Informacje

Prof. Grażyna Ancyparowicz, ekonomistka, członek Rady Polityki Pieniężnej kadencji 2016-2021 / autor: materiały prasowe NBP / Piotr Małecki
Prof. Grażyna Ancyparowicz, ekonomistka, członek Rady Polityki Pieniężnej kadencji 2016-2021 / autor: materiały prasowe NBP / Piotr Małecki

Złoty pozostanie długo naszą narodową walutą

Gazeta Bankowa

Gazeta Bankowa

Najstarszy magazyn ekonomiczny w Polsce.

  • Opublikowano: 10 listopada 2019, 11:30

  • 0
  • Powiększ tekst

Na rok 2019 roku przypada stulecie nadania nazwy polskiemu złotemu, trzydziestolecie ogłoszenia wewnętrznej wymienialności i dwudziestolecie umiędzynarodowienia polskiej waluty – przypomina w „Polskim Kompasie 2019” prof. Grażyna Ancyparowicz, ekonomistka, członek Rady Polityki Pieniężnej kadencji 2016-2021

Prof. Grażyna Ancyparowicz w obszernym tekście pt. „Potrójny jubileusz polskiego złotego” przedstawia historię polskiego złotego od czasów średniowiecznych, doprowadzając ją do czasów najnowszych – lata PRL oraz przede wszystkim okres po transformacji ustroju gospodarczego. Swoje rozważania kończąc na przybliżeniu toczących się współcześnie w elitach politycznych debatach, czy obecność w strukturach Unii Europejskiej oznaczać ma ostateczną rezygnację z rodzimej waluty.

Złoty nawiązuje swą nazwą do złotego dukata, czyli „monety księcia” o wadze 3,5 grama kruszcu, wyemitowanej po raz pierwszy w 1284 r. w Republice Weneckiej. W Polsce dukaty wybijał Władysław Łokietek, głównie dla podkreślenia prestiżu władcy, bowiem w obiegu funkcjonowały wtedy wyłącznie monety srebrne i miedziane. Plagą ówczesnych systemów monetarnych było „psucie pieniądza” poprzez pogarszanie jakości stopu, toteż dążąc do uporządkowania systemu pieniężnego w Polsce, w Statutach Piotrkowskich (1496) nadano złotemu dukatowi atrybut benchmarku walutowego; była to moneta o zawartości 3,43 g czystego złota i próbie 986. W Polsce Jagiellonów zaczęto bić złotego dukata, który pod nazwą czerwońca (lub polskiego czerwonego złotego) występował obok jednostki rozliczeniowej równej 30 srebrnym groszom, czyli polskiego złotego, który – w przeciwieństwie do „psutego” pieniądza obiegowego – nie tracił na wartości i stał się punktem odniesienia wszelkich podejmowanych w następnych wiekach reform walutowych  - rozpoczyna opis historii waluty polskiego państwa prof. Grażyna Ancyparowicz .

»» Zobacz relację z gali Polski Kompas 2019:

w relacji wystąpienia tegorocznych laureatów: ministra finansów, inwestycji i rozwoju Jerzego Kwiecińskiego, ministra ds. pomocy humanitarnej Michała Wosia, prezesa Energi SA, Grzegorza Ksepko, prezesa KGHM Polska Miedź Marcina Chludzińskiego, Mirosława Skiby, prezes SGB Banku SA oraz Olgierda Cieślika, prezesa zarządu Totalizatora Sportowego.

Ekonomistka przypomina fakty z historii waluty Polski i Polaków: Złoty polski po raz pierwszy został zdefiniowany w ordynacji menniczej z 1528 r. jako jednostka obrachunkowa, niemająca materialnego desygnatu, bowiem nie zamierzano wybijać monet złotowych, ich wielokrotności, ani frakcji. Złotego wprowadzono jako odnośnik monetarny, wobec którego można było definiować wszystkie inne gatunki pieniądza. Wtedy powołano zasadniczą, niezmienną do reformy z 1766 r. relację: 1 złoty polski = 30 groszy – ze świadomością, że w epoce bimetalizmu rzeczywisty kurs nie tylko się już od niego oderwał, ale też, zgodnie z obserwowaną tendencją, będzie wzrastał. W wyniku reformy przeprowadzonej w okresie panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego, a sygnowanej przez Jana Borcha, dukat w wadze ok. 3,5 grama był bity ze złota o próbie 986 i stanowił równowartość 16,75 złotego polskiego. Równolegle złoty polski był podstawą systemu monetarnego opartego na srebrnym talarze, przy czym 1 talar = 8 złotych = 32 grosze srebrne = 240 groszy miedzianych. W tym systemie dwa grosze srebrne nazwano „półzłotkiem”, jeden grosz srebrny „ćwierćzłotkiem”, a nazwa grosz dotyczyła miedziaka. Po 1795 r., gdy Rzeczpospolita Obojga Narodów zniknęła z mapy świata, jeszcze przez niemal pół wieku w Księstwie Warszawskim i w Królestwie Polskim zachował się ten system monetarny, a polskie monety funkcjonowały w obiegu aż do 1891 r. mimo że już pięćdziesiąt lat wcześniej na ziemiach polskich pod zaborem rosyjskim, wprowadzono decymalny system rublowy.

