Włochy: Morderca i przemytnik ludzi na spotkaniu w sprawie imigrantów
W spotkaniu przedstawicieli rządu Włoch z delegacją władz Libii na temat zatrzymania fali migracji uczestniczył w 2017 roku boss potężnego gangu przemytników migrantów - napisał w piątek katolicki dziennik „Avvenire”. Opublikował też zdjęcie z rozmów.
Fotografia zamieszczona na pierwszej stronie gazety została zrobiona w maju 2017 roku w ośrodku dla migrantów w Mineo na Sycylii. Jak wyjaśniono, strona włoska prowadziła tam negocjacje z władzami libijskimi na temat możliwości zablokowania łodzi z migrantami.
W rozmowach - jak twierdzi włoski dziennik - udział wziął zaznaczony na zdjęciu Abd al-Rahman al-Milad, znany jako Bija.
Gazeta włoskiego episkopatu dodała, że miesiąc później został on zidentyfikowany przez ONZ jako jeden z głównych przemytników migrantów, słynący z wyjątkowego okrucieństwa, który podszywa się pod „strażnika wybrzeża”.
Według ONZ Bija to szef obozów więzień dla migrantów w Libii, odpowiedzialny za strzelanie do przetrzymywanych tam osób i za śmierć dziesiątek ludzi na morzu. Zgodnie z tymi ustaleniami Milad jest szefem organizacji o charakterze mafijnym. Został wpuszczony do Włoch, by zapoznać się z funkcjonowaniem wielkiego ośrodka pobytu dla migrantów w Mineo, by model ten zastosować w Libii.
Ośrodek został zamknięty z powodu licznych nadużyć i przestępstw, jakie tam ujawniono.
„Avvenire” dodało, że wkrótce po tych rozmowach ówczesny rząd Włoch zacieśnił kontrole działalności statków organizacji pozarządowych, ratujących migrantów na morzu, a w Europie pojawiły się apele o otwarcie ośrodków dla migrantów w Libii.
Zauważono, że w spotkaniu uczestniczyli także przedstawiciele niektórych międzynarodowych agencji pomocy humanitarnej z Afryki Północnej, prawdopodobnie nieświadomi, że zasiedli przy stole z „watażką dopuszczającym się najgorszego łamania praw człowieka”.
Dziennik postawił zarazem tezę, że niemożliwe wydaje się, by władze włoskie nie wiedziały, kim jest Milad. „Avvenire” przypomina, że w sprawie bossa przemytników już wcześniej prowadzone były dziennikarskie śledztwa.
PAP SzSz