Unikatowa firma prosi o zgodę na przetrwanie
Mało kto wie, że w Polsce mamy unikatową na skalę światową firmę. Siarkopol to jedyna na całym globie kopalnia siarki, która na dodatek używa wyjątkowej technologii, aby ograniczyć do minimum negatywny wpływ na środowisko. Ale jeśli firma nie zacznie inwestować w nowe złoża, to będzie miała problem.
Musimy powoli zabierać się do budowy kopalni, przy czym sama budowa trwa znacznie krócej niż wszystkie procedury, choćby analiza wpływu na środowisko, zmiana planu zagospodarowania przestrzennego. W ciągu 6 lat nowa kopalnia powinna powstać, abyśmy mieli pewność, że w sposób płynny przejdziemy z jednego złoża na drugi – powiedział Trajan Szuladziński, prezes Siarkopolu.
Firma zamierza wydać ok. 200 mln zł na budowę nowej kopalni. Zapowiada, że chce bardzo elastycznie podejść do kwestii praw do gruntów. Potrzebuje ok. 300 ha, które może kupić lub wydzierżawić. Faktycznie wydaje się, że Siarkopol preferuje dzierżawę, bo jak powiedział prezes, w ciągu całego okresu dzierżawy właściciel dostanie całą obecną wartość działki, a potem i tak grunt wróci do niego. Siarkopol obiecuje nowe miejsca pracy – ok. 100, z pierwszeństwem dla mieszkańców gminy Połaniec, chce współpracować ze szkołami z tej gminy, aby zapewnić sobie dopływ nowych pracowników. Do tego jeszcze dochodzą wpływy z opłat górniczych – ok. 3 mln zł rocznie, zamówienia dla poddostawców z gminy. I to wszystko – jak mówi prezes – w formie umowy cywilno-prawnej. No i kusi nowymi inwestycjami z innej branży.
Pozytywna decyzja o budowie kopalni będzie miała także wpływ na nasze działania w kwestii logistyki. Mamy bowiem i szerokie tory – takie, jakie są wykorzystywane na Wschodzie – oraz tory o normalnym rozstawie, więc możemy zająć się przeładunkami. Na początku będzie to prosty przeładunek z wagonu do wagonu, ale potem możemy zająć się bardziej skomplikowanymi działaniami – powiedział prezes. – Te proste przeładunki mogą ruszyć już na przełomie tego i przyszłego roku, a najpóźniej na wiosnę przyszłego roku – dodał.
Obecnie Siarkopol zatrudnia 840 osób. Ostatnio nieco zwiększył zatrudnienie, między innymi dlatego, że rośnie popyt na jego produkt, czyli na siarkę naturalną. Generalnie bowiem głównym źródłem siarki na świecie jest przerób ropy naftowej oraz gazu. Tyle że siarka uzyskiwana z tych procesów ma nieco inne właściwości niż siarka naturalna, wydobywana spod ziemi. Ta produkowana przez Siarkopol ponoć idealnie nadaje się do produkcji nawozów.
Gdybyśmy zwiększyli produkcję, tobyśmy bez problemu to wszystko sprzedali. Jednym z elementów naszych rozmów handlowych z innymi firmami jest, czy możemy zwiększyć produkcję. Mamy też zapewnienia naszych partnerów, że są gotowi finansowo wspomóc budowę nowej kopalni, gdybyśmy mieli problemy z finansowaniem – powiedział prezes Siarkopolu.
Firma co roku sprzedaje ok. 600 tys. ton siarki, co przynosi jej nieco poniżej 300 mln zł rocznego przychodu. Jako spółka surowcowa, zależy od cen siarki na rynkach. I np. ubiegły rok skończyła na minusie, to w I półroczu br. miała 10 mln zł zysku. Pieniądze, jak twierdzi prezes, na kopalnię również są. Tak naprawdę kluczowa w tym wszystkim jest gorąca woda.
Kopalnia siarki, eksploatowana przez Siarkopol, mieści się w pobliżu Osieka. Ma ok. 300 ha powierzchni i z dala wygląda jak nieużytki. O tym, że coś się tam dzieje, świadczą tylko kilometry rurociągów oraz wyłaniające się z ziemi instalacje, obłożone folią aluminiową.
