Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Biedni i wykluczeni, w kilku pytaniach i odpowiedziach

Przemysław Rudź

Przemysław Rudź

Wiecznie walczący o kapitalizm libertarianin, wyznawca wolności indywidualnej, nienawidzący rządu i podatków.

  • Opublikowano: 12 grudnia 2013, 09:43

    Aktualizacja: 12 grudnia 2013, 10:44

  • Powiększ tekst

Dlaczego mamy wysokie bezrobocie i syf w gospodarce, zresztą nie tylko w naszym kraju ale i praktycznie w całej Europie? Dlaczego mimo kilkudziesięciu lat walki z tzw. biedą i wykluczeniem społecznym, te same regiony są wciąż biedne i wykluczone, mimo pompowania w nie ogromnych ilości pieniędzy zabieranych w podatkach tym, którzy jeszcze pracę mają?

Czasem lubię sobie przejrzeć raporty GUS'u i innych instytucji, żeby zorientować się w ogólnej sytuacji makroekonomicznej (takie zboczenie z czasów studiów geograficznych, kiedy trzeba było wertować roczniki i na ich podstawie wizualizować różne dane statystyczne, a potem wyciągać na ich podstawie ogólne wnioski). Co się zatem okazuje? Z danych MPiPS wynika, że w Polsce około 5 mln osób jest stale objętych wsparciem różnych instytucji pomocy społecznej. Jest to aż 14% mieszkańców tego kraju (po odjęciu liczby tych, którzy wyjechali za granicę, żeby pracować i upodlającego zasiłku nie pobierać). Przy okazji okazuje się również, że 80% korzystających z tej pomocy, pobiera ją dłużej niż 10 lat. Daje to 4 mln osób non stop żyjących na zasiłku! Ale pójdźmy dalej. Liczba aktywnych zawodowo Polaków wynosi obecnie około 17 mln. W administracji publicznej, samorządowej i korpusie służby cywilnej zatrudnionych jest w sumie około 1 mln osób. Do tego dochodzi cała budżetówka, czyli dodatkowe 2 mln osób. Daje to blisko 20% ogółu zatrudnionych, którzy nie wytwarzają bezpośrednio dochodu narodowego. W tej liczbie, poza urzędnikami publicznymi, samorządowymi, korpusem służby cywilnej, są też nauczyciele, lekarze i żołnierze...

Teraz kilka na szybko wyciągniętych refleksji:

1. Większość tzw. wykluczonych w tym kraju zamiast wychodzić z biedy, uzależniło się od zasiłków i w zdecydowanej większości przypadków czyni z tego po prostu styl życia.

2. Sprzyja temu olbrzymia redystrybucja dochodu narodowego, która oznacza ni mniej ni więcej, że pieniądze zamiast trafiać bezpośrednio od klienta oferującego jakąś usługę, przechodzą najpierw przez rozdymany do granic absurdu aparat fiskalno-urzędniczy.

3. 4 mln osób pobierających non stop zasiłki, to zajebiście wielkie grono potencjalnych wyborców gotowych oddać swój głos na tego, kto im znów obieca kolejne lata zasiłków. A zatem nie żeby było lepiej, ale żeby nie było gorzej. Stąd taki, a nie inny skład parlamentu (patrz pkt. 4).

4. Socjal w tym kraju obiecują wszyscy od lewa do prawa. SLD, PO, Ruch Palikota, PSL, PiS. Wszyscy licytują się, kto da więcej. A zatem prawdziwości i znaczenia nabierają wnioski z pkt. 3. Mało tego, chodzi im o to, żeby istniejący stan podtrzymać. Co prawda słychać górnolotne i chwytające za serce hasła walki z biedą itd. Ale tylko oni sami w to wierzą, albo Ci którzy chcą w to wierzyć :)

5. Powiedzenie otwarcie ludziom, że - stop, koniec zasiłków, to wyborczy gwóźdź do trumny. Przykładem tego był ostatnio Romney, który nieopatrznie zasugerował w kuluarach konwencji wyborczej, że na głosy wiecznych nierobów, żyjących na socjalu Obamy nie ma co liczyć. Ktoś to nagrał, wyszło na jaw i lewicowe media go zajechały, że to cham, niewrażliwy społecznie bydlak, chytry kapitalista i pijawka. Rozwinięciem tego jest pkt. 6.

6. Hasło dania wędki zamiast ryby jest z miejsca traktowane jak faszyzm, głos obrzydliwego kapitalistycznego podejścia do biednego człowieka, bez sprawiedliwości i wrażliwości społecznej, i temu podobny bełkot.

7. W sytuacji non stop brakującej kasy na wywiązywanie się z socjalnych obietnic można, z punktu widzenia zakutego socjalistycznego łba, stosować trzy główne rozwiązania oraz ich wzajemne kombinacje, aby jakoś wiązać koniec z końcem - dowalić pracującym jeszcze większe podatki, drukować pieniądze, albo zaciągać kredyty. Obecny rząd stosuje cały tercet tych jakże genialnych rozwiązań i życzę mu powodzenia...

Teraz smutniej:

1. Tak już chyba będzie zawsze i nie ma co liczyć na to, że coś się zmieni...

2. Może pojawi się ktoś, kto rozwali ten durny układ (nowy Piłsudski, nowy Pan Brunon, kosmita?) i przywróci jakąś, choćby minimalną, logikę funkcjonowania państwa w oparciu o liberalne zasady. Ale to mało prawdopodobne...

3. System się w końcu załamie (to bardzo prawdopodobne), ludzie wyjdą na ulicę i zacznie się jatka. Ci co rządzą będą już wtedy daleko stąd (król Francji nie mógł salwować się szybko ucieczką podczas rewolucji i zgubił na szafocie głowę...), pewnie gdzieś na Karaibach. Będą przyglądać się masakrze i popijać wesoło drinki.

4. Po masakrze władzę obejmie... ten co obieca więcej socjalu :)

Idę na piwo, cześć!

 

 

------------------------------------------------------------------------------

------------------------------------------------------------------------------

Do nabycia wSklepiku.pl!

"Globalna gospodarka i globalny kryzys"

Globalna gospodarka i globalny kryzys

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych