wielkiej Brytanii przyniosło nie tylko polityczne trzęsienie ziemi, lecz zadało także dotkliwy cios kalkulacjom wielu europejskich bankierów. Ale nie wszystkich. Na przykład niemieccy menadżerowie branży finansowej licytują się w wyrazach poparcia dla brytyjskiego wotum. Już w lipcu 2016 r. Andreas Dombret, członek zarządu Niemieckiego Banku Federalnego, ostrzegał podczas konferencji na frankfurckim Uniwersytecie Goethego przed popadaniem w panikę. Brexit nie powinien służyć jako argument do omijania zaleceń zawartych w unijnym planie ratowania banków. Nie możemy demontować filarów stabilności, które dopiero co z mozołem wybudowaliśmy – tłumaczył Dombret. Jego zdaniem, zbyt pochopne decyzje nie służyłyby utrzymaniu dyscypliny rynkowej, co z kolei skłoniłoby nadzór finansowy do zaostrzenia wobec banków wymogów kapitałowych. Dombret wątpi jednak, by Europie groził kryzys finansowy na większą skalę.

Naoliwiona maszyna

W Niemieckim Banku Federalnym Dombret odpowiada przede wszystkim za nadzór instytucji finansowych, więc niejako z obowiązku musi studzić emocje. Ale podobnie jak on ocenia sytuację Ignazio Angeloni, kierownik organu nadzorczego Europejskiego Banku Centralnego, prawa ręka Mario Draghiego, szefa EBC. Opór Brytyjczyków wobec UE narastał znacznie dłużej, a europejskie banki były przygotowane na taki bieg wydarzeń – twierdzi Angeloni. Zdaniem Włocha czerwcowe referendum na Wyspach nie wywołało w Unii szczególnych turbulencji. Nie było problemów z wypłacalnością, a wszystkie systemy bankowe działały jak dobrze naoliwiona maszyna, mimo wzmożonego natarcia klientów – przekonuje.

Po ogłoszeniu wyników brytyjskiego referendum pojawiły się pytania o sens fuzji London Stock Exchange z frankfurcką Deutsche Börse, co stworzyłoby globalną sieć obsługującą europejski rynek, bez względu na to, czy Wielka Brytania pozostałaby członkiem UE, czy też nie. Większość akcjonariuszy instytucji znad Menu i Tamizy do pomysłu połączenia największych pod względem obrotów giełd w Europie podchodzi przychylnie. Rzecz w tym, że transakcja musi jeszcze zostać zaaprobowana przez regulatorów. A ci przyglądają się uważnie szczegółom operacji. I tak niemiecki urząd nadzoru finansowego BaFin sprzeciwił się zaplanowanemu umiejscowieniu w Londynie siedziby połączonych parkietów. „Trudno sobie wyobrazić, żeby centrala europejskiej „supergiełdy” znajdowała się poza granicami Unii ” – komentował jesienią 2016 r. prezes BaFin Felix Hufeld w rozmowie z „Financial Times”.

Mimo tej obstrukcji, niemieccy i brytyjscy akcjonariusze zaznaczają, że fuzja niemieckiej giełdy z LSE będzie zyskowna dla udziałowców, a niemieccy dziennikarze nie pomijają żadnej okazji, aby uznać ją za zdarzenie godne okładki. „Frankfurt nowym Londynem?” – pyta Helga Einecke na łamach dziennika „Süddeutsche Zeitung”, który od czerwca ubiegłego roku regularnie obwieszcza, jakoby metropolia nad Menem aspirowała do rangi przyszłego centrum europejskiego rynku finansowego.

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że po referendum zarządcy niemieckich banków oraz szefowie spółek nie tylko nie obawiają się Brexitu, ale wręcz niecierpliwie nań czekają. W każdym razie z frankfurckich drapaczy chmur płyną krzepiące komunikaty. Jesteśmy w wygodnej sytuacji, przecież tutaj znajduje się nasza centrala. W Wielkiej Brytanii zatrudniamy ok. 9000 pracowników i w odpowiednim czasie o nich zadbamy – mówi Sylvie Matherat, jedyna kobieta w zarządzie Deutsche Banku. Przyznaje, że obecnie jeszcze trudno oszacować skutki Brexitu, jakkolwiek rynek finansowy „nie znosi niepewności”.

