Informacje

Administracja Obamy kupiła od Rosjan "ustawiony" uran

Maksymilian Wysocki

Maksymilian Wysocki

Dziennikarz, publicysta, ekspert w dziedzinie wizerunku i marketingu internetowego, redaktor zarządzający portalu wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 21 października 2017, 19:00

    Aktualizacja: 21 października 2017, 19:09

  • Powiększ tekst

Jak doniósł amerykański prawicowy portal The Hill, są dowody na to, że Rosjanie skorumpowali przedstawicieli administracji gabinetu prezydenta Baracka Obamy i ówczesną sekretarz stanu Hillary Clinton poprzez fundację Clintonów, żeby dostać zgodę na przejęcie kanadyjskiej firmy odpowiedzialnej za wydobycie jednej piątej uranu na terytorium USA.

Przejęcie to miało faktycznie miejsce w 2010 roku i Rosjanie weszli na ten strategiczny i wyjątkowo wrażliwy amerykański rynek energii atomowej. Wczoraj też wyszło na jaw, że były prezydent USA i mąż Hillary Bill Clinton poleciał do Rosji by spotkać się z decydentem rosyjskiej atomistyki akurat wtedy, gdy ważyły się losy zgody administracji Obamy na zawarcie kontraktu.

Jakby tego było mało, FBI miało ostrzegać, że pozyskało informacje od informatora o kryminalnym podłożu działania rosyjskiej spółki dokonującej transakcji. Informator FBI pracował w tym czasie w tej rosyjskiej firmie - Rosatom. Informacje od FBI miały dotrzeć do samej Hillary Clinton, lecz zostały zignorowane. W tym czasie Rosjanie (bądź ich służby) rękami Rosatom stopniowo przejmowali kontrolę nad tą firmą – czyli nad Uranium One – stopniowo, w trzech transakcjach między 2009 rokiem a 2013 rokiem. Co ciekawe, ówcześni szefowie FBI, w tym Ronald Hosko – odpowiadający wtedy za śledztwa kryminalne oraz Mike Rogers – szef komitetu wywiadu w Kongresie, twierdzą, że nie mieli pojęcia o toczącym się śledztwie i sensacyjnych doniesienia śledczych z FBI. W tym samym czasie na konto fundacji Clintonów wpływały milionowe dotacje od Rosjan.

Teraz The Hill oskarża przedstawicieli administracji Obamy i komitet Clintonów o przyjęcie łapówki i wyciszanie śledztwa w FBI. W środę amerykańska senacka Komisja Sprawiedliwości wystąpiła do FBI o możliwość przesłuchania świadka. Media prawicowe rozgrzane są do czerwoności, a liberalne starają się ostudzać nastroje, jednocześnie przyznając, że umożliwienie przeprowadzenia tej transakcji było co najmniej nierozsądne.

Hillary Clinton w ostatniej kampanii prezydenckiej / autor: By Zachary Moskow - Zachary Moskow, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=48290905
Hillary Clinton w ostatniej kampanii prezydenckiej / autor: By Zachary Moskow - Zachary Moskow, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=48290905

Wiedza operacyjna FBI jest efektem tajnego dochodzenia, w którym - zgodnie z informacjami ujawnionymi przez The Hill - agenci FBI pracujący pod przykryciem w rosyjskim przemyśle nuklearnym przeprowadzili w 2009 roku tajną operację, dzięki której udało im zebrać informacje finansowe, nagrać rozmowy i przechwycić e-maile dotyczące korupcji. To właśnie dzięki tej operacji Federalne Biuro Śledcze ustaliło, że amerykańska firma importująca uran z Rosji została przekupiona i przekonana do sprzedaży firmy Rosjanom.

Mimo tych doniesień od amerykańskich służb, Departament Sprawiedliwości oraz Departament Stanu, na którego stała wówczas Hillary Clinton, postanowiły przymknąć oczy na raport FBI. Dochodzenie resortu sprawiedliwości ciągnęło się przez następne cztery lata, „co pozbawiło obywateli USA i Kongres dostępu do wiedzy o skali korupcyjnych procederów zainicjowanych przez Rosję w USA”.

Być może nie byłoby milczenia i domniemanego tuszowania raportu, gdyby informator i naoczny świadek FBI nie zeznał i ujawnił, że Rosjanie przekazali też miliony dolarów do USA, by zasilić fundusze organizacji charytatywnej b. prezydenta Billa Clintona. Jego żona Hillary była wtedy szefową dyplomacji i należała do wąskiego grona osób, które podjęło przychylną dla Moskwy decyzję o podpisaniu kontraktu przejęcia przez Rosjan tej strategicznej firmy.

Wśród decydentów był m.in. ówczesny prokurator generalny i minister sprawiedliwości Eric Holder. Zasiadał on wraz z Hillary Clinton w komisji ds. inwestycji zagranicznych w USA, gdy umowa sprzedaży Uranium One została zaaprobowana.

Śledztwo zakończyło się w 2014 roku aresztowaniem i postawieniem zarzutów Wadimowi Mikerinowi, byłemu dyrektorowi w Rosatomie, nadzorującemu współpracę nuklearną między USA a Moskwą w ramach programu „Megatons to Megwatts”, który od 2010 roku stał na czele amerykańskiej filii Rosatomu – spółki Tenam.

W czwartek wyszło na jaw, że sam Bill Clinton wystąpił o pozwolenie Departamentu Stanu, by spotkać się z odpowiedzialnym za atomistykę rosyjskim oficjelem akurat w czasie, gdy Obama decydował o zgodzie na przejęcie firmy przez Rosjan.

Sprawa z każdym dniem nabiera tempa i odsłania kolejne oblicza i skalę jeśli nie poszlak gigantycznej korupcji, to więcej niż zaskakujących zbiegów okoliczności.

MW

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych