Informacje

Banknoty / autor: Pixabay
Banknoty / autor: Pixabay

Prognozy Pekao: Idzie spowolnienie

Marek Siudaj

Marek Siudaj

Redaktor zarządzający wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 11 grudnia 2018, 13:06

  • 0
  • Powiększ tekst

Spodziewamy się, że w tym roku wzrost wyniesie 5 proc. PKB, ale w przyszłym roku oczekujemy spowolnienia do ok, 3,5 proc. PKB – te słowa Marcina Mrowca, głównego ekonomista Banku Pekao, stanowią najkrótsze streszczenie prognoz tej instytucji na nadchodzący rok.

Prezentację prognoz Banku Pekao jego główny ekonomista zaczął od slajdu, pokazującego rekordzistów pod względem długości nieprzerwanego tempa wzrostu gospodarczego. Obecnie na pierwszym miejscu są – ex aequo – Australia i Polska. Oba kraje od 26 lat notują wzrost gospodarczy nieprzerwany recesją. I wygląda na to, że Polska zaliczy kolejny rok na plusie, ale nieco mniejszym.

Jednym z powodów będzie słabsze tempo konsumpcji prywatnej i inwestycji. To pierwsze bierze się z faktu, że tempo wzrostu płac spadnie z 7,2 proc. do 6,6 proc., przy jednoczesnym słabszym tempie wzrostu zatrudnienia, które spadnie z ok. 3,4 proc. w roku bieżącym do ok. 1,2 proc. w roku przyszłym – wyliczał Marcin Mrowiec. – Do tego jeszcze dojdzie przyspieszenie inflacji, a to wszystko sprawi, że tempo wzrostu realnego funduszu płac będzie niższe i wyniesie ok. 3,8 proc. – dodał.

Fundusz płac i wynikająca z niego konsumpcja prywatna to najważniejszy czynnik kształtujący polski PKB, ale niejedyny. Na wzroście będą ciążyły także ostrożne inwestycje firm. Wprawdzie jest wiele czynników wskazujących, że przedsiębiorcy powinny zwiększyć nakłada – z bardzo dużym wykorzystaniem mocy produkcyjnego na czele – ale obawa przed spowolnieniem przede wszystkim na Zachodzie sprawia, że firmy wstrzymują nakłady.

Nie sądzę, aby coś się zmieniło na lepsze w I połowie roku, ale jest szansa, że w II połowie dojdzie do przesilenia i atmosfera w gospodarce światowej nieco się oczyści, a wówczas podejście przedsiębiorców do inwestycji może się zmienić – mówił Mrowiec.

Innym trendem, który również powinien skłaniać przedsiębiorców do inwestycji, są problemy z pracownikami. Obecnie ten czynnik firmy wskazują jako jedną z głównych barier rozwoju. To zaś oznacza, że firmy muszą coraz więcej inwestować w maszyny i urządzenia oraz rozwiązania organizacyjne, które problem braku rąk do pracy zniwelują. Choć – zdaniem ekonomistów Banku Pekao – są nadal spore rezerwy.

Nie spodziewamy się, aby liberalizacja zasad przyjmowania pracowników z Ukrainy, jaka ma nastąpić w Niemczech, mocno uderzyła w Polskę. Naszym zdaniem ci Ukraińcy, którzy chcieli pracować w Niemczech, już tam są. Poza tym widać duży wzrost aktywności zawodowej w Polsce. Obecnie odsetek pracujących osób w wieku między 18 a 44 lata jest już bliski średniej unijnej, ładnie rośnie też aktywność zawodowa osób między 45 a 59 lub 64 rokiem życia, która wynosi już 75 proc. Gdyby udało się osiągnąć poziom unijny, a wiec 78 proc., na rynku przybyłoby 240 tys. pracowników – mówił główny ekonomista Banku Pekao.

Z prognoz wynika, że także inwestycje publiczne, które tak dobrze zastępowały nakłady firm, spowolnią, bo mniej jest podpisywanych umów na wsparcie z funduszy unijnych. W przyszłym roku zacznie podnosić głowę inflacja. I to nie z powodu cen energii, które tak bardzo obecnie elektryzują opinię publiczną. Powodem będzie ropa. Jeśli okaże się, że cena ropy wyniesie ok. 65 dolarów za baryłkę, to podbije to inflację do blisko 3 proc. Przy 72 dolarach za baryłkę, inflacja wyskoczy ponad poziom 3 proc. w grudniu przyszłego roku. I choć analitycy Pekao nie spodziewają się wzrostu stóp procentowych w roku przyszłym, to przy dużym wzroście stóp może dojść do podniesienia oprocentowania w NBP.

I choć ekonomiści Banku Pekao dużo czasu poświęcili Polsce, to jednak kluczowym czynnikiem dla naszego wzrostu będzie sytuacja za granicą.

Widać wyraźnie słabsze otoczenie rynkowe. W USA wprawdzie jest dobrze, pozytywne efekty stymulacji zaczną wygasać w połowie przyszłego roku, ale wpływ tamtejszej gospodarki na naszą jest niewielkie. W gospodarce unijnej widać sygnały spowolnienia, czego przykładem są dane z Niemiec – mówił Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao. – Nie za bardzo widać czynniki, które mogłyby przyspieszyć wzrost gospodarczy, za to widać wiele takich, które mogą go spowolnić – dodał.

Na pocieszenie można dodać, że mimo spowolnienia kurs złotego w stosunku do euro pozostanie stabilny. Obecnie wynosi on ok. 4,30 zł za euro. I choć – wg szacunków Pekao – fundamentalna wartość to 3,2 zł za euro, to jednak można się spodziewać spadku do przedziału miedzy 4,3 a 4,4 zł za euro w I połowie roku, to w drugiej powinno nastąpić umocnienie do przedziału miedzy 4,2 a 4,3 zł.

Powiązane tematy

Komentarze