Informacje

Dobre strony finansowania bankowego

Emil Szweda, Obligacje.pl

  • Opublikowano: 12 stycznia 2019, 09:50

    Aktualizacja: 12 stycznia 2019, 09:50

  • Powiększ tekst

Zwrot emitentów obligacji w stronę banków jest korzystny dla obligatariuszy, bo zmniejsza ryzyko ich inwestycji. Natomiast w średnim terminie ogranicza też możliwość zarabiania na obejmowaniu nowych emisji.

O zamiarze ubiegania się o kredyt inwestycyjny z Europejskiego Banku Inwestycyjnego poinformował w piątek PCC Rokita. To kolejna tego typu informacja w ostatnich tygodniach i miesiącach – emitent obligacji znakomicie znany inwestorom i tradycyjnie wybierający obligacje jako sposób finansowania wieloletnich inwestycji zwrócił się po finansowanie bankowe zamiast (?) do swoich tradycyjnych i przychylnie nastawionych inwestorów.

Nie jest to jednoznacznie zła sytuacja dla obligatariuszy. Znacznie lepiej dla nich, jeśli emitent obligacji ma zdywersyfikowane źródła finansowania, bo po oznacza to jego większe bezpieczeństwo, po drugie podpisanie umowy kredytowej jest potwierdzeniem pozytywnego przejścia audytu bankowego (komitetu kredytowego), a więc wiarygodności kredytowej. Oczywiście więcej kredytów oznacza, że potrzeby finansowania rozwoju emisjami obligacji są niższe i to jest ta druga – mniej korzystna - strona medalu. Inwestorzy nawet gdyby chcieli, nie bardzo mają co kupować, bo na rynku pierwotnym ponownie dzieje się niewiele.

Jednak, jeśli przyjąć, że gospodarkę - tak światową jak i krajową – czeka spowolnienie, lepiej, aby emitentów finansowały banki, ponieważ to na nich spocznie ryzyko spowolnienia. Innymi słowy, to banki pożyczają pieniądze tanio (w czasie rekordowo niskich stóp procentowych i w okresie najlepszych warunków gospodarczych). Kiedy koniunktura nieco siądzie i banki również będą oczekiwały wyższej premii za finansowanie bardziej ryzykownych przedsięwzięć, emitenci być może ponownie zwrócą się w kierunku obligacji.

Naturalnie, życie jest ciekawsze niż jakiekolwiek teoretyczne rozważania. Tylko w tym roku na wykup czeka rekordowe 3,7 mld zł obligacji korporacyjnych (tj. bez banków i firm energetycznych), z których część będzie musiała zostać zrefinansowana, bo emitenci nie zdołają wypracować środków na wykup z działalności operacyjnej. I paradoksalnie to właśnie oni mają największe szanse na refinansowanie. Znajdujące się na musiku fundusze dłużne (umorzenia w funduszach obligacji korporacyjnych za zeszły rok liczone są miliardach) wolą dostać gotówkę od emitentów o mocnej kondycji finansowej niż upierać się przy wykupie obligacji przez emitentów postawionych pod ścianą, ponieważ kolejne defaulty oznaczałyby dalsze spadki wartości jednostek i zapewne także kolejne umorzenia. Największy problem z refinansowaniem mogą mieć małe firmy, które polegały na inwestorach indywidualnych obejmujących ich emisje (np. tzw. małe emisje publiczne). Wartość potencjalnych defaultów w tej grupie przekracza nieco 30 mln zł. Wiadomo też, że papierów wartych 135 mln zł nie wykupi w terminie GetBack.

Na koniec o projekcie nowelizacji ustawy o ofercie publicznej. Krytyczne uwagi skierowały NBP, resort inwestycji i rozwoju, przedstawiciele największych (w tym także kontrolowanych przez skarb państwa) banków oraz innych organizacji (SEG, ZBP). Być może zbiorowy sprzeciw zatrzyma niekorzystne dla emitentów zmiany w prawie. Spotkanie w tej sprawie ma odbyć się już w najbliższy poniedziałek.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych