Informacje

autor: fot. PAP
autor: fot. PAP

Beata Szydło wciąż apeluje o rozmowy

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 8 kwietnia 2019, 14:27

  • Powiększ tekst

Chcemy po raz kolejny zaapelować i zaprosić ZNP i FZZ do prowadzenia rozmów - podkreśliła w poniedziałek wicepremier Beata Szydło. Dużo więcej wszystkie strony mogą osiągnąć, rozmawiając przy stole, niż stawiając w bardzo trudnej, niekorzystnej sytuacji nauczycieli i uczniów - dodała.

W poniedziałek rozpoczął się bezterminowy strajk w części szkół i przedszkoli, organizowany przez ZNP i FZZ. Ostatnie rozmowy oświatowych związków zawodowych z rządem odbyły się w niedzielę wieczorem. Porozumienie z rządem zawarła tylko oświatowa Solidarność. ZNP i FZZ odrzuciły propozycje rządu.

Szydło podkreśliła podczas konferencji prasowej w KPRM, że porozumienie poprzedziły niełatwe rozmowy, które - jak oceniła wicepremier - „nie do końca, przynajmniej przez niektóre centrale związkowe, były chyba prowadzone z wolą podpisania tego porozumienia”. „Trudno jest dogadać się w momencie, kiedy ktoś ma bardzo nieelastyczną postawę i mówi” +albo rozmawiamy o naszej propozycji, albo nie rozmawiamy w ogóle, a nawet jeżeli zmieniamy naszą propozycję, to tak naprawdę ona się od tej wyjściowej nie równoważy+” - dodała.

Wicepremier oceniła, że obecnie konieczne jest „uspokojenie sytuacji w oświacie i zagwarantowanie spokojnego przebiegu egzaminów dla młodzieży i dla uczniów”.

Szydło oceniła, że porozumienie podpisane w niedzielę przez „Solidarność” jest dobre i „gwarantuje podwyżki dla nauczycieli”.

Chcemy po raz kolejny zaapelować i zaprosić pozostałe centrale związkowe do prowadzenia rozmów. Bo wydaje mi się, że dzisiaj dużo więcej wszystkie strony mogą osiągnąć, rozmawiając przy stole, niż stawiając w takiej bardzo trudnej, niekorzystnej sytuacji i nauczycieli, i uczniów” - powiedziała.

Wicepremier Szydło podkreśliła, że nikt z siedzących przy stole podczas rozmów nie miał wątpliwości, że nauczycielom należą się podwyżki. „Chcemy, żeby to były zarobki odpowiadające nakładom pracy, przygotowaniu, kompetencjom, profesjonalizmowi polskich nauczycieli” - zaznaczyła.

Wskazała też, że „system oświaty wymaga zmian i reformy dotyczącej systemu wynagrodzeń”. „My dzisiaj możemy spierać się na różne argumenty, możemy podejmować protesty, możemy próbować tłumaczyć pewne rzeczy, ale rozwiązania, które nie są realne do spełnienia, nie uzdrowią sytuacji. Dlatego zaproponowaliśmy takie zmiany, które po pierwsze są możliwe, po drugie wychodzą naprzeciw oczekiwaniom środowiska nauczycielskiego, po trzecie gwarantują rozwój polskiej szkoły” - podkreśliła wicepremier Szydło.

Dodała, że w tej chwili najważniejsi są uczniowie, „żeby zdobywali dobre wykształcenie, żeby w spokoju mogli kontynuować swoją naukę i nie musieli dzisiaj przeżywać stresów związanych z ich egzaminami”.

Uważam, że powinniśmy dzisiaj cały czas rozmawiać i przede wszystkim myśleć o uczniach. Wiem, że nauczyciele - jeszcze raz chcę to podkreślić - powinni lepiej zarabiać, powinni godnie zarabiać” - powiedziała Beata Szydło.

Jak oceniła, porozumienie, do którego przystąpiła tylko oświatowa Solidarność, to wszystko gwarantuje.