W ziemi wykonane są odwierty, którymi wtłaczana jest gorąca woda. Temperatura rozpuszcza siarkę, która potem wydobywana jest na powierzchnię. W efekcie głównym kosztem jest koszt podgrzania wody, ale w tym wypadku jest on minimalny, bo kopalnia bierze gorącą wodę z Elektrowni Połaniec. Gdyby trzeba było tę wodę podgrzewać, siarka byłaby droższa, ale tak naprawdę kopalnia uwalnia elektrownię od czegoś, co dla niej jest odrzutem. I choć firma ma inne pomysły na przetrwanie, to kopalnia w pobliżu Połańca jest najbardziej ekonomicznym rozwiązaniem ze względu na wodę.
Jednak przeciwko budowie nowej kopalni opowiadają się mieszkańcy miejscowości, otaczających przyszłą kopalnię. Boją się osiadania gruntu (o ok. 2-2,5 metra, choć w przypadku nowej kopalni owe osiadanie może być mniejsze), smrodu siarkowodoru (na polu wydobywczym w pobliżu instalacji czuć zapach siarki, choć siarkowodoru wg wskazań przyrządów nie ma) oraz brzydkiego widoku z okna.
Przedstawiciele Siarkopolu twierdzą, że obawy mieszkańców powinny rozwiać wycieczki do kopalni w Osieku, aby zorientowali się, jak obecnie wygląda wydobycie. Zapewniają też, że przy 100-metrowym obszarze ochronnym ryzyko, że ktoś poczuje siarkowodór jest niewielkie. I obiecują dodatkowe nasadzenie roślin, aby zasłonić widok na rurociągów i instalacje. Mieszkańcy okolic nowej kopalni boją się też o zdrowie, ale z kolei w Siarkopolu mówią, że jeszcze nie zdarzyło się, aby ktoś z załogi zachorował przez siarkę.
Jednak nikt nie kryje, że według nich głównym przeciwnikiem kopalni jest obecny burmistrz Połańca, Jacek Tarnowski. To kierowana przez niego gmina jest właścicielem największej części gruntów, leżących na terenie przyszłej kopalni. W latach 90-tych działki były skupowane przez firmę Polska Siarka, która chciała zbudować konkurencyjną kopalnię. W końcu zrezygnowała z tego planu i zaczęła budowę bliżej granicy z Ukrainą (z wykorzystaniem tej samej technologii wydobycia). Grunty przejęła gmina, która ponoć dokupuje kolejne działki. Być może inwestycje miasta mają coś wspólnego ze strefą ekonomiczną, która leży obok planowanej kopalni.
Co ciekawe, burmistrz Połańca w ubiegłym roku został zatrzymany pod zarzutem korupcji. Przez pewien czas nie mógł zbliżyć się do urzędu, ale ostatecznie sąd zezwolił mu na powrót do obowiązków. Tarnowski kandyduje po raz kolejny na stanowisko burmistrza.
Z aktu oskarżenia wynika, że w planach obecny burmistrz miał odsprzedanie gruntów gminnych biznesmenowi z Warszawy, który miał uzyskać zgodę na włączenie tych gruntów do strefy ekonomicznej w Starachowicach (czyli powiększenie już istniejącej strefy pod Połańcem).
Zapewne sprawa nowej kopalni zostanie podniesiona podczas jutrzejszej wizyty premiera Mateusza Morawieckiego w Staszowie. Siarkopol to firma, która jest częścią Grupy Azoty, a więc jednego z największych producentów nawozów w Europie. W Grupie Azoty decydujący głos ma Skarb Państwa. Brak nowej kopalni oznaczałby działanie na szkodę Grupy Azoty, ale przede wszystkim całej okolicy. Obecnie z Siarkopolu żyją pobliskie Staszów i Osiek. Gdyby firma upadła, zaczęłyby się kłopoty.
Siarkopol to firma, która daje gwarancje stałej pracy. Dla młodych ludzi to ważne, bo na przykład pozwala wziąć kredyt, zaś w małych firmach pod tym względem bywa różnie – powiedziała Elżbieta Mołas, przedstawicielka załogi w radzie nadzorczej Siarkopolu. – Nie wyobrażamy sobie, że Siarkopol zniknie z regionu – dodała.