Informacje

Ciężarówki / autor: pixabay.com/pl
Ciężarówki / autor: pixabay.com/pl

Polscy przewoźnicy wypadną z rynku przez unijny pakiet

Grażyna Raszkowska

Grażyna Raszkowska

dziennikarka

  • Opublikowano: 29 czerwca 2019, 12:11

    Aktualizacja: 29 czerwca 2019, 12:11

  • 1
  • Powiększ tekst

Pakiet mobilności będzie miał ogromny wpływ na funkcjonowanie firm transportowych i szczególnie odczują to państwa Europy Środkowo-Wschodniej. A to dlatego, że krajom tak zwanej starej Unii od dawna nie podoba się to, że w szczególności polskie firmy transportowe wykonują zdecydowaną większość frachtów w Europie.

Czy wprowadzane prawo unijne - pakiet mobilności - tak ważny dla całej branży transportowej w Polsce i w Europie jest na ostatniej prostej? W jakim punkcie prawnym w tym momencie się znajdujemy?

Bartosz Najmana:: Pakiet mobilności jest zbiorem aktów prawnych regulujących kwestie dostępu do rynku międzynarodowego. Ma z założenia porządkować chaos legislacyjny, w którym transportowcy funkcjonują. W praktyce jednak będzie oznaczał między innymi ograniczenie dostępu do rynku, zmiany w rozliczaniu czasu pracy poza granicami kraju, będącego siedzibą firmy, a także z obowiązkowymi powrotami ciężarówek do Polski.

W transporcie płaca minimalna już obowiązuje kierowców, ale obecnie można ją rozliczać również w części z  dodatkami wynikającymi z  podróży służbowej. Po wejściu w życie pakietu mobilności nie będzie to już takie proste. Wiele małych firm przewozowych może sobie nie poradzić z dodatkowymi kosztami administracyjnymi i płacowymi, nie mówiąc już o konieczności zmiany modelu biznesowego, tj. zmniejszeniu ilości kabotaży czy powroty bez załadunku.

Pakiet mobilności jest na ostatniej prostej. Teraz czekamy jedynie na wynik rozmów pomiędzy nowymi przedstawicielami Parlamentu Europejskiego oraz członkami Rady UE i Komisji UE. Ocenią oni, czy obecne propozycje trafią bezpośrednio pod głosowanie w Radzie czy powrócą do prac w komisjach parlamentarnych.

Czy ze względu na wagę problemu można się spodziewać, że nowy Parlament Europejski wkrótce będzie procedował to prawo, czy raczej należy sądzić, że będzie ono odwlekane?

Idea stworzenia pakietu mobilności powstała, by „odświeżyć” przepisy regulujące transport w Unii Europejskiej oraz by poprawić warunki socjalne kierowców. Oczywiście - nowe reguły są potrzebne, ale obecnie mamy Europę dwóch obozów, gdzie kraje założycielskie, w tym Niemcy, Francja i Austria są inicjatorami zmian, które na zawsze zburzą fundamenty powołania UE.

Prezydencja fińska zapowiedziała pierwsze posiedzenie PE w lipcu. Spodziewam się jednak, że europarlamentarzyście będą dyskutować o pakiecie mobilności po wakacjach. Zatem dopiero we wrześniu możemy usłyszeć stanowisko posłów z Brukseli. Jednak uważam, że nowy układ w PE jest zdecydowanie bardziej protekcjonistyczny, zatem losy głównych elementów pakietu mobilności wydają się być przesądzone.

Pamiętajmy, że jeśli zostanie on zatwierdzony przez Radę UE, to okres wdrożenia tych przepisów może trwać dwa lata. Jednak niektóre kraje zachodnie np. Niemcy czy też Francja są już przygotowane na wdrożenie postanowień zgodnych z obecnym kształtem dyrektywy. Przewoźnicy wcale nie muszą mieć więc kilkunastu miesięcy na dostosowanie się do nowego prawa.

W jakim kierunku w wersji pesymistycznej mogą potoczyć się sprawy? Co byłoby trudnym wariantem do zaakceptowania? I jak ważna jest cała branża transportowa dla polskiej gospodarki?

Nie mam wątpliwości co do tego, że pakiet mobilności w obecnie proponowanej formie będzie oddziaływał destrukcyjnie na polski sektor transportowy, co przełoży się także na całą sytuację gospodarczą naszego kraju. Według NIK od momentu przystąpienia Polski w szeregi UE, udział transportu w PKB wzrósł o 20%. Zatem wszelkie zachwiania w tej branży będą dla nas mocno odczuwalne.

Przedsiębiorstwa transportowe, które nie mają odpowiedniego zaplecza finansowego, mali i średni przewoźnicy mogą mieć problem z dostosowaniem swoich struktur do nowych reguł gry w międzynarodowym transporcie drogowym. Jednak ograniczenie dostępu do rynku w takim stopniu, jaki zakłada pakiet mobilności, a także znaczny wzrost kosztów pracowniczych w przypadku stosowania zasad delegowania to zbyt duże zmiany nawet dla wielkich graczy.

Problem dostrzegają sami przedstawiciele branży TSL. W przeprowadzonym przez Ogólnopolskie Centrum Rozliczania Kierowców badaniu 60% przewoźników odczuwa, że decyzje europarlamentarzystów w sprawie świadczenia usług transportowych w granicach UE będą miały negatywny wpływ na funkcjonowanie i płynność finansową ich firm.

A jakie rozwiązania można by przyjąć za korzystne, szczególnie z naszego puntu widzenia? Jaki pakiet mobilności pomógłby rozwijać biznes w Europie?

W struktury Unii Europejskiej Polska wstąpiła 15 lat temu. Wtedy obowiązywała zasada wolnego rynku i swobodnego przepływu towarów i usług. Przystępowaliśmy do Wspólnoty na innych warunkach i wszelkie propozycje w obecnym kształcie będą krzywdzące dla właścicieli polskich firm transportowych, którzy dzięki swojej przedsiębiorczości, solidności i terminowości są konkurencyjni dla biznesmenów z Zachodu.

O ile ujednolicone prawo jest niewątpliwie potrzebne, to pakiet mobilności wcale nie rozwiąże problemu z chaosem legislacyjnym. Przeciwnie. Zapanuje jeszcze większy niepokój i niepewność.

Szacujemy, że kierowcy ciężarówek na polskich tablicach rejestracyjnych odpowiadają za 25 do 30 proc. wszystkich przewozów. Wykonujemy też najwięcej kabotaży, bo około 40 proc., za nami jest Rumunia z 9 proc. udziałem w rynku.

Wszelkie zmiany prawne, które prowadzą do uporządkowania i ujednolicenia zapisów, a także wspierają działalność firm przewozowych, są pożądane. Ale lepszy jest kolejny rok funkcjonowania wedle dotychczasowych przepisów niż zwyczajnie złe prawo.

Pakiet mobilności nie pomoże przewoźnikom z Polski w rozwoju biznesu. Przeciwnie – zepchnie ich na peryferia Europy, a na to nie powinniśmy pozwolić.

Powiązane tematy

Komentarze