PO kontra Platforma (1) – na kursie kolizyjnym w sprawie prywatyzacji PŻB
Prywatyzacja Polskiej Żeglugi Bałtyckiej może spowodować jej likwidację i zwolnienie pracowników - powiedział w środę PAP zachodniopomorski marszałek Olgierd Geblewicz. Wstrzymania prywatyzacji spółki chcą też radni zachodniopomorskiego sejmiku.
Marszałek obawia się, że po prywatyzacji PŻB ulegnie likwidacji, "bo kupujący będzie kupował rynek, a nie będzie kupował firmy" - powiedział w środę PAP.
"Co za tym idzie, pracownicy najprawdopodobniej mogą stracić pracę, promy być może będą obsługiwały inne miejsca, a ktoś inny będzie obsługiwał te linie, które dziś obsługuje PŻB. Takiego wariantu obawiamy się i niestety dzisiaj wydaje się on być prawdopodobny" - dodał Geblewicz.
Jak powiedział Geblewicz, prywatyzacja PŻB to "duże ryzyko, że stracimy firmę w regionie".
"Gdyby ta prywatyzacja rzeczywiście dawała pełne gwarancje tego, że firma będzie dalej tutaj funkcjonowała, będzie się rozwijała i będzie miała tutaj siedzibę i pełne zakotwiczenie, pewnie byłoby nam łatwiej, ale dzisiaj takich przesłanek nie ma" - powiedział marszałek.
Jak MSP forsuje sprzedaż polskiego armatora promowego czytaj tutaj:
W podobnym tonie wypowiedzieli się radni zachodniopomorskiego sejmiku, którzy jednogłośnie przyjęli we wtorek stanowisko ws. PŻB. Apelują w nim do rządu o wstrzymanie prywatyzacji spółki i wskazują, że jest ona ryzykowna dla firmy i dalszego funkcjonowania w regionie.
"PŻB jest jednym z dwóch polskich armatorów i doskonale radzi sobie w konkurencją. Zatrudnia ponad 600 osób, które obawiają się, że w wyniku prywatyzacji stracą pracę, co pogłębi bezrobocie w regionie.
Radni stoją na stanowisku, "że na tym etapie rozwoju znacznie bardziej efektywnym kierunkiem zmian w przedsiębiorstwach, niż niekontrolowana prywatyzacja jest bardzo często konsolidacja firm i budowa swoistych silnych liderów branżowych, mogących dzięki synergii konkurować z zagranicznymi koncernami z bezpośredniego otoczenia konkurencyjnego".
PAP, sek