Informacje

Fot.Kurhan/sxc.hu
Fot.Kurhan/sxc.hu

Po sprawie w Mysłowicach i Tychach lekarze nie ufają politykom. Chcą ochrony CBA. Decyzja w rękach Tuska

Polska Agencja Prasowa

  • Opublikowano: 29 stycznia 2014, 04:39

  • 0
  • Powiększ tekst

Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy chce, by Centralne Biuro Antykorupcyjne objęło stałym nadzorem wszystkie transakcje związane z prywatyzacją szpitali na terenie całego kraju. W tej sprawie OZZL wystąpił do premiera i prokuratora generalnego.

CBA zapewnia, że zawsze interesuje się "wszelkimi przejawami lub zagrożeniami korupcyjnymi".

W komunikacie przesłanym we wtorek PAP Zarząd Krajowy OZZL poinformował, że zwrócił się z pismami do premiera i prokuratora generalnego o to, "aby wystąpili oni z wnioskiem do szefa CBA o niezwłoczne podjęcie czynności zmierzających do zapobieżenia i wykrycia - ewentualnie już popełnionych - przestępstw przy wycenie i sprzedaży udziałów we wszystkich spółkach samorządowych prowadzących szpitalną działalność leczniczą w Polsce, czyli o objęcie stałym nadzorem CBA wszystkich w/w transakcji w naszym kraju".

Jak wyjaśnili przedstawiciele związku, wniosek ten "wynika z faktu, że wiele samorządów terytorialnych, przygniecionych obowiązkiem stałego dofinansowania swoich szpitali, w skrajnie niekorzystnych warunkach narzuconych przez NFZ, decyduje się na przekazanie zarządzania szpitalem w ręce prywatnych spółek".

"Odbywa się to najczęściej w przypadku szpitali znacznie zadłużonych, co stwarza okazję do wielu nadużyć. Majątek szpitala traktowany jest bowiem jak nic nie warta masa upadłościowa, a udziały w spółkach zarządzających sprzedawane są za +grosze+" - zaznaczono w komunikacie.

Takimi przykładami według przedstawicieli OZZL "wydają się być szpitale w Mysłowicach albo w Tychach". O ich przejęciu przez konsorcja pisały media; sprawa szpitala w Mysłowicach została też poruszona podczas debaty w Sejmie tuż przed głosowaniem wniosku o odwołanie ministra zdrowia. PiS zarzucało, że wart 4,5 mln zł szpital kupiło za 135 tys. zł dwoje radnych PO, premier Donald Tusk zarzucił politykom PiS kłamstwo, wyjaśniając, że konsorcjum, które przejęło szpital, musi pokryć jego długi - ok. 2,8 mln zł i zainwestować w sprzęt i nieruchomości kolejne 3,5 mln zł.

"Sprawa dotyczy - co prawda - spółek zarządzających szpitalami, ale wiadomo jest skądinąd, że spółki takie po kilku latach działalności - wskutek różnych operacji finansowych stają się - nieoczekiwanie właścicielami całych przedsiębiorstw wraz z ich majątkiem. Podobny proces - na wielką skalę - miał miejsce w Polsce w początkach lat 90. ub. wieku i w wielu miejscach oznaczał - de facto - uwłaszczenie majątkiem publicznym wybranych osób. Źle by się stało, gdyby ten proceder został powtórzony w przypadku publicznych szpitali" -  wyjaśniali swój wniosek przedstawiciele OZZL.

Pytany o sprawę rzecznik CBA Jacek Dobrzyński podkreślił, że Biuro "zawsze interesuje się wszelkimi przejawami lub zagrożeniami korupcyjnymi".

"Jeśli w tym przypadku również będzie taka decyzja premiera, oczywiście ją wykonamy. Natomiast tymi rzeczami - zagrożeniami korupcyjnymi - interesowaliśmy się, interesujemy się i będziemy się interesować" - dodał.

(PAP)

Powiązane tematy

Komentarze