PODRÓŻ NA WEEKEND: Wenecja – znikający cud
Serenissima, czyli najjaśniejsza, tak mawiają o niej mieszkańcy, Najlepiej prezentować ją w liczbach, bo Wenecja to 118 wysp leżących na kształt ryby, 324 mosty (ponti), z czego tylko trzy znajdują się nad Canal Grande. Przecina ją 177 kanałów zwanych rii lub canali. Mieszkańcy i goście najliczniej gromadzą się na placach zwanych campi, których Wenecja posiada aż 127. Oczywiście najbardziej znanym jest Plac Św. Marka, o którym mawia się bardziej wyniośle - „Piazza”. Wenecja w całości znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.
To miasto stworzone na wodzie. Dosłownie. Tylko nieliczne budynki znajdują się na naturalnych wyspach. Co więcej, niemal każdy z nich osadzono na wbitych w utwardzone dno laguny palach dębowych i jodłowych, ustawionych spiralnie, bardzo blisko siebie, by zatrzymać dopływ powietrza.
Ale to co stanowi o niezwykłości i urodzie włoskiego cudu urbanistyki staje się jego przekleństwem. W latach 50. piękną Wenecję zamieszkiwało ok. 300 tys. osób, ale już w 2000 r., tylko 120 tys. Dziś stałych mieszkańców jest zaledwie około 55 tys. osób. Dodatkowym problemem jest nieustannie wzrastający poziom wody, co prowadzi nieuchronnie do podtapiania ulic i domów. Mieszkańcy regularnie poprzez aplikację sprawdzają jej poziom. Naukowcy szacują, że ta magiczna Wenecja za 80 lat może zniknąć pod wodą.
Rzesze turystów nie wydają się dziś być przejęte tą apokaliptyczną perspektywą. Plac i bazylika Św. Marka ściągają rzesze gości z całego świata. Długa, zakręcona kolejka chętnych czekających, by zawitać w progi majestatycznej świątyni. Do środka nie wejdą goście skąpo ubrani i obarczeni plecakami, o czym warto pamiętać. Z zewnątrz i wewnątrz świątynia jest bogato zdobiona freskami a niebo malowane przez ówczesnych twórców mieni się barwą złota.
Bazylikę wieńczy pięć dzwonów, z których każdy symbolizuje osobliwą sferę życia miasta. Jeden z nich - Maleficio — obwieszczał karę śmierci, wykonywaną na Piazzetta San Marco pomiędzy dwoma okazałymi kolumnami przywiezionymi z Konstantynopola. Do dziś mieszkańcy uważają, że pomiędzy nimi przechodzić nie warto.
Tuż obok dumnie prezentuje swe wdzięki Pałac Dożów, którego bogato zdobione kolumny nawiązują do miasta umieszczonego na palach.
Z Pałacem Dożów łączy się słynny Most Westchnień, na którym w obecnej rzeczywistości o wzdychanie niełatwo, za sprawą tłumów turystów.
Most Rialto, najstarszy powstały nad Canal Grande, pozwala uszczknąć tajemnej mocy Wenecji i zagubić się w tutejszych sklepikach wypełnionych skarbami rodzimych rzemieślników. Stąd też cudowny widok na postój zakotwiczonych gondoli.
W pobliżu znajduje się jeszcze inny ciekawy most, a właściwie mosteczek, który swą nazwę zawdzięcza paniom lekkich obyczajów, ochoczo prezentujących przed wiekami w oknach kobiece wdzięki, czyli Ponte delle Tette, co znaczy Most Cycków.
Na pobliskiej wyspie Murano powstaje najsłynniejsze szkło - szkło weneckie. Biżuteria i wszelakie ozdoby to specjalność tutejszych rzemieślników, którzy do dziś, jak twierdzą zorientowani w sprawie, strzegą swych technik produkcji. Pamiątka z weneckim szkiełkiem, choćby najmniejsza, zawsze zatrzyma urok przeżytych na wyspie tej chwil.
Wenecja to również oczywiście maski. Kolorowe, z dzwoneczkami i piórkami. Jednak te oryginalne są po prostu białe, nierzadko określane mianem brzydkich. Bo dawniej takie właśnie były. Maski te miały zakryć twarz, zapewnić intymność w kontaktach społecznych, ukryć tożsamość i pochodzenie. Najbardziej znaną z nich jest bauta, zakrywająca całą twarz.
Rozpoznawalna jest również maska doktora z długim nosem, znana jako medico della peste. Rzeczywiście początkowo była używana przez medyków. Długi nos służył jako sakiewka pełna leczniczych ziół, mających chronić medyków przed chorobami, z którymi miewali styczność podczas wizyt u pacjentów. Niemniej maski wykorzystywano podczas weneckich karnawałów, co czyni się do dziś, a sama nazwa karnawał pochodzi od włoskiego carnevale, co w języku łacińskim tłumaczy się: carnem levāre („mięso usuwać”).
A co do mięsa… Kuchnia weneckiego regionu to smakowite risotto i owoce morza z laguny oraz wino Valpolicella. Najlepiej zaszyć się gdzieś w zaułku i poczuć atmosferę, jaka towarzyszy nie tyle gościom ile samym mieszkańcom. Ceny tam również będą atrakcyjniejsze. Podróż kanałem, choć sprawia frajdę, może kosztować nas kilka plam nie do sprania. Jednak, jeśli planujecie zaręczyny, to tylko w romantycznej gondoli w Wenecji.
Wenecja zachwyca, szokuje, zniewala. Spacery od mostu do mostu, aromatyczna kawa, to rzeczy, na które czas wygospodarować trzeba, by poczuć tutejszy klimat, usiąść na chwilę, popatrzeć i dostrzec, to co w Wenecji przyciąga najbardziej - wyjątkowość w każdym szczególe, w każdej najmniejszej rzeczy.
Andżelika Przybek