Informacje

Polska rzuci Rosji rękawicę? Może Gazpromowi zakręcić kurek z pieniędzmi i... wpływami

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 8 czerwca 2016, 18:03

  • Powiększ tekst

Dla Rosji europejski rynek gazu jeszcze długo pozostanie strategiczny i będzie o niego walczyć; Gazprom jest w bardzo trudnej sytuacji i utrata długoterminowego kontraktu z Polską jest dla niego poważnym wyzwaniem - uważają eksperci, z którymi rozmawiała PAP.

Długoterminowy kontrakt PGNiG z Gazpromem, który dobiega końca w 2022 r. i którego wygaśniecie po tym terminie zapowiedział pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski, jest z punktu widzenia rosyjskiej spółki kontraktem średniej wielkości (rocznie to 11 mld m. sześc. gazu - PAP). A jednak na temat możliwości jego nieprzedłużenia wypowiedział się we wtorek prezydent Rosji Władimir Putin.

Podczas konferencji w Moskwie Putin odniósł się do wypowiedzi Naimskiego. "Gazprom bada możliwości i ma zamiar w najbliższym czasie złożyć propozycję, ofertę wszystkim partnerom - i polskim, i europejskim, i innym - nabywania obecnych ilości (gazu), które kierujemy dla Polski, na białorusko-polską granicę, po zakończeniu kontraktu, zawierając nowy kontrakt na 10-15 lat" - oświadczył. Wskazał, że partnerami tymi mogą być firmy polskie, jak i z innych krajów. "Ktoś kupi; jeśli nie, będziemy szukać innych rynków, nic strasznego".

"Możliwości wydobywcze Gazpromu przekraczają możliwości rynku, mówienie o tym, że łatwo znaleźć nabywcę po rezygnacji Polski z zakupów surowca można ocenić jako myślenie życzeniowe" – powiedział rosyjski analityk rynku gazowego Michaił Krutichin.

Komentując wtorkową wypowiedź prezydenta Władimira Putina dotyczącą sprzedaży gazu po wygaśnięciu kontraktu z Polską ekspert RusEnergy wyraził ocenę, że "prezydent robi dobrą minę do złej gry".

"Sprawa polega na tym, że firma Gazprom, monopolista w eksporcie rosyjskiego gazu, znalazła się teraz w sytuacji, kiedy zdolności wydobycia znacznie przewyższają możliwości rynku" - powiedział Krutichin. Wskazał, że możliwości wydobywcze Gazpromu sięgają ok. 225 mld metrów sześciennych gazu rocznie, ale na te ilości surowca nie znajdują się nabywcy. "To ilość wystarczająca do zaopatrzenia jeszcze jednej Europy i nawet jeszcze zostanie. Dlatego Gazpromowi nie starcza wysiłków na znalezienie nabywców na ten niewykorzystany gaz. I mówienie o tym, że łatwo jest znaleźć nabywcę, jeśli w Polsce zrezygnują z zakupów gazu - myślę, że prezydent po prostu myśli życzeniowo" - powiedział Krutichin.

Ekspert wskazał, że Gazprom szuka nowych konsumentów w Europie. "Jest jeden warunek - ci konsumenci nie powinni mieć wcześniejszych kontraktów z Gazpromem, tj. koncern nie chce łączyć starych i nowych form współpracy. A nowe formy są bardzo proste - Gazprom proponuje teraz dostawy gazu w cenie najbliższego hubu gazowego plus niewielka premia. I to wszystko, tzn. gaz nie będzie indeksowany z cenami ropy, produktów naftowych, ten kontrakt nie będzie związany z żadnymi warunkami politycznymi, takie kontrakty są bardzo proste. I myślę, że taka oferta mogłaby być bardzo wygodna, ale niestety w Polsce nie ma nowych konsumentów gazu, którzy nie mieliby długiej historii dostaw od Gazpromu" - wyjaśnił analityk.

"Jeśli chodzi o inne firmy w samej Polsce, które mogłyby kupić ten gaz, to nasza firma próbowała znaleźć takich nowych klientów dla dostaw rosyjskiego gazu, ale ich nie znalazła. Obok już istniejących konsumentów innych, nowych partnerów dla Gazpromu na razie nie udaje się znaleźć" - dodał Krutichin.

Ekspert przypomniał, że wielu konsumentów gazu w Europie stopniowo rezygnuje z długoterminowych kontraktów. "One nie znikną, pod wieloma względami są korzystne i dla konsumentów, i dla dostawców, choćby po to, by finansować infrastrukturę transportu gazu. Ale coraz więcej kontraktów zawieranych jest na podstawie krótkoterminowej, do czterech lat, czy nawet konsumenci wolą kupować gaz na rynku spotowym" - wskazał.

Piotr Maciążek ze specjalistycznego portalu Defence24 również zauważył, że Gazprom jest w bardzo trudnej sytuacji. Jak wskazał, wśród trzech najważniejszych klientów rosyjskiej spółki - Niemców, Ukraińców i Turków - dwóch ma poważne problemy w relacjach z państwem rosyjskim.

"Po pierwsze Ukraina, która sięgnęła po rewersowe dostawy z Zachodu i okazało się, że może sobie poradzić, po drugie Turcja, w przypadku której nastąpił krach w relacjach z powodu zestrzelenia rosyjskiego myśliwca operującego nad jej terytorium. W tym kontekście kontrakt z Polakami ma dla Gazpromu duże znaczenie" - powiedział ekspert.

