Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Najlepszy komentarz pod artykułem „Zlikwidować umowy śmieciowe?”

Komentator wGospodarce.pl

Komentator wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 10 kwietnia 2013, 15:50

    Aktualizacja: 10 kwietnia 2013, 16:24

  • Powiększ tekst

Szczerze mówiąc termin "umowa śmieciowa" wieje na odległość propagandą demonizowania. Widać szybko się uczy nasz rząd od braci zza oceanu, jak skutecznie taką propagandę prowadzić.

Jak wiadomo jeżeli coś jest w publicznych mediach powtarzane na okrągło, powoli staje się normą, którą określa tylko jej nazwa - w tym przypadku "śmieciowa". Co się dzieje dalej? Każda umowa na której ZUS nie kładzie ręki jest "śmieciowa", więc nie powinna istnieć, nieważne jak twarde ma powody do istnienia. W świadomości publicznej jest "do śmieci" i koniec.

Coraz bardziej mnie zadziwia fakt, że cała rzesza ludzi nie zauważyła, że świat się zmienia. Nie żyjemy już w czasach, w których wykształcenie określa stanowisko, a w jednym zakładzie pracy siedzi się do emerytury. Związkowcy mają prawo narzekać - nawet umowa o pracę jest już niewiele warta, a na coraz elastyczniejszym i coraz mniej przewidywalnym rynku pracy zupełnie nie wiadomo, czy w danej firmie przepracujemy pięć lat, dwa a może trzy miesiące. Takiej pewności nie da absolutnie nikt. Żadna umowa, żadna obietnica rządu, żadne przepisy - dyktowane jest to bowiem zapotrzebowaniem gospodarki (czyli prywatnymi pieniędzmi).

Jedyne dobre rozwiązanie to "nie utrudnianie życia" pracodawcom. Wiadomo, że patologie się pojawią, ale mając możliwość wyboru między 4 firmami, pracownik jest (przynajmniej częściowo) bezpieczny - znajdzie miejsce dla siebie. To co związkowcy chcą "przepchnąć", to zmuszenie pracodawcy do trzymania pracownika "na siłę" obojętnie czy interes się kręci czy nie, czy dany pracownik jest potrzebny czy nie (ba, czy danemu pracownikowi w ogóle chce się pracować, czy nie!). Rezultat? - coraz większe bezrobocie, coraz więcej zwolnień, coraz większy strach pracodawcy przed rosnącymi kosztami, a co za tym idzie - utrzymywanie tylko 'kluczowych' pracowników, do tego rozliczając się najlepiej "pod stołem".

Jako grafik-freelancer, rozliczający się tylko w formie "umów śmieciowych" czuję się niemal dyskryminowany. Tak, jakby cały czas poświęcony na budowanie własnego 'środowiska pracy', nawiązywanie kontaktów, wyrabianie opinii u zleceniodawców, zbieranie doświadczenia i samodoskonalenie zawodowe, oraz czasem całe doby wycięte z życiorysu aby projekt mógł ruszyć - można by ot tak, wyrzucić do "śmieci". Takich ludzi jak ja jest masa. Twardo nauczonych życia, odpowiedzialnych, dbających o rozwijanie specjalizacji, ciężko pracujących na godziwy zarobek i znających w praktyce powiedzenie "jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz"...

Czasami odnoszę wrażenie, że 'dinozaurom' związków zawodowych było za dobrze - gdy tylko ktoś ich zbliżył do granicy komfortu, zaczynają wpadać w panikę.

 

backtogame

 

POLECAMY wSklepiku.pl: "Praca Jak Szukać Zmieniać Utrzymać"

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych