Informacje

fot. Facebook
fot. Facebook

500 Plus pomogło też ofiarom przemocy

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 31 marca 2017, 08:32

  • 0
  • Powiększ tekst

Możliwość uwolnienia się od sprawcy przemocy, więcej miejsc pracy na lokalnych rynkach, mniej dzieci w pieczy zastępczej i więcej kandydatów na rodziców zastępczych - to m.in. skutki programu 500 plus, na które zwraca uwagę szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska.

Mówiąc o skutkach programu 500 plus, zwraca się uwagę przede wszystkim na redukcję ubóstwa, szczególnie wśród rodzin wielodzietnych, wpływ na PKB i rynek pracy, a także na wzrost urodzeń. Minister Rafalska wskazała jednak również na skutki społeczne, które może nie są jeszcze widoczne w statystykach, ale są już zauważalne na poziomie samorządów.

Jednym z nich jest wpływ na sytuację kobiet, które były ofiarami przemocy w rodzinie. "Uzyskanie niezależności ekonomicznej od sprawcy przemocy w rodzinie - to jeden z efektów programu 500 plus, na które zwracali nam uwagę pracownicy ośrodków pomocy społecznej. W wielu przypadkach te pieniądze pozwoliły ofiarom usamodzielnić się, odejść od sprawcy" - mówiła Rafalska.

Wskazała, że będące w takiej sytuacji kobiety, które mają kilkoro dzieci, dzięki 500 plus zyskały znaczące materialne wsparcie i przestały być całkowicie zależne od dochodu męża czy partnera. "Przy trójce, czwórce dzieci były to znaczące sumy, a gdy dostały skumulowane świadczenie za pierwsze trzy miesiące, pozwoliło to np. na wynajęcie mieszkania, szczególnie w mniejszych miejscowościach, a potem, przy takiej sytuacji na rynku pracy, jaka jest obecnie, te kobiety mogą liczyć na zatrudnienie. Słyszałam już o tym po pierwszych 4-5 miesiącach obowiązywania programu" - zaznaczyła minister.

"Nie jest to skok, ale jest to zauważalne. Kobiety mają większą odwagę" - dodała.

Rafalska przypomniała, że przed wprowadzeniem programu obawiano się, że spowoduje dezaktywizację zawodową kobiet - tego jednak statystyki nie potwierdzają. "Natomiast - biorąc pod uwagę, że 500 plus ma spory udział we wzroście konsumpcji prywatnej - śmiało można powiedzieć, że ma udział w powstawaniu nowych miejsc pracy. Samorządy wskazują wśród społecznych skutków programu tworzenie nowych miejsc pracy przez lokalnych przedsiębiorców. Na niedużym rynku lokalnym to od razu widać" - podkreśliła.

Zwróciła też uwagę, że mniej rodzin korzysta z pomocy społecznej; w zeszłym roku, w stosunku do roku poprzedniego miał miejsce 10-procentowy spadek. Chodzi o zasiłki okresowe, celowe, o dożywanie dzieci. Zmienił się klient korzystający z pomocy społecznej - częściej są to teraz rodziny emeryckie, rodziny z osobami niepełnosprawnymi, mniej jest rodzin wielodzietnych. Rafalska podkreśliła przy tym, że świadczenie z programu 500 plus nie jest wliczane do dochodu uprawniającego do korzystania z pomocy społecznej, a więc te rodziny "nie wypadają z systemu", ale usamodzielniają się i dobrowolnie z niego rezygnują. "Ten spadek jest też związany z sytuacją na rynku pracy, nie należy o tym zapominać" - zaznaczyła.

Rafalska mówiła też o tym, że poprawiła się jakość życia rodzin zastępczych, które uzyskały dodatkowe wsparcie na każde dziecko. "A jednocześnie mamy wzrost liczby kandydatów do prowadzenia rodzin zastępczych. To dla nas zupełne zaskoczenie. Ale to pokazuje, że jeśli jest gwarancja większej swobody materialnej, to jest i większa motywacja do podejmowania się takiego zadania" - wskazała.

Z drugiej strony, jak podkreśliła, widać też, że jest mniej dzieci w pieczy zastępczej. Jak zaznaczyła, jest to efekt pracy z asystentami rodziny i większej mobilizacji rodzin, być może również dlatego, że lepsza sytuacja materialna powoduje, że rodziny lepiej sobie radzą.

"To są uwagi od pracowników ośrodków, których badania jeszcze nie uchwycą, ale jeśli one się powtarzają na naszych spotkaniach z samorządowcami, to już o czymś świadczy" - zaznaczyła Rafalska.

Słowa pani minister potwierdzają eksperci.