Jego zdaniem zagrożeniem dla monopolistycznej pozycji Gazpromu w naszej części Europy są też polskie plany stworzenia rzeczywistej dywersyfikacji dostaw gazu. "Budowa Korytarza Północnego, czyli gazociągu Baltic Pipe i rozbudowa terminala w Świnoujściu, albo w innym wariancie - zamiast Baltic Pipe konfiguracja dwóch terminali - to są plany, które zaspokoją nie tylko polskie zapotrzebowanie, ale dzięki rozbudowie systemu gazociągów gaz będzie mógł trafić na południe" - podkreślił. Jak dodał ekspert, surowcem są zainteresowani np. Czesi czy Bułgarzy.

"Choć ilość tego gazu w krajach wyszehradzkich byłaby na razie nieduża, to i tak stworzy dla rosyjskiego gazu konkurencję. Gdyby zaś było zainteresowanie - nic nie stoi na przeszkodzie, by rozbudować infrastrukturę. W moim przekonaniu to realne rzucenie rękawicy Gazpromowi, bo zmieni reguły gry w Europie Środkowej" - podkreślił Maciążek.

Zdaniem eksperta Ośrodka Studiów Wschodnich Szymona Kardasia wypowiedź rosyjskiego prezydenta - zważywszy na doświadczenia z przeszłości - jest reakcją spokojną. "W tej wypowiedzi nie pojawia się element otwartej groźby; Putin powiedział tyle, że jeśli Polska nie będzie zainteresowana kupnem rosyjskiego gazu, to Rosja będzie chciała go sprzedać komuś innemu" - powiedział PAP Kardaś.

Jego zdaniem wynika to z faktu, że Rosjanie zdają sobie sprawę, że sytuacja na strategicznym z ich punktu widzenia europejskim rynku dynamicznie się zmienia. "Rosnąca konkurencja, spadek cen surowców to trendy, które są dla Rosjan bardzo poważnym wyzwaniem. I niezależnie od tego, jak bardzo przekonują, że budują sobie alternatywę w Azji, przez najbliższe 10-15 lat rynek europejski pozostanie dla nich rynkiem strategicznym" - podkreślił.

Zdaniem eksperta OSW na zmiany zachodzące na europejskim rynku Rosjanie reagują w dwojaki sposób. Z jednej strony, choć nie bez oporów - powiedział - dostosowują się do nich. Jako przykład takich reakcji Kardaś wymienił stosunek do postępowania antymonopolowego, jakie przeciw Gazpromowi wszczęła Komisja Europejska. "Z jednej strony krytykują to postępowanie, jednak z drugiej przesłali do Brukseli propozycje zobowiązań, jakie są w stanie wziąć na siebie w związku z zarzutami, jakie KE sformułowała" - powiedział.

"Systematycznie słyszymy też, że jakaś europejska spółka zażądała od Gazpromu renegocjacji kontraktu i choć początkowo Gazprom się na to nie godzi, to jednak przed ogłoszeniem wyników arbitrażu okazuje się, że stronom udaje się dojść do porozumienia" - dodał ekspert.

Jednak - zauważył Kardaś - Rosjanie stosują też strategię ofensywną, a jej ilustracją są np. plany budowy gazociągu Nord Stream II.

"To działanie charakterystyczne dla +starej+ polityki Rosjan. Propozycja budowy nowych gazociągów do Europy zawsze była w rosyjskiej agendzie i dzięki temu uzyskiwali oni polityczną dywidendę. Choć w przypadku Nord Stream II na tej rurze nie wykonano jeszcze ani jednego spawu, to w Europie kwestia jej budowy już przyniosła podział. Ta sytuacja pokazuje, że będzie dużo trudniej uzgadniać wspólne działania w ramach rodzącej się unijnej polityki energetycznej. Pomysły budowy nowych gazociągów na północy i południu Europy wywołują dyskusję i wbijają klin w dopiero raczkującą wspólną politykę energetyczną" - dodał.

Starsza analityczka z brukselskiego European Policy Center Annika Hedberg podkreśliła, że co do zasady plan, jaki zarysował Putin - czyli sprzedaż gazu, który miałby trafić do Polski poprzez inny kraj - jest możliwy. "UE kładzie nacisk na budowanie rynku wewnętrznego, tak by działaby przepływy rewersowe i kraje były ze sobą połączone" - powiedziała PAP ekspertka.

Jej zdaniem Rosja zakłada jednak, że tak jak w przeszłości, również w kolejnych dekadach w Europie będzie zainteresowanie jej surowcem. Tymczasem rynek energii - zauważyła Hedberg - jest bardzo dynamiczny. W projekcjach zużycia paliw trzeba brać pod uwagę np. przestawienie się UE na odnawialne źródła energii, a także zwiększenie dostaw płynnego gazu LNG.

"UE chce redukować emisje, elektryfikować transport, zmienia się system grzewczy - odchodzimy od napędzania go gazem i paliwami płynnymi na rzecz elektryczności. Pytanie brzmi, jakie będzie zapotrzebowanie na rosyjski czy jakikolwiek inny gaz w przyszłości" - wskazała ekspertka.

Zwróciła uwagę, że Rosja, Niemcy i wszyscy zaangażowani w rozbudowę Nord Stream powtarzają, że rosyjski gaz, który będzie przesłany po dnie Morza Bałtyckiego do Niemiec, będzie dostępny dla wszystkich, którzy będą nim zainteresowani. "Jednak, jeśli chodzi o Nord Stream 2, to sprawa nie jest jeszcze rozstrzygnięta. Biorąc pod uwagę sprzeciw wobec niego w UE i to, że jest to projekt polityczny, jego rezultat wciąż jest niepewny" - podkreśliła Hedberg.

PAP, sek

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych