Zwycięstwo Dudy, klęska Komorowskiego: Krótkie podsumowanie z dystansem
Na dzisiejszy poranek moje prywatne podsumowanie wyborczej hucpy a potem czmycham do roboty:
wygrana Dudy to wcale nie jest wyraz poparcia dla PiSu to wyraz protestu i chęć pozbycia się niekompetentnego, nieuczciwego i nielubianego człowieka z najwyższego stanowiska w państwie,
"ciasteczkowcy" wcale masowo nie poparli Dudy, co świadczy przede wszystkim o tym, że między PO a PiSem jest jeszcze życie,
bul odwłoka platformesów cieszy jak mało co, towarzystwo to skutecznie pokazało, że ludzi ma dokładnie w miejscu, które teraz boli ich najbardziej,
niezwykle bawi radość z demokratycznego sukcesu wielu antydemokratów i żal z demokratycznego sukcesu wielu szczerych demokratów,
tak się zabawnie składa, że w ciągu ostatnich 26 lat to właśnie z PiSu wywodzili się najlepiej wykształceni prezydenci,
jakoś nikt nie zauważył, że mamy ewidentną zmianę pokoleniową w Polsce, Duda ma 43 lata, jest blisko 20 lat młodszy od swojego poprzednika, nie odcina kuponów od działalności w podziemiu, jest przedstawicielem pokolenia wychowanego już w III RP,
po raz pierwszy w historii Polski mamy prezydenta z Krakowa i z Krakowem związanego, co cieszy tym bardziej, że w mieście tym istnieją najzdrowsze i najbogatsze tradycje myślenia o państwie,
wszystkich, których boli, że znowu zacznie się straszenie Smoleńskiem przypomnę, że wg ostatnio narzuconej linii politycznej i tak mamy kosę z Rosją a Putin jest zły, więc w czym problem?
Duda obiecał wiele, realnie nie może zrealizować prawie nic, bo też nie ma takiej konstytucyjnie władzy,
obiecał natomiast kilka inicjatyw ustawodawczych, w tym podniesienie kwoty wolnej od podatku, inicjatywa należy do niego, ale przecież rząd przed wyborami również zmienił w tej kwestii zdanie, więc niedlugo zobaczymy kto tu dotrzymuje obietnic,
te wybory są dowodem na to, że telewizja umarła,
argument, że Dudę poparli "starsi, gorzej wykształceni, z mniejszych ośrodków" jest tak żałosną próbą obrony własnego statusu, że aż mi się przykro robi jak go widzę,
równie przykro mi się robi jak widzę bieda-argument, że wygrał kandydat Unii Wolności. Rozróżnijmy faceta, który był jednym z czołowych polityków UW od typka, który w latach 90. dla nich "kucował", rozwieszając plakaty. To tak jakby mówić, że Miś Kamiński po cichu wciąż jest NOP-owcem a Julia Pitera to zagorzała korwinistka,
jak stwierdził pan Januż w jednym ze spotów: "umieramy", wszystko wokół gnije, sypie się a tematami dyskursu publicznego są jakieś czwartorzędne bzdury,
mam taką cichą nadzieję, że nowy prezydent pierwszą podróż zagraniczną odbędzie do BUDAPESZTU a nie do Kijowa, Waszyngtonu czy Berlina,
aborcjonistów, antyklerykałów i innych oświeconych informuję, że nikt nie będzie nikogo palił na stosie, przynajmniej do czasu aż nie odmówią złożenia auto-da-fé ;)
- wszystkim, którzy gdzieś działają i liczą na realne zmiany w tym kraju powiem pewien truizm: jedna jaskółka wiosny nie czyni - do roboty!
Zapraszam na mój Twitter: https://twitter.com/bartlupus