Informacje

Paliwa: Płacimy premię strachu

Marek Siudaj

Marek Siudaj

Redaktor zarządzający wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 18 maja 2018, 11:36

    Aktualizacja: 18 maja 2018, 11:37

  • 0
  • Powiększ tekst

Ceny paliw znowu poszły w górę. Rzadkością na rynku są już ceny nieprzekraczające 5 zł za litr, a coraz częściej trzeba za litr benzyny płacić bisko 6 zł. Jak twierdzą przedstawiciele PKN Orlen, starają się tak kształtować ceny, aby nie uderzały zbyt mocno po kieszeni kierowców.

Ceny ropy typu Brent wzrosły o ok. 60 proc., podczas gdy cena benzyny E95 wzrosła o 11 proc. – powiedział Zbigniew Leszczyński, wiceprezes PKN Orlen ds. sprzedaży. – Mimo tych rosnących cen ropy naftowej ceny paliw w Polsce należą do najniższych w Europie i PKN Orlen robi wszystko, aby takie też pozostały – dodał.

Orlen tylko w jeden sposób może amortyzować wzrost cen paliw – poprzez obniżenie własnej marży. Z punktu widzenia firmy to oznacza spadek zysków, ale daje szansę na utrzymanie klientów.

Zarabiamy na marży i na kliencie. Jednak klient jest ważniejszy niż marża, jeśli bowiem jego się straci, to na długo. Zwykle bowiem jest tak, że kiedy wydatki na paliwo przekraczają określony poziom, nasz klient przesiada się na komunikację miejską czy rower. Po pewnym czasie dochodzi do wniosku, że nie ma sensu utrzymywać auta i je sprzedaje – powiedział Adam Czyżewski, główny ekonomista PKN Orlen.

Zwrócił on uwagę, że krótkotrwałe wahnięcia ceny nie przekładają się na rezygnację klientów z aut, ale kiedy wysokie ceny się utrzymują, to efekt jest coraz wyraźniejszy. Jego zdaniem, powody obecnego wzrostu cen wkrótce mogą zniknąć.

Obecnie mamy bardzo duży wzrost popytu na ropę, rzędu 2 mln baryłek dziennie, ale powodem, dla którego cena tak szybko rośnie jest wypowiedzenie przez USA porozumienia z Iranem w sprawie energii jądrowej. Wszyscy obawiają się konsekwencji wypowiedzenia tej umowy i tę „premię strachu” płacimy wszyscy – powiedział główny ekonomista Orlenu. – Ale trwają rozmowy i są czynione wysiłki dyplomatyczne, aby załagodzić sytuację i jest nadzieja, że sprawa zostanie rozwiązana – dodał.

Dodatkowym elementem, wpływającym na wzrost cen, jest szybkie zwiększenie popytu na ropę na świecie.

Obecnie popyt na ropę na świecie wzrósł o 2 mln baryłek dziennie. To bardzo duży wzrost. Kraje OPEC nie zwiększą podaży, aby zrównoważyć ten zwiększony popyt, bo są związane umową o niezwiększaniu produkcji. W tej sytuacji należy liczyć na USA. Zwykle potrzeba 2-3 miesięcy, aby tamtejsi producenci zareagowali na zwiększony popyt. I z danych wynika, że już obecnie liczba wiertni pracujących w USA rośnie – powiedział Piotr Czyżewski.

Powiązane tematy

Komentarze