Są kobiety, którym 500 plus pozwoliło uwolnić się od sprawcy przemocy, wyprowadzić się z domu, usamodzielnić - mówi kierowniczka pogotowia dla ofiar przemocy "Niebieska Linia" Renata Durda. Jak dodaje, są to na razie pojedyncze przypadki, ale można to uznać za obiecujący trend.

"U nas program 500 plus widziany jest w trzech perspektywach; jedna jest pozytywna, dwie pozostałe nieco mniej optymistyczne" - powiedziała PAP Durda. Jak podkreśliła, niewątpliwie pozytywnym efektem 500 plus są przypadki - - na razie tylko pojedyncze - kobiet, które dzięki temu, że dostały pieniądze z programu, podjęły decyzję, żeby się wyprowadzić z domu, uwolnić od sprawcy przemocy.

"Te kobiety wreszcie mają jakiekolwiek pieniądze, którymi same mogą dysponować. Ponieważ wiedzą, że te pieniądze będą co miesiąc - bo alimenty albo są albo ich nie ma, a 500 plus jednak jest regularnie - podjęły decyzję o wyprowadzce, bo mają za co wynająć mieszkanie, usamodzielnienie się, więc stawiają na odejście od sprawcy i niezależność" - mówiła ekspertka.

"To jest obiecujący trend. Cieszy, że te kobiety przeznaczają pieniądze z 500 plus na obronę siebie i dzieci. Pytanie tylko, ile to będzie trwało, bo często, gdy się wyprowadzają, to zaczynają się problemy, w tym także walka o te pieniądze. Ale na pewno mogą one pomóc w podjęciu decyzji o zmianie swojego życia, czyli zrobieniu tego najtrudniejszego, pierwszego kroku" - powiedziała.

Durda zwróciła uwagę, że często są to kobiety, które potrafią gospodarować małymi pieniędzmi. "Paradoksalnie, sprawca je tego nauczył, wydzielając im pieniądze przez lata, więc są naprawdę biegłe w tym, jak zapewnić za niewielkie pieniądze byt swojej rodzinie" - dodała.

Wskazała jednak, że są również osoby, które przez to, że rodzina dostaje 500 plus, zrobiły krok w tył, jeśli chodzi o próbę zmiany swojego życia. "To je osadza w takich realiach: jest lepiej, nie ma sensu nic zmieniać, bo przecież każda zmiana to stres. To jest też grupa, która wycofała się z kontaktu z różnymi służbami społecznymi, bo te służby były im potrzebne głównie do tego, by łatać dziury finansowe. W związku z tym nie wpuszczają pracowników socjalnych do domu, nie przychodzą do różnych miejsc, gdzie udziela się pomocy i pracuje z nimi psychologicznie" - powiedziała Durda.

Zwróciła uwagę, że jest też grupa kobiet, które nie dostały zgody od partnera na pobieranie tych środków. "Są przypadki, że partner zabiera świadczenie i nie daje ich kobiecie czy dzieciom, tylko sam je wydziela. Mamy też sytuacje, gdy kobiety nie godzą się, by partner dostał te pieniądze, boją się, że je np. przepije, a on z kolei nie wyraża zgody, by partnerka brała świadczenie, bo boi się, że ona się usamodzielni i odejdzie. To są rodziny, które choć uprawnione, nie biorą 500 plus, bo nie są w stanie się dogadać w tej sprawie" - powiedziała Durda.

"Oczywiście gros rodzin właściwie wykorzystuje te pieniądze, na potrzeby dzieci, ale one do nas nie trafiają; my mamy kontakt z osobami w szczególnej sytuacji, dotkniętymi problemem przemocy" - zastrzegła ekspertka.

Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" Instytutu Psychologii Zdrowia działa od 1995 r. Poza pomocą ofiarom przemocy, prowadzi też szkolenia z zakresu przeciwdziałania przemocy w rodzinie, adresowane m.in. do osób zawodowo zajmujących się tym problemem, policji i innych służb, organizacji pozarządowych.

Świadczenie z programu 500 plus przysługuje na każde drugie i kolejne dziecko, a w mniej zamożnych rodzinach również na pierwsze. Po starcie programu (1 kwietnia zeszłego roku) gminy miały trzy miesiące na pierwsze wypłaty, w związku z czym pod koniec czerwca wielu beneficjentów otrzymało skumulowane świadczenia za trzy miesiące - dla wielu osób były to znaczące kwoty (np. przy świadczeniu na trójkę dzieci - 4,5 tys. zł), pozwalające na poczynienie wydatków, na jakie wcześniej nie mogły sobie pozwolić.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Komentarze