Opinie

Fot. Freeimages
Fot. Freeimages

Dziura składkowa ZUS i NIC

Cezary Mech

Cezary Mech

Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, absolwent IESE, były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

  • Opublikowano: 18 sierpnia 2014, 15:06

  • Powiększ tekst

ZUS w Polsce udaje że w przyszłości będzie w stanie oskładkować pracowników którzy wyemigrowali lub się nawet nie narodzili.

W pierwszym półroczu tego roku w ramach składek emerytalnych i rentowych wpłynęło do ZUSu 65 miliardów 800 milionów złotych, czyli kwota znacząca niemniej po raz pierwszy od 2008 roku niższa niż w roku poprzednim i to o 300 milionów zł. Sytuacja ubytku składek wystąpiła w sytuacji kiedy wzrost gospodarczy w badanym okresie skutkował wzrostem zatrudnienia o 0,5 proc. i średniego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw o 4,1 proc. W tym samym czasie NIK upubliczniła informację o wynikach kontroli ZUS związanej z reformą emerytalną w którym również znalazły się ostrzeżenia dotyczące wzrostu deficytu Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. O ile obecnie ZUS bagatelizuje obecny spadek dochodów określając go „okresowym wahnięciem” o tyle groźniejszym jest że analizując dokonane zmiany NIK nie zauważa że jednym z głównych beneficjentów zmian kosztem emerytów okazała się Unia Europejska. Która nie tylko uzyskała zapewnienie możliwości inwestowania przez OFE środków za granicą, aż do poziomu 30 procent, ale również zrealizowanie postulatu UE, aby prawa emerytalne mogły być w przyszłości redukowane i przestały być twardymi zobowiązaniami, jakimi są w przypadku świadczeń opartych na prawach majątkowych. W efekcie w przypadku gorszej sytuacji finansów publicznych emerytury będą mogły być dowolnie zmniejszane i przesuwane w czasie.

Komisja Europejska zdaje sobie sprawę, że w przyszłości będzie wymagała ograniczania wypłat emerytur i nakładów na zdrowie jako źródła oszczędności, dlatego silnie naciskała na przerzucenie zobowiązań do piramidy finansowej jaką staje się ZUS. To na podstawie decyzji Rady Unii Europejskiej pod koniec ubiegłego roku zadecydowano o niezdejmowaniu procedury nadmiernego deficytu z Polski. Wydano nowe zalecenia dotyczące działań w celu skorygowania deficytu, a na dodatek wyznaczono na 15 kwietnia 2014 r. termin podjęcia przez Polskę skutecznych działań. W efekcie przeprowadzenia przez Polskę nakazanych działań umorzenia obligacji znajdujących się w posiadaniu członków OFE, Komisja Europejska w dniu 2 czerwca 2014 r. uznała że Polska osiągnęła zalecany poziom deficytu i dokonała zalecanych zmian, a procedura nadmiernego deficytu powinna zostać zawieszona i że żadne dalsze kroki nie są już konieczne.

Na skutek zastosowania sztuczki księgowej w 2014 r. państwowy dług publiczny zostanie obniżony o ponad 8 pkt.proc., a liczony według standardów unijnych o ponad 9 pkt.proc. A to dlatego że w zadłużeniu publicznym nie ujmuje się przyszłych zobowiązań wobec emerytów, które nie są wskazywane w statystykach i nie powiększają zadłużenia publicznego. Przy czym okazuje się że skoku na pieniądze emerytów dokonano w ostatniej chwili, gdyż wraz z przyjęciem przez Polskę nowych przepisów dotyczących systemu rachunków narodowych i regionalnych ESA2010, które zastąpią dotychczasowy system ESA95 całość operacji nie mogłaby już być przeprowadzona przy tak jawnej dezinformacji. Gdyż w myśl art. 5 rozporządzenia, zasady ESA2010 stosuje się po raz pierwszy do danych, które należy przekazać już począwszy od 1 września, a najpóźniej od 2015 r., w tablicach uzupełniających do rachunków narodowych państw UE mają być podawane szacunki kwoty zobowiązań emerytalnych.

O dziwo tej sztuczki księgowej nie zauważył NIK w obecnym raporcie, nie informując obywateli o ile w efekcie przyjęcia ustawy wzrośnie skala zobowiązań do ZUS, którego dług już poprzednio przekraczał ponad 2 bln zł. Wprawdzie NIK podkreślił że

„procesy demograficzne, przez bezpośredni wpływ na liczbę ubezpieczonych i emerytów, w sposób istotny oddziałują na sytuację finansową Funduszu Ubezpieczeń Społecznych”

to jednak nie zaakcentowano że w sytuacji zapaści demograficznej implementowane zmiany oznaczają bazowanie eksplodujących świadczeń emerytalnych na kurczącej się bazie dochodów podatkowych państwa. Powyższe działania już w najbliższej przyszłości okażą się wyjątkowo nieroztropne. Wprawdzie doraźną korzyść będą czerpały rządy w nadchodzących latach, które dzięki prostemu „zabiegowi” księgowemu zyskały możliwość zwiększania zadłużania się naszego kraju, a z drugiej strony pozornie zyskały możliwość zwiększenia wydatków, to jednak dzieje się to kosztem równoległego zadłużania ZUSu.

W sytuacji kiedy za długi ZUSu odpowiada państwo musi to oznaczać wzrost kosztów obsługi zadłużenia, a niestety tego problemu nawet nie starał się nawet dotknąć NIK. A opinii publicznej nie alarmuje ani obecny spadek dochodów ZUSu, ani pustka po stronie aktywów na pokrycia wielobilionowych zobowiązań, ani nawet brak pracowników którzy bądź wyemigrowali, bądź się nawet nie narodzili których w przyszłości można byłoby opodatkować?

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych