Kto jest prawdziwym źródłem „europejskich” awansów przeprowadzanych z zaskoczenia?
W ostatnich dniach jesteśmy świadkami kolejnych „triumfów”, a to „sukcesu” premiera Tuska, a to ogłoszenia że wicepremier została jednym ze „znaczących” komisarzy. Przy czym w analizie przeprowadzonej na łamach Financial Times’a „Juncker prepares for shake-up” okazuje się, że polska propaganda sukcesu nijak się ma do realnych wpływów naszego kraju.
Wprawdzie omawiając najważniejsze komisje umieścił on wśród nich też tą ds. rynku wewnętrznego i usług niemniej podkreślił, że znaczenie jakie miała poprzednio pod francuskimi rządami Michela Barniera należą do historii, gdyż w nowym kształcie zostanie z niej wykrojona kluczowa część dotycząca usług finansowych, która ma przypaść Dunce Margrethe Vestager. Co charakterystyczne nasza wicepremier nawet nie była wymieniona z nazwiska. W przeciwieństwie do zabiegów duńsko-brytyjskich o wykrojone z „polskiego” resortu usług finansowych, trudno zrozumieć jaki interes ma Polska w kierowaniu tą właśnie sferą.
To na co zwracał uwagę Financial Times to fakt poszukiwania kobiecych kandydatur do nominacji, w którą to politykę Polska się wpisała, jak i to czy z danym komisarzem łączy się funkcja wiceprzewodniczącego, który ma nadzorować innych komisarzy w ich pracy i sprowadzać ich do roli drugorzędnej. Fakt braku nagłośnienia że polski kandydat będzie jednocześnie wiceprzewodniczącym, może być jak najgorszym prognostykiem w sytuacji gdy na zdjęciu przecieku Financial Times’a opisanego w „The mysterious new Commission organigram” widnieje wyraźnie Jyrki Katainen. Z drugiej strony w innym przecieku zamieszczonym w artykule „EXCLUSIVE: The Juncker team revealed” już się tam pojawia, jako osoba wypierająca innego polityka ze Wschodniej Europy Krystynę Georgiewą.
Wydaje się że w tych dniach poznamy koszty zabiegów o stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej dla premiera Tuska. Napisano o tym pośrednio, uznając że Polska zrezygnowała ze stanowiska bardzo ważnego komisarz ds. energii przygotowywanego dla ministra Sikorskiego, na rzecz brytyjskiego kandydata lorda Hilla:
„Although energy had recently become a coveted spot – it is held by Germany’s commissioner, Günther Oettinger – the crisis with Russia has elevated it to a point where it is one of the most sought›after of any portfolio. Poland, which is spearheading calls for a continent›wide energy union to tackle fears about Europe’s dependence on Russia, had been keen to secure the job – possibly for Radoslaw Sikorski, its foreign minister. But the appointment of Donald Tusk, Poland’s prime minister, as president of the European Council has thrown the contest wide open. Britain has asked for the energy portfolio and Lord Hill is said to be in the running.”
Wszystko wskazuje na to że decyzje mogły zapaść podczas sobotniego spotkania Junckera z Tuskiem i stąd rezygnacja premier Danii z szefowania Radą Europejską, pojawienie się kandydatury lorda Hilla do teki energetycznej, a minister Vestager ds. usług finansowych. Świadczy o tym również fakt, że odbyło się to w pośpiechu przy pogwałceniu istniejących przepisów, gdyż ustawa o współpracy rządu z Sejmem i Senatem w sprawach związanych z członkostwem Polski w Unii Europejskiej przewiduje, że "Rada Ministrów nie może desygnować kandydatów na stanowiska [...], przed upływem terminu na wyrażenie opinii przez właściwy organ". Podczas gdy pani premier jest przedstawiana jako oficjalna kandydatka polskiego rządu i odbyła nawet rozmowę z Jeanem-Claudem Junckerem, przewodniczącym Komisji Europejskiej mimo iż dopiero dziś w tej materii ma się wypowiedzieć sejmowa komisja ds. Unii Europejskiej.
Brak nagłaśniania kolejnych „sukcesów” najprawdopodobniej oznacza, że już niedługo okaże się, że w zamian za kolejne prestiżowe stanowisko, zrezygnowaliśmy z posiadania komisarza energetycznego i będziemy musieli likwidować naszą energetykę węglową i przestawiać się na wielokrotnie droższą, ale „zieloną energię” – atomową i wiatrową. Przy czym, co smutniejsze, nie ma racji minister Sikorski który w głośnym wywiadzie na łamach Gazety Wyborczej powiedział: „Umiemy zarządzać naszymi ambicjami” i rysuje Polskę pod rządami PiS jako upadającą, zmarginalizowaną w Europie, rządzoną przez „takich ludzi” z której szeregów nie wybiera się przywódców Europy. Pisząc to Pan minister zapomina że obecny komisarz ds. budżetu (http://ec.europa.eu/commission_2010-2014/dominik/index_pl.htm - tego samego który najprawdopodobniej koniec końców obejmie premier Bieńkowska) Jacek Dominik, zanim został komisarzem był wiceministrem finansów jako osoba powołana w 2006 r. przez… premiera Kaczyńskiego. Z mojej pracy w Sejmie zapamiętałem ministra Dominika z żarliwej obrony w Senacie stanowiska rządowego przeciwnego ulgom podatkowym na rzecz… polskich dzieci (sic!) Dlatego, w przeciwieństwie do ministra Sikorskiego, uważam że Polska aby mogła się odrodzić i mieć realne wpływy w Europie, musi właśnie sprawić aby po zwycięstwie wyborczym w przyszłym roku, prawica nie dokonywała takich dziwnych, europejskich wyborów personalnych (vide też aktualna minister edukacji vel pracy i polityki społecznej) które prowadzą do „Polsk[i] upadając[ej], zmarginalizowan[ej] w Europie”.