Dawka nowiczoka mogła zabić 4 tys. osób
Brytyjskie służby bezpieczeństwa uważają, że gdyby użyto całej dawki środka paraliżująco-drgawkowego Nowiczok, przygotowanej z myślą o ataku na Siergieja Skripala, mogłoby to doprowadzić do śmierci nawet 4 tys. osób - pisze w piątek dziennik „The Times”.
Rozmówcy gazety potwierdzili, że gdyby dwaj napastnicy, zidentyfikowani w tym tygodniu jako oficerowie rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU, użyli substancji, chcąc osiągnąć maksymalną liczbę ofiar, doprowadziliby do „śmierci znacznej liczby osób”.
Według informacji dziennika szczegółowa analiza chemiczna potwierdziła, że przygotowany środek miał stuprocentowe stężenie Nowiczoka i nie był rozwadniany. Śmiertelność po kontakcie z nim jest szacowana na nawet ośmiokrotnie wyższą niż po zetknięciu z gazem bojowym VX, który był wykorzystany np. do zamordowania Kim Dzong Nama - brata przywódcy Korei Płn. Kim Dzong Una.
Jednocześnie „Times” zaznaczył, że od pierwszych godzin po ujawnieniu w środę tożsamości dwóch mężczyzn, którzy próbowali zabić Skripala, zaobserwowano wzmożoną aktywność prorosyjskich kont w mediach społecznościowych, które próbują siać dezinformację i publikować fałszywe informacje na temat tego zdarzenia.
Jak poinformowano, brytyjskie władze zidentyfikowały blisko 40 różnych wątków, wykorzystywanych do propagowania teorii spiskowych na temat ataku na Skripala. Sugerują np., że zdjęcia z monitoringu zostały sfałszowane, a trucizny nie da się zamknąć - jak sugerowali brytyjscy śledczy - w buteleczce po perfumach. Część z tych argumentów publikowana jest też na oficjalnym koncie rosyjskiej ambasady w Wielkiej Brytanii.
Źródło „Timesa” w brytyjskim rządzie oceniło, że działania te nie cieszą się na razie w mediach społecznościowych dużym zainteresowaniem, ale zastrzegło, że „państwo rosyjskie dopiero organizuje skoordynowaną kampanię dezinformacyjną” w tej sprawie.
W środę brytyjska prokuratura poinformowała o wydaniu nakazów aresztowania dwóch oficerów GRU, Aleksandra Pietrowa i Rusłana Boszyrowa, którzy zdaniem śledczych odpowiadają za marcowy atak chemiczny na byłego oficera GRU i współpracownika wywiadu brytyjskiego Siergieja Skripala i jego córkę Julię. Jak zaznaczono, obaj mężczyźni wielokrotnie używali pseudonimów i fałszywych tożsamości, więc niemożliwe jest ustalenie tego, czy podane nazwiska są prawdziwe.
Brytyjska premier Theresa May przekazała, że mężczyźni podejrzani przez prokuraturę o próbę zabójstwa Skripala musieli działać za przyzwoleniem władz w Moskwie. Jej ocenę poparli we wspólnym oświadczeniu przywódcy Stanów Zjednoczonych, Kanady, Niemiec i Francji.
Marcowy atak na Skripalów wywołał jeden z największych kryzysów dyplomatycznych w relacjach Wielkiej Brytanii z Rosją od zakończenia zimnej wojny i doprowadził do wydalenia ponad 150 rosyjskich dyplomatów z państw Zachodu, w tym Stanów Zjednoczonych i krajów UE.
SzSz PAP