Informacje

autor: fot. internet
autor: fot. internet

Trójmiejskie problemy z Mevo

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 6 maja 2019, 21:53

    Aktualizacja: 7 maja 2019, 07:05

  • Powiększ tekst

Radni PIS z uwagą przyglądają się Mevo od początku. Od początku mieliśmy tez pewne zastrzeżenia do systemu” - mówi w wywiadzie dla wGospodarce.pl Danuta Białooka-Kostenecka, radna miasta Gdyni.

Arkady Saulski: Program roweru miejskiego Mevo miał być rewolucyjny dla Trójmiasta… na razie jednak trudno znaleźć osoby, które oceniałyby go pozytywnie. Brak rowerów, kiepsko przemyślana konstrukcja tych, które udaje się znaleźć, awarie. Czy radni w Gdyni oceniają Mevo równie krytycznie jak użytkownicy? A może są wciąż ci, którzy wierzą w sukces projektu?

Danuta Białooka-Kostenecka: Nie wiem jak radni innych klubów, ale radni PIS z uwagą przyglądają się Mevo od początku. Od początku mieliśmy tez pewne zastrzeżenia do systemu. Przypomnijmy, że Rower Metropolitalny Mevo miał ruszyć w 18 listopada 2018 roku. System nie mógł jednak wystartować, bo nieprawidłowo działała aplikacja. Problemy dotyczyły prawidłowego przypisania rowerów do stacji, wykorzystania minut w ramach abonamentów , naliczania opłat i błędnie działającego oprogramowania GPS. Wcześniej były również kłopoty z realizacją stacji rowerowych. Po tym falstarcie spółka NB Tricity obiecała usuniecie usterek i uruchomienie systemu 1 marca 2019. Ostatecznie, jak wszyscy pamiętamy, system Mevo ruszył w dniu 26 marca. Niestety , wkrótce po uruchomieniu systemu rozpoczęły się dalsze problemy związane głownie z dostępnością rowerów i ich awariami. Nastąpiło czasowe zawieszenie działania systemu, były kłopoty z rejestracja nowych użytkowników. W tej sytuacji trudno uznać projekt za sukces i oceniać go pozytywnie.

Kontrowersje wywołał swoim wpisem Zygmunt Żmuda-Trzebiatowski, który wskazał, iż w obecnej sytuacji operator odpowiedzialny za Mevo może nie przetrwać tego kryzysu. Co wtedy?

To rzeczywiste może być realny problem. Przypomnijmy, że NB Tricity to spółka celowa o kapitale zakładowym 5 tysięcy zł. Jeśli spółka ogłosi bankructwo samorządy zostaną z niedziałającymi rowerami. Nie będzie możliwości dochodzenia odszkodowania od spółki.

Szczególne oburzenie wielu komentatorów wywołuje fakt, iż mimo problemów systemu 9,7 mln złotych trafiło już na konto operatora (choć przyznajmy, iż potrącono też 900 tys. złotych kary). Czy płacenie za tak wadliwy system jest w ogóle zasadne?

Zwrócić trzeba uwagę na fakt, że potrącenia kary umownej dokonano z uwagi na opóźnienie wdrożenia systemu. Nałożenie kar finansowych zapowiedziano już znacznie wcześniej, w momencie powstania opóźnienia. W I etapie kara mogła wynieść maksymalnie 900 tys. i taka kara została faktycznie nałożona na spółkę. Nie jest to jednak kara uwzględniająca wadliwe działanie systemu już po jego uruchomienie. W tej sytuacji wypłata wynagrodzenia bez jego dalszego obniżenia związanego z niezadowalającą jakością realizacji usługi wydaje się co najmniej dziwna. Zwłaszcza w kontekście niskiej kapitalizacji spółki, która obniża szanse na odzyskanie wypłaconych pieniędzy.

Jakie są możliwe rozwiązania tego problemu? Czy radni PiS pracują nad jakąś koncepcją, która pozwoliłaby na wyjście z obecnego kryzysu?

Na tym etapie planujemy złożenie interpelacji do Prezydenta Szczurka, który jest jednym z sygnatariuszy umowy z Nextbike. Chcemy poznać stanowisko władz miasta w tej sprawie. Na pewno jednak nadal będziemy bacznie przyglądać się projektowi.

Na koniec pozwolę sobie nawiązać do faktu Pani startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego - na zachodzie UE są sprawnie działające systemu roweru miejskiego. Czy uważa Pani, że warto byłoby sięgnąć po jakieś rozwiązania sprawdzone u naszych sąsiadów czy partnerów w UE.

Z tego co wiem, system miejskich rowerów elektrycznych na podobną skalę działa w Madrycie. Nie znam jednak szczegółów tego rozwiązania. Miejskie rowery elektryczne jeżdżą także po Kopenhadze, ale i po Warszawie. To co odróżnia te systemy od naszego to ładowanie rowerów w stacjach bazowych. To bardzo istotna różnica bo w przypadku roweru Mevo to właśnie wyczerpane akumulatory są główną przyczyna niedostępności rowerów. Baterie muszą być bowiem wymieniane, co przy tak dużej ilości jednośladów stanowi duży problem logistyczny.
Wątpliwości budzi tez kwestia czy wszystkie rowery w systemie powinny być wspomagane elektrycznie. W systemie Mevo po rozładowaniu akumulatora roweru nie można już wypożyczyć. Pomysł na 100 proc. rowerów elektrycznych był więc pomysłem ambitnym, który jednak w widoczny sposób przerósł możliwości decydentów.

Rozmawiał Arkady Saulski.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych