Ekspert „Washington Post”: Gdy ostatni raz ceny ropy spadły tak bardzo, zawalił się ZSRR
Ceny ropy są na rekordowo niskim poziomie. Gdy ostatni raz ceny spadły tak bardzo, zawalił się ZSRR - pisze znany publicysta "Washington Post" Fareed Zakaria. Na dłuższą metę nie sposób jednak przewidzieć, jaki będzie kurs ropy - mówi ekspert.
"Mniejsza o Państwo Islamskie, dzieje się coś ważniejszego" - cena surowca spadła o 50 proc. w stosunku do zeszłego roku - przypomina piątkowy "WP". "Czeka nas teraz dłuższy i bardziej trwały spadek cen ropy niż pod koniec lat 80." - powiedział w rozmowie z Fareedem Zakarią były szef BP ds. strategii Nick Butler.
Podaż jest zbyt duża, ponieważ utrzymujące się przez wiele lat wysokie ceny surowca zachęciły producentów na całym świecie do zainwestowania wielkich sum w poszukiwanie nowych złóż ropy. "Nie ma sposobu na to, by powstrzymać tę dynamikę" - mówi były szef strategii koncernu ENI Leonardo Maugeri.
Uważa on, że ceny ropy spadną w przyszłym roku do 35 dol. za baryłkę. Ubiegłego lata cena wynosiła ponad 105 dol. - pisze Zakaria.
Jedną z głównych przyczyn tego trendu jest stanowisko Arabii Saudyjskiej, która mimo oczywistej nadpodaży, postanowiła utrzymać wydobycie ropy na dotychczasowym poziomie.
Saudyjczycy "wiedzą, że jest to dla nich spory ból głowy, ale mają nadzieję, że dla innych (producentów) jest on jeszcze większy" - wyjaśnia Maugeri.
Rijad walczy w ten sposób o swój udział w rynku, licząc po części na to, że kryzys nadpodaży i niskie ceny zaszkodzą przede wszystkim tym rywalom na rynku naftowym, dla których koszty wydobycia są wyższe.
Spadki cen ropy uderzyły już bardzo mocno w gospodarki krajów producentów; nadpodaż surowca, zdaniem analityków sięgająca od miliona do 1,5 mln baryłek dziennie w stosunku do potrzeb rynku, wywiera przy tym nadal bardzo silną presję na ceny.
Co więcej, według ekspertów, wiele państw eksporterów, licząc na to, że pobyt na ropę wzrośnie, nadal zwiększa wydobycie i nie respektuje nawet hojnych limitów narzuconych przez OPEC.
Kolejnym czynnikiem powodującym spadek cen surowca jest przekonanie, jakie zapanowało wśród analityków, że do gry wróci bardzo wielki eksporter, czyli Iran, który stopniowo zacznie zalewać rynki swoim surowcem.
Po zawarciu 14 lipca przez rząd w Teheranie porozumienia ze światowymi mocarstwami w sprawie irańskiego programu nuklearnego, ceny ropy po okresie stabilizacji ponownie spadły do najniższego poziomu od czterech miesięcy.
"Kraje, które są wielkimi producentami ropy, czeka teraz pod względem fiskalnym sądny dzień, jakiego nie pamiętają od dekad, a może w ogóle" - przewiduje Zakaria.
"W Rosji wzrost popularności Władimira Putina zbiegał się w czasie z silnymi wzrostami cen ropy, co oznaczało rosnące PKB, wyższe dochody rządu, a zatem również subsydia dla narodu. To wszystko właśnie się zmienia" - przypomina publicysta.
Rosnące ceny ropy finansowały też poczynania nieżyjącego prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza. Jego następca odziedziczył zupełnie zrujnowaną gospodarkę i kraj, który nie może spłacić długów. Sprzedaż ropy to 96 proc. wszelkiego eksportu Wenezueli.
"Jednym z powodów, dla których Kuba stara się teraz naprawić swe stosunki z USA jest to, że zdała sobie sprawę, iż jej sponsor (lewicowy reżim w Caracas) nie ma już pieniędzy" - pisze Zakaria.
"Wielu amerykańskich ekspertów i komentatorów politycznych miało nadzieję, że niskie ceny ropy pozbawią te antypatyczne reżimy łatwych pieniędzy. Właśnie się tak dzieje, ale tempo zmian jest tak szybkie, że może spowodować zawirowania i niepewność na całym, i tak już niespokojnym, świecie" - konkluduje Zakaria.
Ekspert rynku ropy i były trader tego surowca Philippe Pringiers z Gordon's Bay w Republice Południowej Afryki zwraca uwagę w rozmowie z PAP, że na dłuższą metę trudno jednak uznać, że niskie ceny surowca utrzymają się na niskim poziomie.
"Ropa to towar, którym obroty należą do najbardziej zmiennych, a na jego cenę może wpływać tak wiele czynników (i manipulacji) niezależnych od popytu i podaży, że jest rzeczą niemal niemożliwą trafne przewidywanie (fluktuacji cen) w perspektywie średnio- i długookresowej" - mówi.
"Zgadzam się z opinią, że presja na te reżimy, który kwitły w okresie bumu naftowego, to korzystny skutek spadków cen, ale mogą one mieć też mniej pożądane konsekwencje, jak osłabienie rządu Iraku i jego zdolności do walki z Państwem Islamskim" - komentuje Pringiers.
PAP, sek