Informacje

W robotyzacji przedsiębiorstw wyprzedzają nas już Czechy i Węgry

Szymon Szadkowski

  • Opublikowano: 30 maja 2017, 17:03

  • 6
  • Powiększ tekst

Najnowsze dane pokazują, że gęstość robotyzacji w Polsce jest niska i poniżej średniej europejskiej. Według Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR) Polska z 16 sztukami robotów na 10 tys. pracowników w przemyśle (z wyłączeniem sektora motoryzacyjnego) plasuje się w ogonie krajów nie tylko zachodniej Europy, ale i naszych bliskich sąsiadów jak choćby Czechów, którzy mają 45 robotów, o krajach tak zaawansowanych technologicznie jak Korea Płd. z 411 sztukami nie wspominając

W przemyśle motoryzacyjnym Polska dysponuje 131 sztukami takich urządzeń, dla porównania Słowacja ma 920,Czechy 399, a Niemcy 1147 robotów.

Niechęć do robotów wśród polskich firm może wiązać się ze skojarzeniem z wielkimi, mało mobilnymi urządzeniami ze skomplikowanym oprogramowaniem, które wymagają dużo miejsca,a także wyznaczeniem stref bezpieczeństwa dla pracowników. To wszystko wiąże się z długim czasem wdrożenia robota do procesu produkcji.

Dane Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych (IPiAG) pokazują, że 67 proc. polskich przedsiębiorców uważa, że profil produkcyjny firmy nie wymaga instalacji robotów, 29 proc. jest zdania, że robotyzacja raczej nie przyniesie dodatkowych korzyści ekonomicznych, a 24 proc. nie widzi potrzeby robotyzacji produkcji. Tylko 9 proc. twierdzi, że przekracza to możliwości finansowe przedsiębiorstwa.

Z drugiej strony, ci którzy się zdecydowali na „zatrudnienie” maszyny nie żałują. 73 proc. tych, którzy już wykorzystują roboty planuje zakup kolejnych, a tylko 12 proc. zastanawia się nad dalszą robotyzacją. 96 proc. ankietowanych widzi po zakupie robota, wzrost konkurencyjności firmy, 33 proc. zauważyło poprawę we wzroście eksportu, a 29 proc. wzrost popytu na firmowe produkty.

W dobie czwartej rewolucji przemysłowej oraz Smart Factory następuje przełom w kooperacji człowieka z robotem. Roboty stają się z jednej strony partnerami wspierającymi człowieka w realizacji procesów kreatywnych, a z drugiej odciążają pracowników w zadaniach monotonnych czy niebezpiecznych. Zmienia się również rola produkcji masowej w przemyśle – spadają koszty wytwarzania produktu spersonalizowanego, otwierając możliwości zaistnienia małym i średnim firmom – twierdzi Slavoj Musilek, generalny menadżer Universal Robots w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.

Obecnie duże roboty przemysłowe pomału zastępują coboty czyli roboty współpracujące z człowiekiem, a nie zastępujące pracownika. Według raportu Międzynarodowej Federacji Robotyki (IFR) roboty współpracujące stanowią obecnie dynamicznie rozwijający się segment automatyki przemysłowej. Zdaniem ekspertów IFR w latach 2017-2019 nastąpi wzrost wartości rocznej sprzedaży robotów przemysłowych na całym świecie o średnio 13 proc., podczas gdy wskaźnik wzrostu dla robotów współpracujących wyniesie 55 proc.

To obecnie jeden z wiodących trendów światowego przemysłu. Także w Polsce widać rosnący popyt na te rozwiązania oraz coraz większą rolę firm z sektora MŚP w rozwoju robotyzacji. Z naszych obserwacji wynika, iż coboty zwiększają dostęp do automatyzacji w obszarach, które dotychczas uznawano za zbyt skomplikowane lub kosztowne. Roboty współpracujące zapewniają automatyzację przy niskich kosztach i pozwalają uzyskać wyższą jakość dzięki powtarzalności i standaryzacji czynności – twierdzi Marcin Gwóźdź, menadżer ds. rozwoju sprzedaży Universal Robots w Polsce.

Podczas gdy w 2016 r. wartość rocznej sprzedaży na świecie cobotów wyniosła 4 mln dolarów to już w 2019 r. ma wzrosnąć do ponad 5 mln dolarów.Okres ten ma być również przełomem w dziedzinie współpracy ludzi i robotów, umożliwiając pracę robotów ramię w ramię z ludźmi, bez zabezpieczeń ochronnych, zwiększając przy tym wydajność i jakość produkcji.

Coboty stanowią znakomitą szansę na rozwój dla firm z sektora MŚP. Przedsiębiorstwa te muszą na bieżąco dostosowywać swój asortyment produkcyjny do zmieniających się preferencji kontrahentów. Instalacja cobotów pozwala im więc szybko reagować na pojawiające się zmiany w trendach rynkowych, dzięki czemu są one w stanie podtrzymywać swoją konkurencyjność rynkową. Ponadto wprowadzenie robotów często też (paradoksalnie) przyczynia się do ogólnego wzrostu zatrudnienia w firmie. Ogólny wzrost mocy produkcyjnych sprawia, że niektóre działy mogą stać się „wąskim gardłem” w całym procesie produkcyjnym. Pojawia się więc konieczność zatrudnienia dodatkowych osób w zakładzie. Powstanie w ten sposób nowych miejsc pracy oznacza niewątpliwie rozwój przedsiębiorstwa i jest korzystne z punktu widzenia całej gospodarki – tłumaczy Krzysztof Łapiński z Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych.

Według prognoz w Polsce w najbliższym czasie zapotrzebowanie na roboty współpracujące może rosnąć w tempie 42 proc. rok do roku.

Cobot może być wykorzystywany w większości firm zajmujących się produkcją niezależnie od ich wielkości czy branży. Dla cobota malowanie, polerowanie, formowanie wtryskowe, obsługa maszyn, pakowanie, paletyzacja, montaż, wkręcanie, klejenie, spawanie, podnoszenie i umieszczanie przedmiotów to żadna sztuka.

Przy tym jest lekki przez co jest mobilny, a także nie stwarza zagrożenia dla bezpieczeństwa pracownika. Instalowanie oprogramowania czy przeprogramowanie zajmuje parę minut i jest intuicyjne. Jeden z modeli cobota potrafi w 4 godziny zrobić to co ręcznie człowiek wykonałby w 2-3 dni.

Cena w zależności od wyposażenia i rodzaju takiego robota zaczyna się od 25 tys. euro. Najdroższy model może kosztować maksymalnie 100 tys., i może asystować choćby przy operacjach medycznych. Zwrot z kosztów inwestycji w takiego robota to ok. 195 dni, podczas gdy duże przemysłowe roboty zwracają się do 2 lat.

Powiązane tematy

Komentarze