Opinie

Rys. Adam Polkowski
Rys. Adam Polkowski

Koniec kariery Sikorskiego

Cezary Mech

Cezary Mech

Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, absolwent IESE, były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

  • Opublikowano: 25 czerwca 2014, 14:45

  • Powiększ tekst

Przedruk z serwisu Stefczyk.info

Czy z języka podsłuchów wynika że kierują nami elity na poziomie kulturalnym zarządców domów p. z ambicjami uplasowania całego kraju w roli pani Walewskiej (formalnie hrabiny d'Ornano)?

No cóż doczekaliśmy się afery podsłuchowej. Daje ona olbrzymie możliwości zweryfikowania przez wyborców opinii o ich decyzjach. Na obecnym etapie olbrzymim beneficjentem politycznym jest prawica mimo iż zawarta jest informacja o długach prof. Religii jak i jednym z kluczowych „antybohaterów” jest były istotny pracownik zorganizowanego przez PiS KNFu. Wielkimi przegranymi staje się zarówno premier jak i prezes NBP „najbardziej zaufany człowiek Kwaśniewskiego”, oraz min. Radosław Sikorski. Gdy chodzi o premiera, to mimo poparcia Niemiec, najprawdopodobniej afera utrąci jego możliwości europejskie i będzie musiał się skoncentrować na „gaszeniu pożaru” na rynku krajowym. Utrącenie dwóch ostatnich osób które przez niewtajemniczonych mogły uchodzić za zwolenników współpracy z USA musi skutkować, wbrew oczekiwaniom, na wzmocnieniu relacji z Ameryką w razie oczekiwanego zwycięstwa PiSu. Mimo iż diagnoza naszego wysiłku koalicyjnego, który kosztuje Polskę reputację i dziesiątki miliardów ponoszonych na walce z „terroryzmem” w interesie sojusznika w Iraku (poprzednio) i Afganistanie, z którą zgodził się były wicepremier musi być załamująca. Zwłaszcza w sytuacji kiedy jest to komentowane jako stwierdzenia polityków uznawanych za przyjaciół Ameryki i „anglofilów” (dzisiejszy Financial Times „Poland’s elite bitten by bugging scandal”: „Mr Sikorski, an anglophile […] Mr Rostowski, another anglophile”) i gdy główna partia opozycyjna, tym bardziej forsuje rolę Polski jako „pani Walewskiej” w układzie przypominającym wykrwawianie się Polaków w kampaniach napoleońskich.

W całej aferze jest wiele wątków niemniej ciekawym jest fakt że środowisko Gazety Wyborczej w przeciwieństwie do artykułu Wall Street Journal “Polish Government Roiled by Leaked Recording” nie zauważyło żadnych wątków antysemickich, mimo wielu dowcipów i tego że prezes NBP w podsłuchanej rozmowie z ministrem Bartłomiejem Sienkiewiczem używa sformułowania „hrabia Rothfeld Rostowski” (Count von Rothfeld-Rostowski) co zresztą łatwo sprawdzić, odsłuchując oryginalne nagranie omawianej rozmowy przez tygodnik „Wprost”, a który to wątek przez polskie media oraz komentatorów jest pomijany a za granicą eksponowany:

“Alluding to Mr. Rostowski's Jewish ancestry, the central bank governor spoke disparagingly of the finance minister and his team, demanding a successor. […] "Perhaps a nonstandard move will be necessary and then we'll have to cordially thank Count von Rothfeld-Rostowski…and appoint a technical, nonpolitical finance minister who will find full support from the central bank."”

Odpowiedz na pytanie dlaczego tak się dzieje, jak i dlaczego opinie o braku realnych korzyści naszego proamerykańskiego stanowiska nie występują w debacie publicznej może być kluczowy dla zrozumienia sytuacji politycznej w jakiej Polska się znajduje.

Zaistniała afera ukazuje, jakiej dochowaliśmy się klasy politycznej. Kluczową w diagnozie jest informacja w jaki sposób w Polsce wyłaniane są kadry gospodarcze i fachowcy na najwyższe stanowiska. Tłumaczenie ministra skarbu państwa, że w przypadku najważniejszych nominacji decyzje pochodzą z „dużych wierchów”, a on je tylko „żyruje” i musi umieć tym procesem „zarządzać”, mimo że te osoby tak „intelektualnie i jeśli chodzi o doświadczenie” się nie nadają jest o tyle znamienna, że gdy w googlach sprawdzałem informację o osobie która była jednym z pierwszych beneficjentów zmienionego rozporządzenia dotyczącego członków rad nadzorczych, to mój współpracownik myślał że otworzyłem stronę plotkarską. A przecież z racji zawodowych taką „gwiazdę” polskiej palestry powinien znać i kojarzyć. Czy cokolwiek dobrego dla kraju mogą zrobić ludzie, którzy traktują państwo jako „istniejące tylko teoretycznie” i rozmawiają tak plugawym językiem? System polityczny oparty na takich „filarach” jest w stanie funkcjonować tylko dlatego, że prawda o jego kondycji nie dociera do opinii publicznej. Nie łudźmy się – ten język, to nonszalanckie traktowanie spraw publicznych – to nie jest kwestia tych kilku osób, ujawnionych ostatnio na taśmach z podsłuchu. To nie pierwszy skandal związany z podsłuchem czy ukrytą kamerą, to dotyczy praktycznie całej klasy politycznej. Zauważmy: dla nich największym problemem jest nie meritum – o czym i jak rozmawiali, lecz to, że sprawa wydostała się na zewnątrz wraz z pytaniem, kto ich podsłuchał.

Podsłuchiwanie stało się w świecie nagminne i należy się z tym liczyć że zarówno USA, Niemcy i Rosja nagrywają polskich decydentów. Wyraźnie widać, jakie to daje możliwości politycznego wykorzystania. Teraz ujawnione zostały taśmy uderzające w PO i prezesa NBP, ale nie tak dawno z ukrytej kamery sfilmowano polityków PiS – w ramach retorsji kolejne mogą ujrzeć światło dzienne, były taśmy na Samoobronę, materiały na jednego z polityków Solidarnej Polski, na byłego prezydenta, na lewicę, taśmy, które uruchomiły aferę Rywina. Materiały dyskredytujące polityków są wyciągane w zależności od sytuacji. Nagrywanie przygotowuje grunt do stosowania szantażu jak i służy do szachowania siebie nawzajem. Tak kształtuje się w Polsce elitę polityczną – poprzez podsłuchy i przecieki. Problemem jest stworzona w ten sposób jakość naszej klasy politycznej. Niemniej nie mówmy, że w Polsce nie ma ludzi porządnych oni są tylko „wypłukiwani” z establishmentu i owoce tego procesu boleśnie odczujemy.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych