Opinie

Polish shop at Milwakee Ave, Chicago Ill. Photo Marta Sehn. Ten plik udostępniony jest na licencji Creative Commons Wikipedia
Polish shop at Milwakee Ave, Chicago Ill. Photo Marta Sehn. Ten plik udostępniony jest na licencji Creative Commons Wikipedia

Dylematy, które polski rząd mieć powinien

Rafał Zaza

Dziennikarz i publicysta ekonomiczny

  • Opublikowano: 15 maja 2013, 12:57

  • Powiększ tekst

Czy rządzącemu PO-PSL jest na rękę emigracja Polaków? Czy możliwy jest scenariusz, wyganiania Polaków za granicę do pracy? Pieniądze od emigrantów płyną do Ojczyzny szerokim strumieniem, pobudzając gospodarkę. Najnowsze dane mówią o ponad 17 miliardach złotych przesłanych do Polski tylko w zeszłym roku.

Uciekających za granicę za pracą systematycznie przybywa. Galopujące bezrobocie pozbawia jakichkolwiek wątpliwości wahających się jeszcze – wyjeżdżać, czy nie? Według GUS na koniec 2011 roku poza granicami Polski pozostawało 2 mln 60 tys. Polaków.

Rząd powinien się zacząć martwić...

Z badań NBP jeszcze  z 2008 r. wynika, że  mitem jest, że emigrują przede wszystkim ludzie bez matury, o niskich kwalifikacjach zawodowych. Ci, którzy nie odnaleźli się w nowej, kapitalistycznej rzeczywistości. To systematycznie starają się wmówić społeczeństwu serwilistyczni wobec postkomunistycznej władzy publicyści.  Na rzecz innych państw pozbyliśmy się już 10,2 proc. osób z wyższym wykształceniem. Pobierali nauki w kraju, często na bezpłatnych uczelniach. Tracimy potencjał intelektualny, uciekają osoby, które w przyszłości mogłyby stanowić wartościową kadrę kierowniczą. Znikają lekarze, których nauka kosztuje państwo krocie. Zwiewają naukowcy i inżynierowie. Utrata wartościowych ludzi na rzecz innych krajów grozi nam cywilizacyjną zapaścią i niech nikt nie mami, że jest inaczej.

Ci ludzie może by i wrócili.  Ale do czego? Bo „zielona wyspa”, Ojczyzna w której Polak czuje się dobrze i do której wraca po latach, by godnie żyć przyzwoicie zarabiając, okazała się mirażem. Są i inne przeszkody. Kolejny Raport NBP ujawnia, że:

„oczekiwania płacowe byłych emigrantów, którzy długookresowo pracowali zagranicą i z różnych względów (rodzinnych, utraty pracy) wrócili do Polski, są o ok. 21 proc. wyższe od oczekiwań osób bez epizodu pracy zagranicą i o ok. 9 proc. wyższe od oczekiwań osób z krótkookresowym epizodem takiej pracy”.

Na dodatek płaca netto,  której  oczekują po powrocie do kraju jest prawie dwukrotnie wyższa od średniej płacy netto w Polsce.

- Wrócimy do kraju za co najmniej 6 tys. złotych miesięcznie na rękę - deklarowali polscy emigranci już w 2011 roku. Tymczasem oczekiwania płacowe Polaków w kraju spadają. Średnie wynagrodzenia realne nie rosną, a bezrobotni są gotowi spuścić z tonu i podjąć pracę za znacznie skromniejsze pieniądze niż te, które zarabiali przed doświadczeniem bezrobocia.

Polacy w naszym kraju czują się permanentnie zagrożeni. Słabnie wiara w poprawę sytuacji gospodarczej. Niektórzy wręcz wątpią w jakikolwiek wzrost gospodarczy i zmniejszenie się bezrobocia w najbliższych latach. Emigranci nie chcą  wracać do kraju, gdzie, jak słusznie twierdzą „rynkiem pracy rządzą: mobbing w firmach, korupcja i nepotyzm”

- W Polsce nic się nigdy nie zmieni. - pisze emigrantka -  Zarobki nie są najważniejszym czynnikiem warunkującym mój powrót. Uważam, że dużo ważniejsze są ogólnie rozumiane warunki pracy takie jak czas pracy, stabilność zatrudnienia, stosunek pracodawcy do pracownika i przestrzeganie prawa pracy. Z tym w Polsce najlepiej nie jest. Większość Europejczyków pracuje, aby żyć, a nie żyje po to, żeby pracować. Dopóki polscy pracodawcy tego nie zrozumieją, nikt nie wróci.

…czy rząd się jednak martwi?

Ludzie wyjeżdżają, więc naturalnie maleje liczba osób poszukujących pracy. Wspiera to statystyki bezrobocia. Rząd się tylko cieszy. Cieszy się tym bardziej, że emigranci tylko w ostatnim roku przesłali do kraju oficjalnymi kanałami 17,4 mld złotych. Od momentu wstąpienia Polski do Unii Europejskiej zebrała się już niebagatelna kwota ponad 140 mld złotych. Analitycy oceniają, że trzykrotnie więcej Polacy przywożą rodzinom w walizkach. Natomiast, jak wstępnie podaje Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych, napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych w  tym samym okresie można szacować tylko na ok. 12 mld dolarów.

Nasuwa się więc nieco retoryczne pytanie  - czy rząd powinien wreszcie zadbać, by wykształceni  Polacy mieli warunki do powrotu z zagranicy, czy może dalej rozpaczliwie walczyć o zachodnie inwestycje? Ich ściąganie odbywa się kosztem różnych znaczących preferencji dla inwestorów, przede wszystkim podatkowych. Nawet specjalne strefy ekonomiczne, które nie będą wiecznie działać, kosztowały  miliony na infrastrukturę. Zachodnie firmy już straszą, że kiedy znikną Strefy i inne udogodnienia, przeniosą się do Czech, Słowacji czy Rumunii, gdzie system podatkowy i ogólna „papierkologia” są bardziej przyjazne przedsiębiorcom.

Rządzie, nie ciesz się! Troszcz się i myśl raczej o odtworzeniu  krajowego kapitału i miejsc pracy, i nie wyjaławiaj z kapitału intelektualnego Polski.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.