Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Czy da się wygrać z urzędnikiem i poprawić działanie urzędu? Tak - w następujący sposób

Rafał Kawalec

Rafał Kawalec

Absolwent AGH w Krakowie, kierownik robót w firmie budowlanej. Aktywny działacz Ruchu Obywatelskiego Miłośników Broni (www.romb.org.pl), współzałożyciel Śląskiego Stowarzyszenia Miłośników Broni (www.ssmb.pl).

  • Opublikowano: 24 września 2014, 14:34

  • Powiększ tekst

Jak poprawić działanie urzędu? Chyba każdy kto miał do czynienia z jakimkolwiek urzędem zadawał sobie to pytanie. Pytanie to (mam nadzieję) spędza również sen z oczu osób odpowiedzialnych za funkcjonowanie danego urzędu. Paradoksalnie jednak im gorzej coś działa tym prostsze środki wystarczą by można było odczuć jakąkolwiek poprawę. Popatrzmy na decyzje o pozwoleniu na broń do celów kolekcjonerskich. A konkretniej na jakość wydawanych decyzji.

Na zapytanie ROMB, dotyczące ilości wydanych decyzji o pozwolenie na broń do celów kolekcjonerskich od 11 marca 2011 do początku września br., uzyskaliśmy następujące odpowiedzi:

tytuł

Jak widać w tabeli Mazowiecki Komendant Wojewódzki insp. Cezary Popławski musiałby się bardzo wysilić by radomski Wydział Postępowań Administracyjnych działał pod tym względem lepiej. Od marca 2011 do początku września, tylko raz wnioskodawca nie zgodził się z decyzją podległej mu komórki, jednakże Komenda Główna Policji uznała, że wydana decyzja była poprawna. O wiele łatwiej pod tym względem ma nadinsp. Krzysztof Jarosz, nadzorujący pracę Śląskiej KWP. Jemu dla poprawienia jakości wydawanych decyzji wystarczy wezwać panią Naczelnik mł. Insp. mgr Annę Kasiniak i zażądać, by zamiast marnować czas i środki na postępowania, decyzje o pozwoleniu na bron do celów kolekcjonerskich wydawała opierając się o wyniki rzutu monetą.

Zdaję sobie sprawę jak groteskowo to brzmi, ale decyzje żadnej innej komendy nie są tak często zaskarżane i uchylane jak te wychodzące spod ręki pani Kasiniak. W czasie gdy Radom wydał 99 decyzji, Katowice wydały ich 59 z czego 32 zostały uchylone przez organ wyższej instancji. Oznacza to, że przynajmniej 54,2% decyzji wydanych przez śląską panią naczelnik to decyzje wadliwe. Kilka obliczeń na poziomie LO i już wiemy, że gdyby pani Kasiniak po prostu rzucała monetą, to prawdopodobieństwo osiągnięcia przynajmniej takiego samego poziomu decyzji dobrych wyniosłoby 78%. A na 70% decyzji dobrych byłoby więcej. Nie dość, że budżet zaoszczędziłby na kosztach prowadzenia postępowań, to jeszcze szansa na poprawę byłaby zaiste imponująca.

Skąd tak zły wynik? By to zrozumieć trzeba się przyjrzeć typowym postępowaniom prowadzonym przez panią Naczelnik. Postępowanie takie można podzielić na etapy:

Etap 1. Męczenie: Tu oprócz czynności zasadnych następuje seria głupich i często nie związanych z postępowaniem lub nieistotnych czynności. W amerykańskim filmie policjant krzyczy „wszystko co powiesz może być użyte przeciwko tobie”, u pani Kasiniak „będzie użyte przeciwko tobie”. Np pisemnie zapytano mnie czy posiadam jakieś militaria. Odpisałem zgodnie z prawdą, że posiadam 5 bagnetów, co posłużyło jako pretekst do kolejnego przedłużenia postępowania – pani naczelnik zdecydowała przysłać dzielnicowego by obejrzał i opisał bagnety i dopóki nie otrzymała od niego raportu z kontroli, nie mogła wydać decyzji.

Etap 2. Odmowa: Jeszcze do niedawna odmowa była standardową i jedyną możliwą decyzją, niezależnie od ilości dostarczonej dokumentacji.

Etap 3. Odwołanie. Tu możliwe były dwie opcje. Albo KGP uchylało decyzję pani Kasiniak i kierowało do ponownego rozpatrzenia, albo samodzielnie przyznawało wnioskodawcy pozwolenie na broń. Tylko w jednym przypadku KGP wzięło stronę pani naczelnik, jednakże i tu sprawa nie jest do końca jasna. Ponieważ przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia niejako cofa wnioskodawcę do etapu pierwszego, postępowania trwające ponad rok nie były w śląskim WPA rzadkością.

Z powodów opisanych powyżej można założyć dwa wyjaśnienia złego wyniku śląskiej KWP. Albo pani naczelnik jest osobą zwyczajnie niekompetentną, która nie potrafi samodzielnie wydać zgodnej z prawem decyzji, ani nawet podjąć decyzji o podjęciu czynności rzeczywiście ważnej dla postępowania (należy zwrócić uwagę, że nawet decyzje „dobre” to często decyzje w sprawach które KGP nakazało rozpatrzyć ponownie, jasno punktując uchybienia pani Kasiniak), albo z premedytacją wydaje ona decyzje niezgodne z prawem, za to w pełni zgodne z jej prywatnymi poglądami. Niezależnie od tego, które z wyjaśnień jest prawdziwe, jej utrzymywanie na stanowisku naczelnika jest kompromitacją dla Policji, oraz koronnym argumentem za tezą, że zaufanie do policji bierze się niestety z niewiedzy.

Na obronę śląskiego WPA można powiedzieć tylko tyle, że czynności nie wymagające intelektualnego zaangażowania ze strony pani naczelnik bądź jej zastępczyni są tam wykonywane profesjonalnie. Pomimo faktu iż nie szczędziłem nigdy gorzkich słów wobec tej instytucji, nie spotkałem się nigdy z wrogością ze strony jej pracowników. Idąc na egzamin spodziewałem się, że przyjdzie mi pożałować kilku gorzkich słów napisanych na internetowych forach (do których monitorowania się przyznają), jednakże byłem przyjemnie zaskoczony – egzamin, choć trudny, był przeprowadzony profesjonalnie i bez nastawienia na oblewanie zdających (choć niestety człowiek zdający ze mną go nie zaliczył). Promesy są gotowe w ustawowym terminie, rejestracja broni trwa krótką chwilę i nikt nie robi problemów osobom rejestrującym broń za pośrednictwem poczty. Pozwala to wierzyć, że choroba męcząca Śląskie WPA to choroba głowy a nie całego organizmu. A w biurokratycznych bytach taką głowę można wymienić. Pytanie tylko, czy się uda? Poprzednie skargi na panią Kasiniak były zbywane stwierdzeniem „pełni swoje obowiązki wzorowo”. Czy to stwierdzenie będzie podtrzymywane w świetle, że 54% decyzji podjętych przez panią naczelnik było wadliwych? Przekonamy się wkrótce.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych