Informacje

ACTA 2 to nabijanie kabzy koncernom medialnym

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 16 września 2018, 15:48

    Aktualizacja: 16 września 2018, 21:09

  • 17
  • Powiększ tekst

Dyrektywa o prawie autorskim dotycząca internetu, tzw. ACTA 2  to nabijanie kabzy wielkim koncernom medialnym - ocenił w niedzielę szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski. Jego zdaniem wywołuje się wrażenie, że celem jest dobro twórców, podczas gdy „głównymi beneficjentami” będą koncerny.

Parlament Europejski poparł w środę projekt dyrektywy o prawie autorskim dotyczący internetu, tzw. ACTA 2. Za propozycją opowiedziało się 438 europosłów, przeciw było 226, a 39 wstrzymało się od głosu. Europosłowie byli mocno podzieleni w tej sprawie - z Polski przeciwko przepisom było PiS, natomiast europarlamentarzyści PO głosowali za projektem.

Szczerski w TVP Info ocenił, że ta dyrektywa to przede wszystkim „nabijanie kabzy wielkim koncernom medialnym”.

To jest tak naprawdę dyskusja o wolności, dyskusja o idei, o naszych prawach jako użytkowników internetu, ale w tle tej dyskusji stoją ogromne pieniądze - powiedział.

Prezydencki minister podkreślił, że ta dyrektywa stanowi szansę na ogromne dochody największych koncernów medialnych, które jego zdaniem będą „głównymi beneficjentami” tych regulacji.

Twórcy gdzieś tam są w tle, posługuje się nimi żeby wywołać wokół tego wrażenie, że to jest dla dobra twórców, a naprawdę to jest dla dobra koncernów - przekonywał.

Zawsze w takiej sytuacji, kiedy ktoś ma interes ekonomiczny, to nie patrzy na wolność innych ludzi, nie patrzy na prawo do swobodnej dyskusji - zaznaczył Szczerski.

Szef gabinetu prezydenta wskazał także, że po stronie rządów europejskich była propozycja, która miała być - jak mówił - „dużo bardziej zrównoważona”.

Kiedy w to weszły koncerny, to przez Parlament Europejski przeforsowały sobie korzystną wersję tej dyrektywy dlatego, żeby po prostu zarobić pieniądze - ocenił.

Według Szczerskiego konsekwencją dyrektywy będzie „wielkie filtrowanie”.

To jest obrzydliwe w tym wszystkim, że nie chodzi o jakość internetu, tylko chodzi po prostu o pieniądze i o możliwość regularnego przeczesywania wszystkiego, co się tam mieści - powiedział.

W jego ocenie w przypadku, gdy mówi się, że nie ma europejskiego „demosu”, to powinno się zwrócić uwagę, że nie ma prostszego narzędzia komunikacji między Europejczykami niż internet.

Jeśli internet staje się teraz przez Parlament Europejski ograniczany, to znaczy, że to jest przeciwko temu, co się głosi - dodał.

PE podkreśla, że wiele wprowadzonych przez niego zmian ma na celu zagwarantowanie, że artyści, zwłaszcza muzycy, wykonawcy i autorzy scenariuszy, a także wydawcy wiadomości i dziennikarze, otrzymają wynagrodzenie za swoją pracę, gdy inni korzystają z niej za pośrednictwem takich platform, jak YouTube lub Facebook oraz agregatorów wiadomości, takich jak Google News.

Przyjęcie stanowiska przez PE oznacza, że teraz będą mogły się rozpocząć negocjacje z Radą UE, w której zasiadają państwa członkowskie, nad ostatecznym kształtem regulacji.

Na podst. PAP

Powiązane tematy

Komentarze