Opinie

 kwota kredytów konsumpcyjnych i pożyczek przekroczyła już 188 mld zł i zbliża się do 10 proc. PKB / autor: fot. Fratria / AS
kwota kredytów konsumpcyjnych i pożyczek przekroczyła już 188 mld zł i zbliża się do 10 proc. PKB / autor: fot. Fratria / AS

Polacy (wice)mistrzami Europy w zadłużaniu się

Eugeniusz Gatnar

Eugeniusz Gatnar

profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, członek Rady Polityki Pieniężnej

  • Opublikowano: 22 września 2018, 16:00

    Aktualizacja: 22 września 2018, 16:00

  • 11
  • Powiększ tekst

Ten tytuł brzmi może trochę zabawnie, ale problem jest poważny i może stanowić zagrożenie dla stabilności systemu finansowego w Polsce.

Chodzi o kredyty konsumpcyjne, których banki udzieliły aż 3,6 mln osób w pierwszej połowie tego roku, o wartości prawie 42 mld zł, czyli o 7,8 proc. więcej niż w tym samym okresie roku ubiegłego. W całym roku 2018 ich łączna wartość może przekroczyć 83 mld zł, zgodnie z szacunkami Biura Informacji Kredytowej.

W sumie kwota kredytów konsumpcyjnych i pożyczek przekroczyła już 188 mld zł i zbliża się do 10 proc. PKB. To daje Polakom miejsce na podium w tej dosyć ryzykownej dyscyplinie. Więcej od nas pożyczyli tylko Grecy i Bułgarzy. Nasi sąsiedzi w Europie Środkowej są mniej zadłużeni, bo w Czechach to 5 proc. PKB, na Węgrzech – 6 proc. PKB, a na Słowacji – 7 proc. PKB.

Niepokój budzi zwłaszcza tempo zadłużania, które jest jednym z najwyższych w Europie i wynosi 7–8 proc. rocznie, więcej niż tempo wzrostu PKB. W tym roku ten wzrost może wynieść nawet 9 proc. Co ciekawe, najszybciej, bo aż o 10,5 proc. rocznie, rosną kredyty konsumpcyjne o wartości powyżej 20 tys. zł.

Ten gwałtowny przyrost kredytów konsumpcyjnych wynika oczywiście z tego, że w Polsce rośnie zatrudnienie i systematycznie rosną płace, o 7–8 proc. co kwartał. Do tego dochodzą transfery socjalne, takie jak program 500+. To wszystko znacznie podniosło dochód do dyspozycji gospodarstw domowych oraz poprawiło ich zdolność kredytową. Obserwowany od dłuższego czasu dynamiczny wzrost konsumpcji, który „ciągnie” nasz wzrost gospodarczy, jest więc w sporej części wspierany przez kredyty.

Wydatną „pomocą” w zadłużaniu się Polaków, poprzez agresywną promocję, służą oczywiście banki, dla których kredyty konsumpcyjne są jednymi z najbardziej dochodowych produktów. Jak wynika z najnowszego dokumentu NBP „Sytuacja na rynku kredytowym w II kwartale 2018 r.”, banki złagodziły kryteria oraz warunki udzielania kredytów tego typu, to znaczy zwiększyły maksymalną, dostępną kwotę kredytu konsumpcyjnego oraz wydłużyły czas kredytowania.

W tym obszarze poza bankami funkcjonuje i dynamicznie się rozwija sektor firm pożyczkowych, których liczba ostatnio się potroiła, ze 120 do 370, jak wynika z rejestru prowadzonego przez KNF. Firmy te pożyczyły Polakom, jak podaje GUS, w 2016 r. (a są to najświeższe dane) 7,3 mld zł, zwykle na dużo trudniejszych warunkach.

Jeśli chodzi o szkodowość tych produktów, to na razie nie jest ona duża i wynosi 5,8 proc. Jest ona jednak – jak podaje BIK – największa w segmencie kredytów przekraczających wartość 50 tys. zł i wynosi 10 proc. Krajowy Rejestr Długów podaje, że rośnie liczba dłużników. W ostatnim półroczu ich liczba w rejestrze wzrosła o 12 proc. Najtrudniejsza sytuacja jest w grupie najmłodszych Polaków, tych w wieku 25–35 lat. Mają oni zobowiązania o wartości 6,5 mld zł, co oznacza 10,3 tys. zł na osobę. To dlatego, że kupują rzeczy, na które ich nie stać. Nabywają więc na kredyt lub na raty kolejny telefon, komputer, telewizor, a nawet samochód. Za pożyczone pieniądze wyjeżdżają na egzotyczne wakacje.

Trzeba pamiętać, że stopy procentowe na świecie, a także w Polsce, są najniższe w historii, zachęcają do zadłużania się. Jeśli do tego dodać niski poziom świadomości ekonomicznej, to możemy mieć do czynienia z trudną sytuacją w przyszłości, gdy nastąpi normalizacja polityki pieniężnej. Zresztą ona już następuje na świecie, czyli w USA, gdzie Rezerwa Federalna sukcesywnie podnosi stopy procentowe, oraz w dalszych (Wielka Brytania) i bliższych (Czechy) nam krajach europejskich.

Trzeba przypomnieć, że przyczyną wielkiego kryzysu w latach 2007–2008 w USA były właśnie bardzo niskie stopy procentowe, które spowodowały boom kredytowy na rynku kredytów hipotecznych subprime. Potem, kiedy stopy wzrosły, wielu kredytobiorców nie było w stanie regulować swoich zobowiązań. To był prawdziwy początek kryzysu, który z sektora bankowego przeniósł się na sferę realną, i w niektórych gospodarkach trwa do dziś.

Warto więc edukować Polaków, zwłaszcza młodych, w obszarze ekonomii i finansów oraz przestrzegać ich przed nieuzasadnionym zadłużaniem się. Muszą pamiętać, że zaciągnięte dziś kredyty mają zmienne oprocentowanie, a trzeba będzie jej spłacać, gdy warunki mogą być już zupełnie inne.

Prof. Eugeniusz Gatnar, Rada Polityki Pieniężnej

Więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych

Okładka GB 09/2018 / autor: fot. Fratria / KK
Okładka GB 09/2018 / autor: fot. Fratria / KK

„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android – szczegóły na http://www.gb.pl/e-wydanie-gb.html

Powiązane tematy

Komentarze