Informacje

fot. Facebook
fot. Facebook

Co dalej z MSP? Odpowiedź poznamy jeszcze dziś

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 15 września 2016, 09:06

  • 1
  • Powiększ tekst

W najbliższych godzinach odbędzie się konferencja prasowa, na której powiem o tym, co dalej z Ministerstwem Skarbu Państwa - zapowiedziała w czwartek rano premier Beata Szydło. W jej ocenie szef resortu Dawid Jackiewicz "zrobił bardzo dużo".

Pytana w TVN24, czy w najbliższych godzinach zdymisjonuje ministra skarbu państwa Dawida Jackiewicza, Szydło odpowiedziała: "Prawdą jest, że w najbliższych godzinach odbędzie się konferencja prasowa, na której powiem o tym, co dalej z Ministerstwem Skarbu Państwa".

"PiS w swoim programie i w programie rządowym przyjęło, że ministerstwo skarbu będzie likwidowane do końca roku i ten proces już się kończy" - podkreśliła. Dodała, że "jeżeli likwidujemy ministerstwo, to oczywiście muszą być zmiany organizacyjne".

W jej ocenie minister Jackiewicz "zrobił bardzo dużo w resorcie skarbu". "Przede wszystkim przygotował przekształcenia. Doprowadził do tego, że projekt likwidacji ministerstwa i przekazania spółek poszczególnym resortom jest na ukończeniu. O to chodziło" - mówiła.

Przypomniała, że rząd realizuje przygotowany przez wicepremiera i ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego Plan na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. "Jednym z elementów tego planu jest wykorzystanie spółek Skarbu Państwa do tego, żeby potencjał rozwojowy, gospodarczy Polski był szybszy, lepszy, większy" - mówiła Szydło.

Premier była też pytana o wypowiedź szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego podczas niedzielnej Rady Politycznej PiS, w której krytykował to, co dzieje się obecnie w spółkach SP. "Zarządzanie spółkami Skarbu Państwa nie jest łatwe. Zarządzanie spółkami Skarbu Państwa, majątkiem państwa, wymaga ogromnej odpowiedzialności, determinacji i faktycznie wystarczającej determinacji do tego, żeby nie pozwolić, by majątek Skarbu Państwa stał się łatwym kąskiem dla tych, którzy chcą robić na nim nieczyste interesy" - oceniła premier.

"To, o czym mówił premier Jarosław Kaczyński w czasie Rady Politycznej w niedzielę, jest oczywiście dla wszystkich przestrogą i ostrzeżeniem i to są słowa, które każdy polityk Prawa i Sprawiedliwości powinien codziennie sobie przypominać" - powiedziała Szydło.

Dodała, że pozostawia Jackiewiczowi ocenę tego, w jaki sposób będzie chciał się wypowiedzieć o sytuacji w spółkach Skarbu Państwa.

W odpowiedzi na pytanie o ewentualne dalsze zmiany w rządzie zaznaczyła: "Przed nami już niedługo rocznica prac rządu, przygotowuję w tej chwili informację". "W momencie, kiedy będziemy zbliżać się do zakończenia pełnego roku prac rządu, zostanie przedstawiona publiczna informacja o tym, co zrobiliśmy, czego nie udało się zrobić" - mówiła.

"Są tacy ministrowie, którzy mają bardzo duże sukcesy, którzy w tym roku zrobili bardzo dużo, są tacy, z którymi są wiązane ogromne nadzieje i są też tacy, którzy pewnie dzisiaj nie są jeszcze do końca zadowoleni - i ja również - z realizacji tych założeń, które były" - zaznaczyła premier.

Podkreśliła, że każdy z ministrów - ona również - są poddawani ocenie i - jak przekonywała premier - "tak powinno być". "Każdy z nas podlega ocenie i każdy resort podlega analizie" - zaznaczyła.

"Jesteśmy rządem, który tworzy partia, więc musimy również i przed władzami partii zdawać sprawozdanie z realizacji programu, który przyjęliśmy" - mówiła Szydło. Dodała, że najważniejszą kwestią jest to, w jaki sposób jest realizowany.

Premier była też pytana, czy nie razi jej sposób, w jaki szef MON Antoni Macierewicz "ulokował" w radzie nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej swojego najbliższego współpracownika Bartłomieja Misiewicza. "Rozmawiałam z panem ministrem Macierewiczem na temat tej sytuacji i mam nadzieję, że będą również wyciągnięte wnioski" - powiedziała Beata Szydło. Dodała, że "w jego rękach jest teraz cała ta kwestia". "Ja będę oczywiście oczekiwać na to, w jaki sposób będzie nadal się rozwijała sytuacja" - zaznaczyła.

"Wszyscy politycy i ministrowie rządu PiS muszą pamiętać, że jeżeli chcemy wywiązać się ze swoich zobowiązań, chcemy zrealizować swój program, musimy pamiętać też o tym, czego oczekują Polacy. Oni nas wybrali m.in. dlatego, że mieli dość buty i arogancji władzy" - powiedziała szefowa rządu.

Bartłomiej Misiewicz, szef gabinetu szefa MON Antoniego Macierewicza i rzecznik resortu, według informacji na stronie PGZ zasiada w jej radzie nadzorczej. We wtorek "Rzeczpospolita" podała, że Misiewicz nie ukończył kursu dla członków rad nadzorczych. Nie ma także - jak podawały media - ukończonych studiów wyższych. Prasa informowała też, iż ze statutu PGZ wykreślony został zapis o tym, że kandydat na członka jej rady nadzorczej powinien przejść państwowy kurs na członków rad nadzorczych.

Szef MON Antoni Macierewicz pytany kilka dni temu o sprawę zasiadania Misiewicza w radzie nadzorczej PGZ, podkreślił, że jest on tam jego bezpośrednim reprezentantem. "Chcę, żeby ministerstwo obrony miało wgląd w przebieg wydarzeń w tym zarządzie jako dysponent Skarbu Państwa w tej grupie" - mówił szef MON.

Klub PO zapowiedział złożenie do prokuratury wniosku ws. Misiewicza. W odpowiedzi na tę zapowiedź rzecznik MON podkreślał, że spokojnie czeka na ocenę prokuratury. Według niego powołanie do rady nadzorczej PGZ odbyło się zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, w tym z Kodeksem Spółek Prawa Handlowego. Jak podkreślił, "Minister Obrony Narodowej sprawuje nadzór nad Polską Grupą Zbrojeniową". "Ważną kwestią jest, aby w organie nadzorczym PGZ zasiadał ktoś skierowany tam przez kierownictwo resortu" - dodał.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Komentarze