Uber osiągnął ugodę z kierowcami. Wypłaci im nawet 100 milionów dolarów
Uber staje się coraz popularniejszym sposobem poruszania po miastach na całym świecie (także w Polsce). Jednak w USA firma miała ostatnio nie lada problem w kwestii relacji Uber-kierowcy.
W tym tygodniu Uberowi udało się zakończyć dwa procesy ze swoimi kierowcami. Jeżdżący dla Ubera sprzeciwili się klasyfikowaniu ich jako niezależnych podwykonawców - taki układ pozbawia ich bowiem benefitów, które mieliby w USA jako normalni pracownicy firmy.
Uber poszedł z kierowcami na ugodę, w efekcie czego 385 tys. kierowców z Kalifornii i Massachusetts pozostanie niezależnymi podwykonawcami dla Ubera, jednak w ramach ugody firma ma zapłacić im 84 miliony dolarów (chodzi oczywiście o łączną kwotę wypłat) plus dodatkowe 16 milionów, w przypadku gdyby Uber wszedł na giełdę.
CZYTAJ TEŻ: Ekonomia Uber alles.
Co więcej Uber przyznał, że pozwoli swoim kierowcom na przyjmowanie "napiwków", a także zezwoli im na zrzeszanie się w związki (nie mają to być jednak związki zawodowe w ścisłym znaczeniu). Kierowcy, którzy zostaną "deaktywowani" w Uberze mają od teraz mieć możliwość negocjacji tego faktu i arbitrażu.
Co więcej - Uber zdecydował się na stworzenie zestawu czytelnych reguł dla kierowców, regulujących przypadki odłączania ich z usługi. Raz na kwartał kierowcy mają mieć możliwość dyskusji z firmą na temat ich problemów i trudności.
Dwie zakończone sprawy to jednak wciąż kropla w morzu spraw do rozwiązania przez Ubera. Firma ma bowiem jeszcze kilka procesów wciąż się toczących. Szef Ubera - Travis Kalanick - przyznaje jednak, że liczba kierowców Ubera rośnie i każdy z nich dołącza do firmy, bo "sam chce być swoim szefem".
Wall Street Journal/ Washington Post/ as/