Opinie

autor: www.sxc.hu
autor: www.sxc.hu

Trump uruchomił lawinę

Stanisław Koczot

Stanisław Koczot

zastępca Redaktora Naczelnego "Gazety Bankowej", Dziennikarz Ekonomiczny 2023 - laureat nagrody głównej XXI edycji konkursu im. Władysława Grabskiego, organizowanego przez Narodowy Bank Polski

  • Opublikowano: 21 grudnia 2017, 07:21

    Aktualizacja: 21 grudnia 2017, 07:21

  • Powiększ tekst

Reforma podatkowa w USA zatrzęsie nie tylko rynkiem amerykańskim. Niższy CIT przyciągnie biliony dolarów z całego świata. Skoro prezydentowi Trumpowi udało się przeprowadzić jedną ważną reformę, uda się zrealizować również następne.

Ustawa reformująca system podatkowy, przyjęta ostatecznie w środę, doprowadzi do tego, że inwestowanie pieniędzy w USA stanie się bardziej opłacalne.

Oczywiście, na reformie skorzystają również osoby fizyczne, zwykli Amerykanie (w tym sensie po przyjęciu ustawy Donald Trump mówił o świetnym prezencie świątecznym, z którego będą się cieszyć wszystkie rodziny), jednak dla gospodarki kluczowe jest obniżenie danin dla wielkich amerykańskich korporacji. To one mogą pozamykać swoje rachunki w Europie czy w Azji, i przerzucić je do bardziej zyskownej Ameryki, dynamicznej i świetnie rokującej (bo w perspektywie są kolejne ważne dla biznesu i czekające na realizację pomysły Trumpa). No, może z Azji nie wyjdą tak szybko, bo to atrakcyjny i perspektywiczny rynek, ale nudna, coraz bardziej sformalizowana i zideologizowana Europa to miejsce, które bez większego żalu amerykański biznes może porzucić.

Czy to zrobi, i jak to zrobi? Szybko, czy może płynnie i stopniowo? Nie wiadomo, w każdym razie – jeżeli Trump nabierze wiatru w żagle i ruszy z obiecanymi inwestycjami infrastrukturalnymi, a także z ulgami dla amerykańskiego kapitału – sprawy mogą potoczyć się w zaskakującym tempie. Na pewno kierunek jest jasny: We are making America great again! Trump przypomina to na każdym kroku, akcentuje coraz wyraźniej, tak jak w przemówieniu po wygranej kampanii podatkowej.

I coraz mocniej podkreśla jeszcze jedno: w jego świecie, czyli w świecie USA, liczą się ci, którzy idą razem z nim. Reszta nie ma co liczyć na sympatię Ameryki, a na pewno nie na miliony i miliardy dolarów, które rozdawała swoim realnym i wyimaginowanym sojusznikom.

Tego typu prób będzie sporo, takich na przykład jak głosowanie nad rezolucją ONZ krytykującą decyzję Trumpa w sprawie uznania Jerozolimy za stolicę Izraela. Waszyngton obiecuje, że na pewno zapamięta, kto opowie się przeciwko niemu. Trump nie rzuca słów na wiatr, i nie ubiera swoich realnych interesów w ideologiczne frazesy. Po prostu ci, którzy zwrócą się przeciwko niemu, nie dostaną od Ameryki pieniędzy. I pewno nie tylko pieniędzy…

Gra na międzynarodowej arenie zrobiła się znacznie trudniejsza, wymagająca jednoznacznych wyborów.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.