Do zwolenników pomysłów połączenia giełd oraz przesunięcia centrum finansowego z Londynu do Frankfurtu należy również Andreas Dombret. O takiej opcji dyskutujemy od lat, a po referendum wydaje się ona być jeszcze bardziej sensowna. Brytyjscy politycy pragną odwrócić się od Unii, ale z naszymi partnerami biznesowymi w Londynie musimy wzmocnić współpracę i zbudować solidniejsze mosty – wyjaśnia. Wtóruje mu także szef LSE, Xavier Rolet. Myślę, że do połączenia obu giełd dojdzie jeszcze w pierwszym półroczu 2017 r. – zapowiada.

Wspaniała szansa

W Niemczech Andreas Dombret był jednym z pierwszych wysokich rangą urzędników, którzy publicznie aprobowali fuzję Deutsche Börse z LSE. Za Odrą słychać też jednak głosy wyłamujące się z euforii kreowanej przez bankierów i publicystów. Transakcja, której szacunkowe koszty opiewają na kwotę 27 mld euro, po zatwierdzeniu przez lokalnych włodarzy w Hesji ma jeszcze trafić do akceptacji ministerstwa finansów w Berlinie.

Tymczasem minister Wolfgang Schäuble już skrytykował plan, według którego część handlu papierami wartościowymi pozostałaby po Brexicie w Londynie. „Kwestia ta nie została jeszcze rozstrzygnięta. Musimy znaleźć najtańsze rozwiązanie, które usatysfakcjonuje obie strony” – zaznacza w rozmowie ze stołecznym „Tagesspiegelem”.

Abstrahując od ostatecznej decyzji dotyczącej umiejscowienia centrali „supergiełdy”, akcjonariuszom w Niemczech i na Wyspach chodzi głównie o stworzenie wspólnej europejskiej marki, która pozwoli stawić czoła rosnącej konkurencji w USA oraz Azji. Zresztą szefowie amerykańskiej grupy Intercontinental Exchange (ICE), do której należy także nowojorska giełda, sami długo rozważali scenariusz połączenia się z LSE, lecz – jak utrzymują – zrezygnowali ze swojej propozycji tuż przed brytyjskim referendum. Obecnie Amerykanie nie chcą stracić szansy utrzymania pozorów, że wykazali się wtedy znakomitym instynktem. – Naprawdę się cieszymy, że ostatecznie nie weszliśmy w dziką bitwę z Deutsche Börse o londyńską giełdę – deklaruje Jeffrey C. Sprecher, prezes zarządu ICE i szef nowojorskiej NYSE, mimo że kilka tygodni przed referendum skarżył się na łamach dziennika „The Wall Street Journal”, jakoby to LSE odmówiła współpracy.

Tego typu reakcje są skądinąd znamienne; czytając niemiecką i amerykańską prasę można odnieść wrażenie, że wskutek wyniku referendum londyńska giełda doznała uszczerbku i jest osłabiona. Nic bardziej mylnego. W roku 2016 odnotowano na giełdach należących do LSE Group niezwykle wysoką aktywność inwestorów; mimo wzmożonych politycznych zawirowań i wbrew ponurym zapewnieniom ekspertów. Nic więc dziwnego, że frankfurccy finansiści i politycy zacierają ręce.

Byłoby skrajną nieodpowiedzialnością, gdybyśmy przepuścili tak wspaniałą szansę dla tego miasta – przyznaje Volker Bouffier, premier Hesji oraz wiceprzewodniczący CDU. Wtóruje mu jego minister gospodarki Hesji Tarek Al-Wazir. Nie sądzę, żeby światowe banki i spółki mające swoje oddziały w Londynie miały tyle cierpliwości, by czekać na rezultaty negocjacji Brukseli z Londynem o warunkach towarzyszących Brexitowi. Oni zaczną się tu przenosić już wcześniej. Jeśli wszyscy wspólnymi siłami zrobimy Niemcom dobrą reklamę, to Frankfurt czeka w następnych latach fala nowych sympatyków.

Wojciech Osiński z Berlina

Czytaj także Jak twardy Brexit wpłynie na operacje walutowe

O tym, czy dla City of London istnieje realna alternatywa przeczytasz w pełnej wersji tego tekstu zamieszczonego w „Gazecie Bankowej”:

tytuł

Bieżące wydanie jest dostępne w salonach Empik i kioskach. Polecamy też e-wydanie miesięcznika, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych