Tajemnice Alior Banku cz. 1
Pranie brudnych pieniędzy, insider trading, służby specjalne, afera taśmowa i znikające miliony – oto pierwsza część krótkiej historii Alior Banku, który przejął SKOK im. św Jana z Kęt.
Gdy w minionym tygodniu media obiegła wiadomość o tym, że Alior Bank przejął SKOK im. św Jana Kęt z Pomorza wszyscy komentatorzy nie kryli zdumienia. Pierwszy raz zdarzyło się by komercyjny bank przejął spółdzielczą kasę. Tym bardziej, że stało się to w myśl przepisów, które budzą szereg wątpliwości m.in. Bronisława Komorowskiego i obecnie czekają na opinię Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zgodności z ustawą zasadniczą. Kasa Krajowa – instytucja nadrzędna wobec SKOK-ów – przypominała, że chęć przejęcia SKOK im. św. Jana z Kęt zgłaszały także inne spółdzielcze kasy. Proces ten zablokowała KNF stawiając warunki uniemożliwiające restrukturyzację wewnątrz sektora SKOK.
Komisja próbowała już wcześniej wymusić na bankach przejmowanie SKOK-ów ale żaden bank do tej pory na to się nie zgodził. W mediach pojawiły się komentarze, że kasy krajowe to wcale nie jest łakomy kąsek dla polskich banków, które z reguły celują w zupełnie inną grupę odbiorców.
Co zatem skłoniło Alior Bank do podjęcia tej niespodziewanej i kontrowersyjnej decyzji? Bank, który z wielu względów wyróżnia się na polskim rynku i to nie tylko jakością obsługi. Na przejęcie SKOK- u im Św. Jana z Kęt trzeba patrzeć w kontekście dużo szerszym niż przesłanki czysto rynkowe. Trudno nie odnieść wrażenia, że to co zrobił Alior Bank jest niczym innym jak zrobieniem ukłonu w kierunku KNF oraz obecnego rządu Platformy Obywatelskiej (PO), zwalczającego zajadle polskie SKOK-i z pobudek czysto politycznych.
Do pełnego zrozumienia tej jakże karkołomnej decyzji Aliora potrzebna jest chociażby pobieżna analiza występków, które popełnił w ostatnim czasie ten bank. Przez co zresztą trafił pod lupę KNF i nie tylko...
W ubiegłym roku na całkiem niezłym wizerunku Aliora pojawiły się dwie rysy. I to spore. Najpierw Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) i prokuratura ujawniły, że przez dwa lata gangi wietnamskie wyprały w Alior Banku (głównie w warszawskich placówkach) około 1,5 mld zł pochodzących z przemytu i innych nielegalnych działalności. Pieniądze z Alior Banku miały trafiać potem na zagraniczne konta m.in na Litwę, Ukrainę. W tej sprawie ABW aresztowało zresztą dyrektora warszawskiej placówki Aliora.
Co ciekawe już w 2010 roku KNF oraz Główny Inspektorat Informacji Finansowej (GIIF) mieli wątpliwości czy Alior Bank nastawiony na pozyskiwanie depozytów ze wszelką cenę, przestrzega ustawy o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy. Pod koniec 2010 roku to właśnie KNF skierował w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury, które zostało jednak umorzone.
Z kolei w październiku 2013 roku Komisja Nadzoru Finansowego wymusiła na Aliorze zmianę zasad księgowania przychodów z tytułu sprzedaży usług ubezpieczeniowych. Spowodowało to tąpnięcie kursu akcji Aliora o 23 proc. w ciągu jednego dnia. KNF wszczęła wtedy śledztwo w sprawie insider tradingu, gdy wyszło na jaw, że kluczowi menadżerowie Alior Banku przed decyzją KNF-u sprzedawali swoje akcje (łącznie warte 60 mln zł) przed drastycznym spadkiem kursu.
Alior Bank kierowany Wojciecha Sobieraja założony za pieniądze rodziny Zaleskich zaczął działać w 2008 roku gdy kryzys finansowy się dopiero rozkręcał. Poprzeczkę właściciele zarządowi postawili bardzo wysoko. Bank wyróżniał się świetnym marketingiem i ciekawą polityką reklamową. Zarząd odpowiadał za pozyskanie jak najszybciej depozytów od klientów i uruchomienie dynamicznej akcji kredytowej. To dzięki niej milionowe kredyty dostał w Aliorze Konrad Wojterkowski i jego firma informatyczna MSCI. Wojterkowski to słynny warszawski biznesmen, dandys, którego firma informatyzowała m.in Służbę Kontrwywiadu Wojskowego za rządu Donalda Tuska. Wojterkowski stał się sławny gdy podjechał swym Astonem Martinem z posłanką PO Iwoną Guzowską na spotkanie z Tuskiem. Firma Wojterkowskiego jednak upadła, a 60 mln zł od banków głównie Aliora Banku rozpłynęło się zagranicą. Alior mógł zapisać w bilansie te pieniądze w pozycji złe kredyty. Prawie 80 mln zł kredytów ma też w Alior Banku bohater „afery taśmowej” zatrzymany niedawno przez ABW Marek Falenta. Co ciekawe, jest on przyjacielem byłego członka zarządu Alior Banku Cezarego Smorszczewskiego.
Niezwykle ciekawym rozdziałem w krótkim życiu Aliora na polskim rynku jest też holding inwestycyjny Carlo Tassara, do którego wciąż należy pakiet 34 proc. akcji notowanego na Giełdzie Papierów Wartościowych Alior Banku. Ale to już historia na zupełnie nowy artykuł o kulisach działalności banku, który musiał przejąć SKOK.
CDN.