Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Polityka jednego dziecka - chiński problem

Maciej Pitala

Maciej Pitala

Rocznik 1985. Absolwent ekonomii Uniwersytetu Jagiellońskiego, od wielu lat zainteresowany Chinami oraz Azją. Z zamiłowania czytelnik i krytyk literatury fantastycznej. Łącząc obie pasje chętnie sięga po fantastykę naukową, która nierzadko przedstawia ciekawe spojrzenie na ekonomię. Zdecydowany i niezłomny zwolennik idei wolnościowych i wolnego rynku.

  • Opublikowano: 7 września 2013, 12:50

  • Powiększ tekst

Demografia jest niezwykle istotnym i pogłębiającym się problemem Chin. Rzutuje on na inne czynniki społeczne i gospodarcze: może być przyczyną znacznych problemów socjalnych i gospodarczych  już w przeciągu życia następnego pokolenia, gdyż decyzje podejmowane teraz przyniosą realne skutki dopiero za kilkadziesiąt lat.

Polityka demograficzna rządu – jednego dziecka - powoduje przyśpieszone starzenie się społeczeństwa: wobec braku wydolnego systemu emerytalnego jedno dziecko za lat kilkanaście/dziesiąt będzie musiało utrzymać kilku starców. Jej wynikiem jest przewaga urodzeń chłopców nad dziewczętami - aborcja żeńskich płodów omal do samego porodu, zabijanie niemowląt płci żeńskiej, wysoki odsetek samobójstw wśród kobiet, których jedną z przyczyn jest bezpłodność. Większość Chińczyków to indywidualni rolnicy; rolnik bez żony oznacza koniec gospodarstwa.

Została zaburzona, wywodząca się z konfucjanizmu, chińska tradycja opiekowania się rodzicami, którym wielodzietna rodzina zapewniała godny byt. Zakłócanie naturalnego układu płci oraz struktury wieku musi stać się przyczyną wielu problemów, za które będzie płacić całe społeczeństwo.

Polityka jednego dziecka przyczyniła się do trudnych do rozwiązania problemów: Chiński „ system emerytalny” oparty był na odpowiedzialności dzieci za swoich rodziców oraz na dużej dzietności - koszty utrzymania starzejących się rodziców ponosiło wiele osób, natomiast szczątkowy system ubezpieczeń wprowadzony w latach 80 XX wieku jest absolutnie niewydolny.

Polityka jednego dziecka prowadzi też do pewnych trendów społecznych, na które mniej zwraca się uwagę, ale które mają coraz silniejszy wpływ. Rodzice jedynaków są często nadopiekuńczy, a troska o jedyne dziecko przyczynia się do braku samodzielności. Pojawiło się pokolenie jedynaków zwanych "małymi cesarzami", o których mówi się, że są niedojrzali emocjonalnie i społecznie. Chińczycy, którzy mogą mieć tylko jedno dziecko, starają się wynagrodzić to sobie i dziecku rozpieszczając je i nie obciążając żadnymi obowiązkami. Pojawił się  także problem znacznej nadwagi u dzieci, gdyż rodzicie przekarmiają dzieci, wyrabiają u nich niezdrowe nawyki żywieniowe, nie chcą lub nie potrafią odmówić dziecku tuczących produktów, które stały się bardzo popularne w Chinach w ostatnich dekadach.  Co w przyszłości obciąży społeczeństwo kosztami leczenia otyłości i chorób z nią związanych.  Coraz bardziej chore i mniej liczne pokolenie będzie musiało utrzymywać pokolenie rodziców…

Kolejnym aspektem polityki jednego dziecka jest łamanie jej zasad przez urzędników państwowych i partyjnych oraz bogatych Chińczyków. Przepisy najczęściej łamią przedstawiciele elity, do której Komisja Planowania Rodziny zalicza przedsiębiorców, urzędników, gwiazdy sportu i show-biznesu. Większość z nich ma już dwójkę dzieci, a co dziesiąty troje. Nielegalnie urodzony nie ma prawa do państwowej edukacji ani opieki zdrowotnej. Tyle, że w dobie komercjalizacji szkolnictwa i lecznictwa bogaci posyłają dzieci do szkoły międzynarodowej lub za granicę. Obok willi i dobrego samochodu liczne potomstwo staje się więc wyróżnikiem statusu społecznego. Polityka jednego dziecka jest demontowania, nie jako, od środka przez coraz zamożniejsze społeczeństwo gotowe płacić kary i ponosić konsekwencje łamania prawa. Jako że często dotyczy to działaczy partyjnych coraz trudniej bronić polityki jednego dziecka, gdy jej strażnicy jawnie ją lekceważą, a dane demograficzne są coraz bardziej niepokojące.

Omijanie prawa przez bogatych i wpływowych Chińczyków powoduje rozwarstwienie społeczeństwa nie tylko na poziomie ekonomicznym czy społecznym, ale także demograficznym. Takie zachowanie członków partii i aparatu administracyjnego podważa zaufanie do władzy centralnej. Podejmowane są próby zdyscyplinowania urzędników i biznesmenów, ale jak na razie, nie odnoszą one skutku. Sygnały o liberalizacji polityki jednego dziecka pojawiały się już od kilku lat. Władze coraz mniej ochoczo ścigały wyłamujących się rodziców, a kary były mniej drastyczne. Wyniki badań matek wskazywały, iż nawet gdyby ograniczenia zostały całkowicie zniesione, tylko część  zdecydowałaby się na poosiadanie więcej niż 2 dzieci, zniesienie ograniczeń nie doprowadzi do powrotu do modelu wielodzietnego, a jedynie do powstania rodzin posiadających 2-3 dzieci.

Wchodząca wkrótce w życie liberalizacja przepisów jest więc naturalną konsekwencją już zachodzących społecznych zmian. Chiny są więźniami demograficznej pułapki: jednocześnie zmagają się z niżem demograficznym i z przeludnieniem. Prowadzone przez państwo regulacje nie są skuteczne a wręcz niosą z sobą wiele szkodliwych zjawisk, których nie przewidzieli komunistyczni planiści. Zmiana prawa z całą pewnością zostanie dobrze przyjęta przez obrońców praw człowieka, samych Chińczyków i społeczność międzynarodową. Jest to jednak jedynie złagodzenie prawa, a nie całkowita deregulacja, która raczej nie nastąpi szybko, jeśli w ogóle.

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.