Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Janusz Korwin-Mikke powiedział w radiowej Trójce, że Pawłowi Kukizowi nie chodzi o zmianę systemu, tylko o zmianę świń przy korycie

Piotr Jakucki

Piotr Jakucki

Dziennikarz i publicysta, m.in. „Nowy Świat”, „Gazeta Polska”, w latach 1995-2010 redaktor naczelny tygodnika „Nasza Polska”, „Głos Polski” (Kanada), „Goniec” (Kanada), „Kurier Chicago” (USA), korespondent radia „Sami Swoi. W porannym rytmie” (Chicago).

  • Opublikowano: 29 czerwca 2015, 08:50

  • 4
  • Powiększ tekst

Liderowi partii KORWiN zapewne chodzi o coś innego, ale o co do końca, to też nie jest takie jasne. Na przykład w kwestii JOW-ów, które najpierw zdyskredytował na początku maja w czasie debaty w kampanii prezydenckiej, chcąc zapewne zagrać na nosie Kukizowi, a ostatnio już mówił, że jako wróg demokracji popiera JOW-y, bo taka ordynacja ją ogranicza. Zawiłe, ale genialne.

Choć, przyznaję, logika w tym jakaś jest, a pokazuje to przykład ostatnich wyborów w Wielkiej Brytanii, gdzie miliony głosów przełożyły się na jeden mandat. To z pewnością nie ostatnia wymiana uprzejmości w tej kampanii wyborczej, nie tylko ze strony Janusza Korwina-Mikkego, w ogóle może być nerwowo i ciekawie, skoro niczego do końca nie da się przewidzieć i sprawy mogą się nawet „ekspertom” i „cebosom” wymknąć spod kontroli.

Ktoś by pomyślał jeszcze niedawno, że Zbigniew Stonoga przemebluje rząd Ewy Kopacz? Na czyje zlecenie, to już inna sprawa, bo że nie był to przypadek to pewne, ale na razie brak danych na ten temat. Zawinić miała prokuratura, ale czy cały „wyciek” nie pomógł ostatecznie PO? W każdym razie słuch tymczasem zaginął o prokuratorze Andrzeju Seremecie, który miał się na tym wszystkim przejechać i nie dokończyć kadencji.

Tym bardziej jest więc wesoło z „ekspertami”, którzy wędrują od stacji do stacji telewizyjnej i głowią się na oczach telewidowni, czy Paweł Kukiz utrzyma stan posiadania, skoro nie ma programu, albo czy PO podzieli los AWS-u lub SLD po aferze Rywina, albo czy będzie rządzić taka lub inna koalicja.

Ja już byłbym ostrożny w kwestii meblowania sejmu po wyborach w październiku, bo jeśli rzeczywiście skrót JOW dla zwolenników Pawła Kukiza oznacza zupełnie coś innego, niż się powszechnie przyjęło, to także coś innego niż realizacja jakiegoś programu jest tu siłą napędową. A jeżeli z kolei to prawda, że program gospodarczy „piszą” Kukizowi ekonomiści z Centrum im. Adama Smitha, to nie wiem, czy będzie to do pogodzenia z socjalnymi postulatami PiS-u i czy w ogóle okaże się oferta partii Pawła Kukiza na dłuższą metę chwytliwa.

Wyborcy raczej wolą rozbudowany socjal i chyba generalnie lubią, jak im się leje miód na serce, obiecując „drugą Japonię”, „zieloną wyspę” czy „trzy miliony mieszkań”. Toteż i PO przybrała socjalną twarz i nie tylko już obiecuje, ale i rozdaje. A że ma z czego, to na miejscu opozycji nie świętowałbym jeszcze zwycięstwa, zwłaszcza, że w przynajmniej niektórych badaniach widać taką tendencję, że spadki Platformy wyhamowały, a nawet trafiają się niewielkie wzrosty w stosunku do ostatnich badań sprzed miesiąca.

Oczywiście, PiS pewnie i tak te wybory wygra, a PO najpewniej i tak przegra, ale w jakich proporcjach, to się dopiero okaże. Nie zapominajmy też o PSL-u, który, jak z rozbrajającą szczerością powiedział poseł tej partii Eugeniusz Grzeszczak, od 25 lat balansuje na granicy progu wyborczego. I jakimś dziwnym trafem co wybory to do sejmu wchodzi i staje się języczkiem u wagi, chociaż ludowcy mieli już dawno „na pewno” zostać zmarginalizowani jako skompromitowani, niewiarygodni i łasi na posady.

Tak że bardzo możliwe, że będzie to sejm bez SLD, ale z ocierającym się o próg wyborczy PSL-em. No i z partią Kukiza, który deklaruje współpracę z każdym, kto chce zmieniać konstytucję. Mowa oczywiście o zmianach dotyczących ordynacji wyborczej, a więc jakby nie patrzeć dalej nie widać zbioru wspólnego z PiS-em, który nie popiera ani wprowadzenia jednomandatowych okręgów wyborczych, ani zaprzestania finansowania partii z budżetu. No i nie dość, że nie ma wspólnoty programowej między PiS-em a woJOWnikami, bo i nawet być nie może w związku z deklaracją Kukiza na zjeździe w Lubinie, że programy wyborcze to oszustwo, to jeszcze i „chemii” jakoś też już zabrakło. Oto bowiem Joachim Brudziński był uprzejmy powiedzieć, że Kukiz „idzie drogą Krzysztofa Konowicza”, który w 2006 roku zapowiadał, że „nie będzie niczego”.

Były lider Piersi pewnie porównaniem nie będzie zachwycony, ale co poradzić — coś na rzeczy jest. Ma nie być programu, ale na listach mają się znaleźć, przynajmniej zostali zaproszeni, Grzegorz Braun, Janusz Korwin-Mikke, Paweł Tanajno, Magdalena Ogórek. Programu nie ma, ale porozumienie programowe to widać co innego i takie miało już zostać zawarte przez Pawła Kukiza z Kornelem Morawieckim, przewodniczącym Solidarności Walczącej.

„To jest miś na miarę naszych możliwości. My tym misiem otwieramy oczy niedowiarkom! Mówimy: to jest nasz miś, przez nas zrobiony i to nie jest nasze ostatnie słowo!" — zapowiedział prezes Ryszard Ochódzki i proszę, proszę, jak to do dziś działa, jak to się sprawdza. Bo czy to nie jest tak, że nie tylko elity i system są na miarę naszych możliwości, ale i antysystemowcy też? I co, ładnie było tak się śmiać z Kononowicza? Jakby nie patrzeć, wciąż nie powiedział ostatniego słowa.

Powiązane tematy

Komentarze