Informacje

fot. Pexels.com
fot. Pexels.com

Taksówkarze nie odpuszczają kierowcom Ubera. Co wymyślili tym razem?

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 19 maja 2016, 14:03

  • Powiększ tekst

Po sieci krąży dziś informacja, że na ulicach Warszawy dochodzi do tzw. „obywatelskich zatrzymań” kierowców Ubera, których dopuszczają się niektórzy taksówkarze. Rodzi się jednak pytanie, czy w ogóle jest to zgodne z prawem…

„Dziś dwóch kolegów dokonało obywatelskiego zatrzymania kierowcy korzystającego z aplikacji Uber” – chwalą się taksówkarze na jednym z facebookowych profili (nie chcemy robić im reklamy).

Trzeba przyznać, że taksówkarze nie przebierają w środkach. Z relacji świadków wynika, że w celu zatrzymania zajechali kierowcy drogę kilkoma taksówkami i siłą zatrzymali go do przyjazdu policji. Ten rzekomo miał zostać ukarany, ale koniec końców policja wystawiła mu jedynie mandat za brak gaśnicy.

Przewodniczący Związku Zawodowego Taksówkarzy „Warszawski Taksówkarz” Jarosław Iglikowski przedstawił jednak zupełnie inną relację, oczywiście zgodną z interesem organizacji, którą reprezentuje.

– My nikomu nie zajeżdżamy drogi, nikt nie musi gwałtownie hamować. Był jeden przypadek, kiedy zatrzymany kierowca próbował uciekać i uderzył w zaparkowany samochód. Z reguły ujęcia dokonujemy w takich miejscach, by było to bezpieczne. Poza tym zatrzymany kierowca jest natychmiast informowany o powodzie zatrzymania i jest do niego wzywana policja – twierdzi.

Uber w sytuacji zatrzymania doradza zgłaszanie spraw na policję. Czy zatem taksówkarze mają w ogóle prawo do tego, by na własną rękę tropić i zatrzymywać kierowców Ubera, którzy ich zdaniem działają niezgodnie z prawem? Na ten temat wypowiedział się Antoni Rzeczkowski z wydziału prasowego Komendy Głównej Policji.

– Przepisy związane z ujęciem obywatelskim mówią, że może ono nastąpić w przypadku, gdy jest się świadkiem przestępstwa zagrażającego bezpieczeństwu innych ludzi. Ponadto musi zaistnieć groźba ucieczki sprawcy lub nie ma możliwości zidentyfikowania jego osoby. Ujęcie obywatelskie powinno być traktowane jako ostateczność, a ewentualne konsekwencje zawsze zależeć będą od oceny indywidualnego przypadku – czytamy.

Zdania na temat tego, czy tego typu działania pozostają w zgodzie z obowiązującym prawem, są jednak podzielone.

– Policja przyjeżdża do kolejnych wezwań, przesłuchuje klienta, przesłuchuję kierowcę i na tym się kończy. To moim zdaniem świadczy o tym, że ujęcia są zgodne z prawem – twierdzi Iglikowski.

Inny pogląd na sprawę przedstawia natomiast Paweł Sawicki z kancelarii Sołtysiński Kawecki & Szlęzak.

– Nie widzę podstaw do obywatelskiego zatrzymywania kierowców Ubera przez taksówkarzy tylko dlatego, że jadą swoim samochodem i kogoś wiozą. Nie jest to sytuacja taka jak np. odebranie kluczyków pijanemu kierowcy, która wymaga nagłej reakcji – mówi adwokat.

Przedstawiciele Ubera zwracają z kolei uwagę na pewien oczywisty fakt, że taksówkarze nie mają możliwości sprawdzenia, czy kierowcy w ogóle łamią prawo, więc ich zdaniem takie zatrzymania nie powinny mieć miejsca.

Tymczasem kierowcom, który wykonują przewóz osób bez odpowiedniej licencji, grozi kara grzywny do 8 tys. złotych.

/wyborcza.biz /mk

>> Czytaj również: Uber osiągnął ugodę z kierowcami. Wypłaci im nawet 100 milionów dolarów

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych