WYBORY W WIELKIEJ BRYTANII: los premier May niepewny, w Izbie Gmin nie będzie samodzielnej większości
Prognoza wyborcze telewizji BBC wskazują na to, że w wyniku czwartkowych wyborów parlamentarnych w Wielkiej Brytanii powstanie parlament, w którym żadna z partii nie ma samodzielnej większości. Pełne wyniki wyborów zostaną podane w piątek rano
W czwartek Brytyjczycy wybierali 650 posłów w okręgach jednomandatowych w Anglii, Walii, Szkocji i Irlandii Północnej.
Według prognozy BBC z 5.30 czasu lokalnego (6.30 w Polsce), rządząca dotychczas Partia Konserwatywna może liczyć na 318 mandatów (o 13 mniej w 2015 r. i w momencie ogłoszenia wyborów), a główna opozycyjna Partia Pracy na 261 (odpowiednio aż o 29 i 32 głosy więcej).
Jednocześnie Szkocka Partia Narodowa wprowadzi 32 deputowanych (o 24 mniej niż w 2015 r. i 22 mniej niż w momencie ogłoszenia wyborów), a Liberalni Demokraci - trzynastu deputowanych (odpowiednio o 5 i 4 więcej).
Jeśli te liczby się potwierdzą, torysom zabrakłoby ośmiu mandatów do samodzielnej większości w Izbie Gmin. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest powołanie mniejszościowego rządu Partii Konserwatywnej wspieranego przez północnoirlandzkich unionistów z Demokratycznej Partii Unionistycznej (DUP).
»» Informacje o wynikach wyborów czytaj tutaj:
WYBORY W WIELKIEJ BRYTANII: Konserwatyści wygrali, ale ta wygrana jest dotkliwą porażką premier May
Los dotychczasowej premier Theresy May nie jest jasny: Eksperci, z którymi rozmawiała PAP byli podzieleni co do tego, czy szefowa rządu powinna złożyć swoją rezygnację.
Zgodnie z przewidywaniami BBC jej decyzja o zwołaniu przedterminowych wyborów parlamentarnych w celu wzmocnienia mandatu negocjacyjnego pozbawiła torysów większości 17 mandatów w Izbie Gmin i znacząco obniżyła stabilność polityczną Wielkiej Brytanii.
Jeśli potwierdzi się wynik exit poll, rozstrzygnięcie czwartkowych wyborów stawia również pod znakiem zapytania zaplanowane na 19 czerwca rozpoczęcie negocjacji w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Rząd Theresy May rozpoczął formalnie dwuletnie odliczanie do wyjścia ze Wspólnoty 29 marca br., ale początek rozmów w tej sprawie, przesunięty przez wybory, może po raz kolejny się opóźnić.
Lider brytyjskiej Partii Pracy Jeremy Corbyn wezwał w piątek rano premier May do ustąpienia ze stanowiska i "zrobienia miejsca dla rządu, który naprawdę będzie reprezentował wolę ludzi".
"Jeśli jest jeden komunikat, który wyłania się z tych wyników to jest on następujący: Te wybory zostały zwołane przez premier, aby uzyskać (silniejszy) mandat. Mandat, który otrzymała to stracone głosy, stracone poparcie i stracona pewność (dotycząca jej przywództwa). Myślę, że to wystarczająco dużo, żeby ustąpić i zrobić miejsca dla rządu, który naprawdę będzie reprezentował wolę ludzi" - powiedział.
Tymczasem brytyjska premier podkreśliła w piątek rano, że "jeśli Partia Konserwatywna uzyskała największą liczbę głosów i mandatów to będzie jej obowiązkiem zadbanie o okres stabilności", sugerując tym samym, że nie zamierza zrezygnować ze stanowiska.
W rozmowie z PAP Patrick Dunleavy z London School of Economics ocenił, że w przypadku rządu mniejszościowego premier May "będzie musiała zrezygnować z realizacji wizji jednopartyjnego Brexitu, dyktowanego przez twardych eurosceptyków", otwierając się na możliwe ustępstwa wobec opozycyjnych Partii Pracy, Szkockiej Partii Narodowej i Liberalnych Demokratów.
Jak dodał, po utrzymaniu dzięki wsparciu Demokratycznej Partii Unionistycznej niezbędnego wotum zaufania, rząd jest w stanie realizować swoje podstawowe działania za pomocą uprawnień wykonawczych, ale "jego stabilność byłaby zagrożona w niemal każdym głosowaniu w parlamencie". Jego zdaniem to sprawia, że alternatywa w postaci zorganizowania ponownych wyborów w ciągu kilku miesięcy może okazać się najlepszym wyjściem z impasu.
Z kolei prof. Tony Travers z London School of Economics (LSE) dodał, że brytyjski system wyborczy "nie został zaprojektowany z myślą o rządach mniejszościowych", co sprawia, że funkcjonowanie brytyjskiego rządu w obliczu planowanych negocjacji w sprawie Brexitu może wymagać bezprecedensowego myślenia ponad podziałami partyjnymi, przynajmniej w okresie do kolejnych wyborów.
Obaj eksperci podkreślili jednak, że w przypadku uzyskania przez Partię Konserwatywną niewielkiej większości "premier May może ulec pokusie przekonywania, że nic się nie zmieniło i planuje przeprowadzić kraj przez Brexit zgodnie z dotychczasowymi planami".
"Europejscy negocjatorzy będą jednak w stanie łatwo rozbijać jej pozycję, wywierając presję na pojedynczych posłów poprzez proponowanie zapisów, które wzbudzą kontrowersje i w efekcie zmuszając ją do dalszych ustępstw" - ocenił Travers.
Profesor Simon Hix z London School of Economics powiedział w rozmowie z PAP, że wyniki exit poll sugerują, że "Brytyjczycy oddali głos za miękkim wyjściem z Unii Europejskiej", otwierając kolejnemu rządowi możliwość pozostania we wspólnym rynku UE.
Hix, który jest jednym z najbardziej uznanych brytyjskich ekspertów ws. polityki europejskiej, zaznaczył jednak, że "byłby bardzo zaskoczony, gdyby ten wynik oznaczał, iż W. Brytania pozostanie w UE".
Pełne wyniki wyborów zostaną podane w piątek rano.
Z Londynu Jakub Krupa (PAP), sek