Chińska wojenna retoryka wobec amerykańskich ceł
Chiny nie ugną się pod groźbami i szantażem - oświadczył rzecznik chińskiego resortu handlu Gao Feng w czwartek, w przeddzień wejścia w życie pierwszej partii ogłoszonych przez Waszyngton karnych ceł na chińskie towary. Może to być początek wojny handlowej.
Biały Dom zapowiedział wprowadzenie 25-procentowych ceł na chiński eksport warty 50 mld USD rocznie, by ukarać Pekin za wymuszanie transferu technologii od zagranicznych firm. Pierwsza partia tych ceł - na towary warte 34 mld dolarów rocznie - ma zacząć obowiązywać w piątek.
Tego samego dnia mają również wejść w życie chińskie taryfy odwetowe na amerykańskie dobra o tej samej wartości. Prezydent USA Donald Trump zagroził, że jeśli Chiny wprowadzą środki odwetowe, dołoży cła na kolejne chińskie produkty, warte nawet 400 mld dolarów rocznie.
Chiny nigdy nie ugną się pod groźbami i szantażem ani nie zrezygnują z obrony globalnego wolnego handlu i systemu wielostronnego - oświadczył rzecznik chińskiego ministerstwa handlu na konferencji prasowej w Pekinie.
Jeśli USA wprowadzą cła, w rzeczywistości obłożą taryfami firmy ze wszystkich krajów, w tym z Chin i USA. () Amerykańskie działania są w gruncie rzeczy atakiem na globalny łańcuch dostaw i wartości. Mówiąc prosto, USA otwierają ogień do całego świata, w tym do siebie samych – ocenił Gao.
Rzecznik wspomniał, że zagraniczne firmy odpowiadają za 20 mld dolarów, czyli 59 proc., z wartego 34 mld dolarów eksportu z Chin do USA, który ma być obłożony pierwszą partią taryf. Znaczną część z tych 59 proc. stanowią firmy amerykańskie - dodał.
Potwierdził również, że Chiny nie uderzą swoimi taryfami jako pierwsze.
Chiny nigdy nie wystrzelą jako pierwsze, ale jeśli USA wprowadzą środki podatkowe, Chiny będą zmuszone do kontrataku - powiedział.
Chiński urząd celny dał w czwartek do zrozumienia, że chińskie cła odwetowe zaczną obowiązywać natychmiast po wejściu w życie taryf amerykańskich.
Amerykańskie cła wymierzone są szczególnie w chińską inicjatywę gospodarczą „Made in China 2025”, która ma uczynić z tego kraju światowego potentata wysokich technologii, w tym robotyki, biotechnologii i pojazdów elektrycznych. W zamyśle Trumpa cła mają być dla Pekinu karą za nieuczciwe praktyki handlowe i wymuszanie transferu technologii od działających w Chinach zagranicznych firm.
Z kolei pierwsza partia chińskich ceł odwetowych ma objąć m.in. amerykańską soję, wołowinę, drób i inne produkty rolno-spożywcze oraz samochody. W późniejszym terminie mają zacząć obowiązywać taryfy na pozostałe towary warte 16 mld USD rocznie, w tym ropę naftową i gaz ziemny.
Wprowadzenie tych ceł może spowodować wybuch otwartej wojny handlowej między dwiema największymi gospodarkami świata. Zdaniem ekspertów wojna celna może mieć katastrofalne konsekwencje dla światowej gospodarki.
Według wyliczeń amerykańskiej agencji Bloomberg, jeśli obie strony pozostaną przy ogłoszonych już cłach na towary warte 50 mld dolarów rocznie, może to obniżyć wzrost gospodarczy w Chinach o 0,2 pkt procentowego w 2019 roku. Jeśli jednak dojdzie do eskalacji - nawet o 0,5 pkt procentowego. Chiny odnotowały w 2017 roku wzrost na poziomie 6,9 proc., a ich cel na rok bieżący wynosi 6,5 proc.
Na podst. PAP