Można sobie dziś zadać pytanie, dlaczego ze strony pana Broniarza nie ma woli politycznej podpisania tego porozumienia. Mówię +politycznej+ i robię to z pełną świadomością, ponieważ czasami odnosiłam wrażenie w czasie naszych rozmów, że ze strony ZNP i pana przewodniczącego, zbyt wiele jest polityki, a za mało jest myślenia o uczniach i również o nauczycielach” - stwierdziła.

Przypomniała, że w porozumieniu zapisano m.in. 9,6 proc. podwyżki od września, skrócenie stażu, ustalenie kwoty dodatku za wychowawstwo na poziomie nie mniejszym niż 300 zł, zmianę w systemie oceniania nauczycieli, dodatkowe świadczenie dla młodych nauczycieli „na start” - 1000 zł oraz zmniejszenie biurokracji.

Wicepremier zwróciła uwagę, że proponowane obecnie przez rząd podwyżki są kolejnym etapem zmian wprowadzanych od 2017 r. Przypomniała, że pensje nauczycieli zostały zamrożone w 2012 r. „Przez pięć lat trwała taka sytuacja i - jak podnosili w czasie naszych rozmów przedstawiciele związków - to był najgorszy moment, który doprowadził właśnie do tego, że płace nauczycieli w stosunku do innych zaczęły mocno się obniżać” - stwierdziła.

Wicepremier przypomniała, że w 2017 r. rząd odmroził płace nauczycieli i zapowiedział trzystopniowy program podwyżek, który został rozpoczęty w kwietniu 2018 r. „Do 2020 r. to miało być 15 proc. W kwietniu 2018 była pierwsza transza podwyżki dla nauczycieli, w styczniu 2019 - czyli w tym roku już - druga transza. I trzecia transza miała być wprowadzona w życie w 2020 r. Natomiast na wniosek nauczycieli wyszliśmy naprzeciw temu środowisku i zaproponowaliśmy przyspieszenie podwyżki styczniowej i zaproponowaliśmy, żeby już we wrześniu 2019 r. było wprowadzone podwyższenie wynagrodzenia, to 5 proc., które pierwotnie było planowane w styczniu 2020 r.” - mówiła Szydło.

Dodała, że w wyniku prowadzonych negocjacji rząd zaproponował nie tylko przyspieszenie podwyżki, ale też to, aby ta podwyżka była wyższa. „Zaproponowaliśmy, żeby podwyżka wrześniowa wynosiła nie 5 proc., ale ponad 9 proc.” - zaznaczyła. Wyjaśniła, że będzie to skutkowało 15-procentowym podwyższeniem wynagrodzeń w 2019 r.

Od kwietnia 2018 r. - przypomnę - była pierwsza transza podwyżki. Czyli, porównując wynagrodzenia we wrześniu - przy założeniu tej podwyżki, która będzie wprowadzona we wrześniu 2019 r. - w porównaniu do grudnia 2017 r., średnie wynagrodzenie nauczycieli wzrośnie o 21 proc.” - stwierdziła Szydło.

Poinformowała, że od września 2019 r. średnie wynagrodzenie nauczyciela wyniesie: 6137 zł dla nauczyciela dyplomowanego, 4803 zł dla nauczyciela mianowanego, 3702 zł dla nauczyciela kontraktowego i 3335 zł dla nauczyciela stażysty. „Powtórzę jeszcze raz - średnie. Cały czas mamy w pamięci różnego rodzaju dodatki, przeliczenia et cetera - to wszystko, co buduje ten skomplikowany system” - poinformowała wicepremier.

Szydło wyraziła opinię, że rządowa propozycja „rozwiązuje problem podwyżek dla nauczycieli”. „Przewodniczący ZNP (Sławomir) Broniarz podjął decyzję o odrzuceniu kolejnej propozycji rządu, podjął decyzję o odrzuceniu podwyżek dla nauczycieli. Zrezygnował z tego i rozpoczął strajk. Bierze odpowiedzialność przede wszystkim za uczniów, za egzamin, który będzie się odbywał za kilka dni” - powiedziała Szydło.