(…)

Po odzyskaniu niepodległości, w ustawie z 28 lutego 1919 r. w sprawie nazwy monety polskiej (Dz. U. 19.20.230) Sejm Drugiej Rzeczpospolitej nawiązał do tradycji pieniądza z epoki Piastów i Jagiellonów. Jednak reforma walutowa mogła być przeprowadzona dopiero pięć lat później, gdy uporano się z katastrofalną sytuacją ekonomiczną i permanentnym deficytem budżetowym odradzającego się państwa. Złoty polski, emitowany przez powołany do życia w 1924 r. w wyniku reform Władysława Grabskiego, Bank Polski SA, do 1933 r. był jedną z najmocniejszych i najbardziej wiarygodnych walut na świecie. Po drugiej wojnie światowej utracił tę pozycję, ale zachował nazwę. Polska, podobnie jak i inne kraje satelitarne Związku Radzieckiego, została praktycznie odcięta na 45 lat od światowych rynków walutowych, chociaż formalnie, aż do wejścia w życie ustawy dewizowej (1952) obowiązywał dekret prezydenta RP z 1936 r. w sprawie obrotu pieniężnego z zagranicą oraz obrotu środkami płatniczymi w Polsce.

(…)

Prof. Grażyna Ancyparowicz, członek obecnego składu Rady Polityki Pieniężnej, w podsumowaniu wraca do kwestii uczestnictwa Polski w europejskiej unii walutowej i wynikających z tego konsekwencji: Przystępując do Unii Europejskiej, Polska zobowiązała się do uczestnictwa w unii walutowej, ale nie określiła terminu, w którym spełni ten warunek. Wcześniej Polska będzie musiała wykazać, że jest gotowa usztywnić kurs polskiej waluty na dwuletni okres przejściowy i utrzymywać go w zawężonym paśmie wahań w stosunku do euro.

Na to jest jeszcze za wcześnie, co otwarcie przyznał w jednym z wywiadów Adam Glapiński, Prezes NBP: „bez własnej waluty stracilibyśmy całkowicie kontrolę nad jednym z istotnych narzędzi stabilizowania koniunktury gospodarczej, jakim jest niezależna polityka pieniężna i możliwość ustalania przez bank centralny poziomu stóp procentowych dostosowanych do krajowej sytuacji makroekonomicznej”.

Polska, podobnie jak inne kraje unijne, podlega okresowej ocenie programu konwergencji prawnej i chociaż w ciągu minionych piętnastu lat członkostwa w Unii Europejskiej dokonano znacznego postępu pod względem dostosowania polskiego ustawodawstwa do standardów unijnych, to polski system prawny nie do końca spełnia wymogi unijne dotyczące krajowego systemu bankowego, co – w opinii Europejskiego Banku Centralnego – w szczególności dotyczy: „niezależności banku centralnego, poufności, zakazu finansowania sektora publicznego przez bank centralny oraz integracji prawnej z Eurosystemem” - pisze ekonomistka.

Trudną do pokonania barierą jest także art. 227.1 Konstytucji RP, który mówi o wyłącznym prawie Narodowego Banku Polskiego do emisji pieniądza oraz ustalania i realizowania polityki pieniężnej w kraju. Ani obecny, ani przewidywalny układ sił w polskim parlamencie nie wskazuje na możliwość zmiany tego przepisu w bliskiej perspektywie czasowej – wskazuje prof. Ancyparowicz.

Obok przeszkód prawnych, przeciw rezygnacji z własnej waluty przemawiają także przesłanki społeczne i ściśle gospodarcze. Jesteśmy krajem szybko rozwijającym się, ale mniej zamożnym niż państwa zachodnioeuropejskie. Przyjęcie euro w sytuacji, gdy dochód wyznaczający granicę ubóstwa przeciętnego czteroosobowego gospodarstwa domowego w Polsce jest niemal taki sam jak dochód wyznaczający granicę jednoosobowego niemieckiego gospodarstwa domowego (ok. 14 tys. euro rocznie) pokazuje jak wielki dystans dzieli nas od najbliższych sąsiadów i partnerów gospodarczych. Wynagrodzenia w Polsce rosną nominalnie, ale ich przeciętna wysokość jest (netto) na poziomie minimalnych średnich wynagrodzeń w Unii Europejskiej (ok. 800 euro miesięcznie), a przecież znaczna część pracowników otrzymuje płace niższe od średniej ogólnokrajowej. Rekompensuje to częściowo różnica parytetu siły nabywczej euro i złotego. Rezygnacja z własnej waluty nieuchronnie prowadziłby do gwałtownego zubożenia wielu polskich rodzin z dwu powodów: automatycznego przeliczenia wynagrodzeń po oficjalnym kursie (co prowadziłoby do spadku ich siły nabywczej) i – jak dowodzi tego przykład wszystkich krajów, które przystąpiły do strefy euro – przyspieszenia inflacji. Świadomość społecznych kosztów uczestnictwa w unii walutowej jest wysoka, o czym świadczy dwukrotnie wyższa liczba przeciwników zastąpienia złotego przez euro od liczby zwolenników.

W tym kontekście debatę na temat przystąpienia Polski do unii walutowej w bliskiej perspektywie czasowej można potraktować wyłącznie jako płaszczyznę ścierania się poglądów w sferach akademickich, politycznych i gospodarczych reprezentujących różne grupy interesów. Choć interesujące intelektualnie, dyskusje te jeszcze długo pozostaną bez wpływu na realizowaną w Polsce politykę pieniężną, a złoty pozostanie jeszcze długo naszą narodową walutą – podsumowuje prof. Grażyna Ancyparowicz.

Pełny tekst prof. Grażyny Ancyparowicz zawiera elektroniczne wydanie „Polskiego Kompasu 2019” dostępne bezpłatnie do pobrania na stronie www.gb.pl a także w aplikacji „Gazety Bankowej” na urządzenia mobilne

Polecamy i zachęcamy do lektury tego wyjątkowego rocznika

Powiązane tematy

Komentarze