Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Co czeka Polaków na Wyspach po Brexicie?

Piotr Jakucki

Piotr Jakucki

Dziennikarz i publicysta, m.in. „Nowy Świat”, „Gazeta Polska”, w latach 1995-2010 redaktor naczelny tygodnika „Nasza Polska”, „Głos Polski” (Kanada), „Goniec” (Kanada), „Kurier Chicago” (USA), korespondent radia „Sami Swoi. W porannym rytmie” (Chicago).

  • Opublikowano: 24 kwietnia 2017, 15:55

  • 3
  • Powiększ tekst

Izba Gmin już w lutym odrzuciła poprawkę Izby Lordów, która gwarantowała status rezydenta imigrantom z Unii, w tym również Polakom.

Z prawie stuprocentową pewnością można przyjąć, że 8 czerwca Brytyjczycy pójdą do urn w przyspieszonych wyborach parlamentarnych. Teoretycznie inicjatywę konserwatywnej premier Theresy May mogłaby odrzucić Izba Gmin, ale z pierwszych deklaracji liderów opozycyjnych Partii Pracy i Liberalnych Demokratów wynika, że Partia Konserwatywna, której do koniecznej większości dwóch trzecich brakuje 104 głosów, bez problemu ją uzyska.

May wcześniej wykluczała przyśpieszone wybory. Zbliżają się jednak negocjacje na temat warunków Brexitu, a liderce torysów zależy, by Partia Konserwatywna miała wówczas jeszcze mocniejszy mandat społeczny, poprzez zdominowanie Westminsteru, do podejmowania decyzji. Jest to na wyciągnięcie ręki, gdyż izolacyjna polityka rządu cieszy się poparciem Brytyjczyków. Według najnowszych badań Partia Konserwatywna, która w 2015 roku otrzymała 36,9 proc. głosów, mogłaby dziś liczyć na 44 proc. wyborczego poparcia, a główny konkurent, czyli Partia Pracy – jedynie na 26 proc. w porównaniu z 30,4 proc. w 2015 roku.

Premier zapowiedziała już, że nie zrezygnuje z trzech priorytetów negocjacyjnych, czyli opuszczenia unijnego rynku, odstąpienia od swobodnego przepływu osób między Wielką Brytanią a państwami Unii Europejskiej i wyłączenia spod jurysdykcji europejskich sądów. W przygotowywanym manifeście programowym konserwatystów ma się znaleźć także zapis o rezygnacji z wprowadzonego przez ekipę Davida Camerona zobowiązania do przeznaczenia 0,7 proc. dochodu narodowego na pomoc międzynarodową. Ograniczone zostaną też limity przyjmowania imigrantów z Unii, w tym ich prawa do zasiłków i pracy.

Izba Gmin już w lutym odrzuciła poprawkę Izby Lordów, która gwarantowała status rezydenta imigrantom z Unii, w tym również Polakom, a kilka dni temu premier jeszcze oświadczyła, że saldo migracji powinno być niższe niż 100 tys. rocznie. Dla naszych rodaków pracujących i mieszkających za Kanałem La Manche, w tym także tych, którzy do Anglii trafili już po referendum, by tam się osiedlić, nie są to dobre wiadomości. Nie można się jednak dziwić, że brytyjski rząd na pierwszym planie stawia zabezpieczenie praw własnych obywateli i poszerzenia dla nich dostępu do wewnętrznego rynku pracy oraz sfery socjalnej.

Powiązane tematy

Komentarze