Ponownie zaapelowała do central związkowych o przystąpienie do porozumienia. „Jeżeli ze stron związkowych, które nie przystąpiły do porozumienia będzie taka wola, aby do tego porozumienia przystąpić, czyli m.in. zagwarantować nauczycielom podwyżki, my jesteśmy w każdym momencie to porozumienie podpisać” - zadeklarowała wicepremier.

Zaapelowała także o złagodzenie protestu w czasie egzaminów. „Uczniowie nie mogą być zakładnikami żadnych z central związkowych. W związku z tym jestem przekonana, wierzę w odpowiedzialność i mądrość nauczycieli i wierzę głęboko w to, że egzaminy się odbędą” - powiedziała wicepremier.

Jak zaznaczyła, jest to w tej chwili również odpowiedzialność szefa ZNP Sławomira Broniarza i stąd apele do niego, by zadbać o to, aby uczniowie w spokoju mogli napisać egzaminy.

Wiem, że on kiedyś powiedział, na szczęście przeprosił potem, ale wydaje się, że tamta wypowiedź była szczera, że ZNP ma wielką broń w rękach, a jest nią promocja uczniów. Ja się z tym nie zgadzam. Myślę, że żaden nauczyciel odpowiedzialny nie zgadza się z tym stwierdzeniem” - powiedziała wicepremier. Przypomniała też, że nauczyciele, którzy strajkują, nie będą mieli za czas strajku płaconego wynagrodzenia. „To oczywiście nie dotyczy pana Broniarza, bo jest przewodniczącym związków zawodowych” - dodała.

Z kolei szef KPRM Michał Dworczyk wskazał podczas konferencji na potrzebę radykalnych zmian w systemie wynagradzania nauczycieli. „System dotychczasowy się wyczerpał i mówimy o radyklanych zmianach, które z jednej strony przewidują marsz w kierunku standardów europejskich wynagrodzeń dla nauczycieli, ale z drugiej strony zmiany idące w kierunku standardów europejskich nie tylko w wynagrodzeniach, ale również w innych obszarach systemu oświatowego” - powiedział.

Jeżeli w 2019 r. nauczyciel dyplomowany zarabiał średnio 5603 zł, to jeżeli byśmy dopracowali i przyjęli reformę, którą zaproponowaliśmy środowiskom związkowym, nauczycielom, to już w 2023 r. wynagrodzenie średnie nauczyciela dyplomowanego mogłoby wynosić ponad 8,1 tys. zł. To jest bardzo duży, skokowy wzrost wynagrodzeń” - powiedział Dworczyk.

Zaznaczył, że ta propozycja wiąże się ze zwiększeniem pensum (czyli liczby godzin prowadzonych lekcji).

W Polsce liczba godzin w klasie wynosi 18 tygodniowo i jest to najniższe pensum w skali nie tylko Unii Europejskiej, ale też krajów, które są skupione w OECD” - powiedział Dworczyk. Rząd zaproponował, by pensum zostało podwyższone do 22 lub 24 godzin. „Oczywiście całkowity czas pracy nauczyciela nie zmieniłby się i nadal wynosił 40 godzin” - zaznaczył.

Dodał, że konieczne są zmiany także m.in. w systemie dodatków dla nauczycieli. „Ten system jest dziś nietransparentny, często uznaniowy, to wszystko trzeba zmodyfikować” - ocenił.

Ale te poważne zmiany, tę reformę chcemy wprowadzać w dialogu z nauczycielami, związkowcami, rodzicami i samorządowcami. Bo te zmiany dotkną nas wszystkich. Ale to jest jedyna droga, jeśli mówimy o wprowadzeniu rzeczywiście nowej jakości do oświaty” - powiedział Dworczyk.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych