Informacje

autor: PAP/EPA/SAMUEL CORUM
autor: PAP/EPA/SAMUEL CORUM

Prawnik Trumpa ma kłopoty

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 12 października 2019, 21:07

    Aktualizacja: 12 października 2019, 21:07

  • 0
  • Powiększ tekst

Prezydent Donald Trump bronił w sobotę na Twitterze swojego prawnika Rudy’ego Giulianiego, reagując na doniesienia o objęciu go przez prokuratora federalnego śledztwem. Powiedział jednak dziennikarzom, że „nie wie”, czy Giuliani nadal dla niego pracuje.

Dziennik „New York Times” poinformował w piątek wieczorem, że prokuratura federalna w Nowym Jorku wszczęła śledztwo w sprawie ewentualnego złamania przez Giulianiego prawa zabraniającego obcym państwo ingerowania w amerykańską politykę.

Trump napisał w sobotę na Twitterze:

A więc teraz zabrali się za legendarnego +pogromcę kryminalistów+ i największego Burmistrza w historii Nowego Jorku, Rudy’ego Giulianiego”.

Prezydent nazwał byłego burmistrza „świetnym facetem i cudownym prawnikiem”, a dochodzenie w jego sprawie „jednostronnym polowaniem na czarownice”. „Głębokie Państwo. Wstyd!” - dodał.

Według „NYT” prokuratura na Manhattanie wszczęła śledztwo dotyczące współpracy Giulianiego z aresztowanymi w środę biznesmenami: Lwem Parnasem i Igorem Frumanem.

Zostali oni zatrzymani na międzynarodowym lotniku Dulles w Waszyngtonie, gdy usiłowali wylecieć do Wiednia.

W piątek prezydent, pytany przez dziennikarzy, czy Giuliani nadal jest jego prawnikiem, odparł: „nie wiem”.

Parnas jest Ukraińcem a Fruman Białorusinem, ale obydwaj mają amerykańskie obywatelstwo i mieszkają na Florydzie. To oni mieli kontaktować Giulianiego z politykami na Ukrainie. Ich sprawa ma związek z amerykańskim prawem wyborczym i postawiono im zarzuty zawiązania spisku w celu „dostarczania zagranicznych funduszy kandydatem na urzędy federalne i stanowe”, składania fałszywych zeznań przed Federalną Komisją Wyborczą i fałszowania dokumentów - poinformował rzecznik prokuratury federalnej w Nowym Jorku.

Trzy komisje Izby Reprezentantów prowadzące śledztwo w sprawie ewentualnego impeachmentu prezydenta - wywiadu, spraw zagranicznych oraz reform i nadzoru - skierowały do obu podejrzanych wezwania do stawienia się przed Kongresem oraz dostarczenia dokumentów pod rygorem karnym.

Dwaj zatrzymani przekazywali też pieniądze na kampanie polityczne wybranych osób, posługując się podstawionymi osobami. Parnas podejrzany jest o to, że nielegalnie wyłożył na kampanię wyborczą Trumpa od 325 tys. do 478 tys. dolarów.

Parnas i Fruman byli głównymi pośrednikami między Giulianim i członkami ukraińskiego rządu. Sam Giuliani już na wiosnę oznajmił, że pojedzie na Ukrainę, by spotkać się z ówczesnym prezydentem elektem Wołodymyrem Zełenskim i nakłonić go do przeprowadzenia dwóch śledztw, które mogą być korzystne dla prezydenta USA. Dodał również, że kroki, jakie ma zamiar podjąć na Ukrainie, mają pełne poparcie prezydenta.

Giuliani nie krył, że chce zbadać sprawę zaangażowania syna byłego wiceprezydenta USA Joe Bidena we współpracę z ukraińską firmą gazową. Chciał też znaleźć dowody na poparcie tezy, że podczas wyborów prezydenckich w USA w 2016 roku rząd Ukrainy stanął po stronie Hillary Clinton, ponieważ zwrócił uwagę na ukraińsko-rosyjskie powiązania Paula Manaforta, ówczesnego szefa sztabu wyborczego Trumpa.

Zabiegi Trumpa, który chciał zmusić Ukrainę do podjęcia śledztwa w sprawie syna Joe Bidena i wstrzymywał pomoc wojskową dla Kijowa zatwierdzoną przez Kongres, wyszły na jaw, gdy sygnalista poinformował o telefonicznej rozmowie Trumpa z Zełenskim.

Informacja sygnalisty, który uznał, że prezydent zabiegał o ingerencję obcego państwa w wybory w USA, uruchomiła postępowanie komisji Izby Reprezentantów w sprawie ewentualnego impeachmentu prezydenta. Ubieganie się o zagraniczną pomoc, w jakiejkolwiek formie, w kampanii wyborczej jest złamaniem amerykańskiego prawa wyborczego. Biały Dom odmówił jakiejkolwiek współpracy w tym śledztwie

Biden ubiega się o mandat Demokratów w nadchodzących wyborach prezydenckich w 2020 roku i jest najbardziej prawdopodobnym rywalem Trumpa w tym wyścigu.

Agencja AP poinformowała niedawno, że Parnas i Fruman próbowali doprowadzić do zmiany składu zarządu ukraińskiego państwowego koncernu paliwowego Naftohaz. Według AP biznesmeni powoływali się na powiązania z Trumpem i Giulianim. Planowano, że po zmianie zarządu dojdzie do zawarcia lukratywnych kontraktów z firmami kontrolowanymi przez sojuszników amerykańskiego prezydenta.

SzSz(PAP)

Powiązane tematy

Komentarze