Informacje

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Rybiński: Moja koncepcja polityki prorodzinnej jest realistyczna

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 21 lutego 2013, 15:27

  • Powiększ tekst

W dzisiejszym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej" prof. Krzysztof Rybiński opisuje szczegółowe założenia swojej polityki prorodzinnej. Ekonomista wskazuje, iż jest ona odpowiedzią na zagrażający nam kryzys demograficzny i pokazuje w jaki sposób można ją finansować.

 

Propozycję uzasadniłem merytorycznie – liczba urodzeń Polaków spadnie w ciągu 15 lat z 400 tys. do nieco ponad 250 tys., a liczba zgonów wzrośnie do 450 tys., więc po 2030 r. co roku z mapy Polski będzie znikało jedno miasto wielkości Radomia czy Rzeszowa. Pokazywałem, że rodziny wielodzietne są dyskryminowane przez polski system podatkowy, bo płacą znacznie większy VAT, kupując rzeczy dla dzieci, a bezdzietni tego podatku nie płacą. Pokazywałem, że stworzyliśmy taki system gospodarczy, w którym posiadanie wielu dzieci jest przywilejem zarezerwowanym dla bogatych, średniaki lub ubodzy są tego przywileju pozbawieni, co jeszcze bardziej pogarsza sytuację demograficzną Polski. Stosowane do tej pory ulgi podatkowe i becikowe nie działają, bo dzietność w Polsce pozostaje bardzo niska.

Rybiński pisze też o planowanych źródłach finansowania swojego projektu.

Zatrzymanie transferów z budżetu, które trafiają do grup nacisków lub do ludzi, którzy nie są biedni, likwidację niektórych absurdalnych ulg podatkowych i ewentualnie sięgnięcie do części rezerw zgromadzonych w OFE. Ten ostatni ruch uzasadniałem tym, że co prawda spowoduje to obniżenie emerytury z II filara, ale dzięki wzrostowi liczby dzieci zmaleje ryzyko bankructwa ZUS-u, więc znacznie wyższa będzie emerytura z I filara. Pokazałem, że wskazane przeze mnie źródła finansowania wystarczą na pokrycie kosztów stypendium demograficznego.

Profesor opisuje też reakcję na swoje postulaty. Jak twierdzi - powinna odbyć się debata na temat jego propozycji.

W normalnym kraju po przedstawieniu takiej propozycji prawdopodobnie odbyłaby się debata, czy to ma sens. Ale nie w Polsce. U nas następnego dnia premier grzmiał na konferencji prasowej, podając absurdalne koszty tej propozycji, piętnaście razy większe od faktycznych, i oskarżył autora, że chce doprowadzić do bankructwa Polski, że gra na kryzys. Tak zwani opiniotwórczy dziennikarze nurtu lemingowego zajęli się ośmieszaniem pomysłu, pojawiły się wypowiedzi i artykuły atakujące osobiście autora pomysłu, studenci marketingu mogą je analizować jako kliniczne przykłady stosowania czarnego PR. W takich warunkach oczywiście nie ma mowy o żadnej debacie.

DGP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych