Informacje

autor: fot. Pixabay
autor: fot. Pixabay

Trump chce konfrontacji

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 30 września 2019, 09:15

  • 1
  • Powiększ tekst

Jak każdy Amerykanin zasługuję na spotkanie z tym, kto mnie oskarża” - napisał w niedzielę Donald Trump na Twitterze, odnosząc się do sygnalisty, który w swym raporcie napisał, że prezydent zabiegał o ingerencję obcego państwa w wybory w USA w 2020 roku.

Sprawa dotyczy lipcowej rozmowy telefonicznej prezydentów USA i Ukrainy, Donalda Trumpa i Wołodymyra Zełenskiego.

W udostępnionym w czwartek zredagowanym raporcie sygnalista, prawdopodobnie pracownik wywiadu, napisał, że Trump, rozmawiając z Zełenskim, zabiegał o ingerencję obcego państwa w wybory w USA, a Biały Dom starał się ukryć zapis tej rozmowy. Autor przyznaje, że nie był świadkiem rozmowy, ale podkreśla, że został szczegółowo poinformowany o jej treści przez „wielu urzędników Białego Domu, którzy mieli na ten temat bezpośrednie informacje”, a ich relacje pokrywały się.

Donald Trump uważa, że sygnalista przedstawił jego „doskonałą rozmowę” z prezydentem Ukrainy w „sposób całkowicie niedokładny i kłamliwy”, opierając się na „informacjach z drugiej i trzeciej ręki”.

Prezydent chciałby spotkać się także z każdym, kto przekazał sygnaliście te „w znacznej mierze fałszywe informacje”. „Czy ta osoba szpiegowała prezydenta USA? Poważne konsekwencje!” - napisał Trump na Twitterze.

We zeszły wtorek przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi poinformowała, że w związku z podejrzeniem, że prezydent wywierał naciski na władze Ukrainy, by zaszkodzić swojemu potencjalnemu rywalowi w następnych wyborach prezydenckich - Joe Bidenowi - Izba Reprezentantów wszczyna śledztwo, które może doprowadzić do impeachmentu Trumpa. Dzień później oceniła, że zapis rozmowy Trumpa z Zełenskim potwierdza, iż prezydent USA złamał normy dotyczące wyborów i bezpieczeństwa.

Prawo wyborcze w USA zabrania korzystania z pomocy obcych państw.

Resort sprawiedliwości ocenił jednak, że prezydent nie złamał prawa wyborczego. W czwartek rzeczniczka Białego Domu Stephanie Grisham powiedziała, że w rozmowie nie było „nic niewłaściwego”, a w raporcie „nie ma nic ponad zbiór relacji z trzeciej ręki i sklejonych razem wycinków prasowych”. „Biały Dom będzie nadal krytykował tę histerię mediów i fałszywą narrację propagowaną przez media głównego nurtu” - dodała.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Komentarze