Dla kogo „mały ZUS”? Dla nielicznych!
D
„Mały ZUS” to bardzo dobry pomysł, zmiana obejmie jednak nielicznych przedsiębiorców - powiedział partner w kancelarii KNDP, doradca podatkowy Marek Kolibski. Według niego po ocenie jej funkcjonowania limit przychodów warunkujących ulgę powinien być podniesiony.
Kolibski ocenił, że ustalenie kwoty przychodów uprawniającej do skorzystania z preferencji na poziomie 5250 zł nie usuwa głównego mankamentu zmian - mianowicie, że obejmie ona nieliczną grupę przedsiębiorców o najniższych dochodach.
„To bardzo dobry pomysł i bardzo dobry kierunek, ale wsparcie jest bardzo wąskie” - powiedział.
Zaznaczył, że firmy w działalności charakteryzującej się bardzo małą rentownością np. w handlu muszą mieć o wiele wyższe przychody od wskazanych w projekcie, aby osiągnąć odpowiedni dochód. Dla takich osób wsparcie byłoby najbardziej przydatne.
„Obawiam się, że tacy przedsiębiorcy najwyżej zasmakują tej pomocy i zaraz ją stracą, bowiem próg przychodów jest bardzo niski” - powiedział.
Jeżeli po podsumowaniu działania preferencji okaże się, że mało podmiotów z niej skorzystało - co jest prawdopodobne - i ZUS niewiele traci, to nastąpi rewizja tego modelu, który sam w sobie jest słuszny, i kwota przychodu zostanie podwyższona. Należy mieć taką nadzieję. Myślę, że mogłaby zostać podniesiona nawet dwukrotnie” - powiedział Kolibski.
Zwrócił uwagę, że projekt przewiduje skomplikowany sposób obliczenia wysokości składki, który nie dla każdego może być zrozumiały. „Cała nadzieja w ZUS-ie, że na swojej stronie internetowej pokaże, jak należy liczyć niższą składkę. ZUS będzie musiał przeprowadzić naukę wyliczania współczynnika” - powiedział.
Dodał, że najniższe składki będzie można płacić tylko przez trzy lata, ale zdaniem Kolibskiego to słuszne rozwiązanie.
„Jest w tym jakaś logika. Jeżeli ktoś zakłada biznes, to po jakimś czasie ten biznes albo wypali, albo nie wypali. To motywacja, że jak się zakłada firmę, zatrudnia ludzi, ponosi odpowiedzialność, to trzeba tę firmę rozwijać. Inaczej nie ma sensu, żeby prowadzić firmę i zarabiać kolejny rok po 2 tys. zł miesięcznie” - powiedział.
Z drugiej strony jego zdaniem także uzasadniony jest argument, że państwo ulgowo powinno traktować tych, którzy zakładają biznes i próbują go rozwijać.
Według partnera w KNDP zmiana na pewno będzie miała wpływ na ograniczenie szarej strefy.
„Zwłaszcza w przypadku nowych przedsiębiorców jest pokusa, żeby na początku być w szarej strefie, bo koszty są duże, +a później się zobaczy+. Tych, którzy zaczynają działalność zmiana powinna zniechęcić do szarej strefy. To bardzo ważne, żeby nowi przedsiębiorcy nie brali takiej opcji w ogóle pod uwagę, a niestety na początku działalności jest to często realny wariant biznesowy” - dodał.
Kolibski ubolewa, że zmiana nie obejmuje obniżenia składek zdrowotnych, które - co prawda - są w większości odliczane od podatku, niemniej są istotnym obciążeniem dla przedsiębiorców.
Zwrócił ponadto uwagę, że zmiana - odnosząc się do „przychodów” przedsiębiorcy - nawiązuje do ustaw podatkowych i definicji małego podatnika, który nie przekracza określonej wysokości obrotów w roku podatkowym. W efekcie powstanie więc instytucja swego rodzaju „małego płatnika ZUS”. „Jest to z pewnością uproszczenie, sposobu wskazania grupy uprawnionych” - ocenił.
Rząd przyjął we wtorek projekt tzw. małego ZUS-u dla drobnych firm, który obniża ich składki na ubezpieczenie społeczne z obecnych ponad 1,2 tys. zł do niespełna 660 zł, w przypadku najdrobniejszych biznesów. Z nowych rozwiązań ma skorzystać ok. 200 tys. firm - w pierwszym roku w ich kieszeniach ma zostać ok. 1,5 mld zł.
Tzw. mały ZUS ma zacząć obowiązywać od nowego roku, czyli od 1 stycznia 2019 roku i dotyczyć będzie tych osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, których przychody w 2018 roku nie przekroczą średniomiesięcznie 5250 zł.
Obecnie przedsiębiorcy, niezależnie od wielkości przychodu, płacą taką samą składkę ZUS. Po zmianie przepisów osoby prowadzące jednoosobową działalność gospodarczą, których przeciętne miesięczne przychody nie przekraczają 2,5-krotności minimalnego wynagrodzenia, w tym roku to 5250 zł, będą mogły płacić obniżone, proporcjonalne do przychodu składki na ubezpieczenie społeczne.
Marcin Musiał (PAP), sek