Klamka zapadła: rząd Ewy Kopacz zgodził się na przyjęcie islamskich imigrantów od 2016 roku. Na początek będzie ich 5 tysięcy
Na wtorkowym spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych państw UE w Brukseli Polska zaakceptowała decyzję o podziale uchodźców, łamiąc dotychczasowy jednolity front Grupy Wyszehradzkiej. Polskę reprezentowała minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska (na zdjęciu). W środę decyzje mają być zatwierdzone na szczeblu szefów rządów krajów Unii Europejskiej.
Przeciwko wtorkowemu porozumieniu ws. podziału uchodźców były Czechy, Słowacja, Węgry, a także Rumunia. Wstrzymała się Finlandia. Spośród czterech państw, które były przeciwne relokacji uchodźców, tylko Słowacja poinformowała, że nie zastosuje się do decyzji Rady UE, podjętej w głosowaniu. Czechy, Węgry i Rumunia poinformowały, że dostosują się, choć głosowały przeciw. Dziś decyzje
"Unia Europejska zgodziła się, że będziemy dzielić 120 tysięcy. Natomiast w tej chwili podjęliśmy decyzję o podziale 66 tys. uchodźców, z czego Polsce przypadnie ok. 5 tys. uchodźców - i ta liczba będzie jeszcze pomniejszona w momencie, kiedy zgłoszą się państwa, które nie uczestniczą w tym programie takie jak: Szwajcaria, Norwegia czy Irlandia. Poza tymi dwoma tysiącami, na które zgodziliśmy się wcześniej, ta liczba będzie ok. 4,5 tys." - powiedział Rafał Trzaskowski, wiceszef MSZ komentując decyzje szefów MSW.
Według Trzaskowskiego pierwsi uchodźcy do Polski mogliby trafić w przyszłym roku. Zwrócił jednak uwagę, że to będzie proces, który będzie trwać dwa, a nawet trzy lata, jeśli Polska o takie wydłużenie poprosi. W 2016 r. ma zostać także podjęta decyzja co do rozlokowania pozostałych 54 tys. uchodźców.
O imigrantach z Bliskiego Wschodu w Europie czytaj tutaj:
Szokujące dane ze Szwajcarii: 90 proc. islamskich imigrantów nie pracuje. To samo czeka Polskę
Wiceminister podkreślił, że Polsce udało się wynegocjować większość postulatów, jakie były formułowane przez rząd i dotyczyły przyjęcia uchodźców.
"Od samego początku mówiliśmy, że sam podział obciążeń nie wystarczy. UE musi mieć całościowy plan radzenia sobie z tym problemem, czyli przede wszystkim zabezpieczenie granic. Po drugie, jasne rozróżnienie pomiędzy imigrantami ekonomicznymi a uchodźcami. UE nie stać jest na przyjmowanie wszystkich, będziemy pomagać tylko tym, którzy uciekają, gdzie ich życie jest zagrożone" - wyjaśnił.
Trzaskowski mówił, że został też spełniony postulat dotyczący weryfikacji uchodźców pod względem bezpieczeństwa. Wyjaśnił, że na pierwszym etapie uchodźcy będą weryfikowani w centrach weryfikacyjnych, jakie mają powstać m.in. we Włoszech i Grecji. Po tym etapie, uchodźców, którzy mieliby przyjechać do naszego kraju, będą sprawdzać polskie służby. Uchodźcy będą musieli też udowodnić, że rzeczywiście uciekają przed wojną i prześladowaniami. Będą musieli również zgodzić się na pobranie odcisków palców.
"Będą musieli się zgodzić, aby rezydować w Polsce. Będą musieli absolutnie przestrzegać naszego prawa. Polska będzie miała też prawo dokonywać pewnego wyboru tak, żeby pomagać tym ludziom, którzy są najbardziej potrzebujący, głównie kobietom i dzieciom" - dodał wiceminister.
Wiceszef MSZ podkreślił, że w przypadku eskalacji konfliktu na Wschodzie, Polska będzie miała prawo wstrzymać przyjmowanie uchodźców.
Wiceminister zaznaczył na konferencji, że nie było możliwości zablokowania decyzji ws. podziału uchodźców. Pytany przez dziennikarzy, czy zgoda Polski na przyjęcie uchodźców nie pogorszy stosunków w Grupie Wyszehradzkiej, której trzy państwa (Czechy, Słowacja, Węgry) były temu przeciwne - powiedział, że mieliśmy dwa scenariusze, przyjęcie uchodźców na wynegocjowanych zasadach bądź automatyczne przyjęcie takich osób.
Decyzje rządowe i ich polityczny kontekst w bardzo ostrych słowach krytykują przedstawiciele opozycji.
"To, że doszło do złamania porozumienia Grupy Wyszehradzkiej i opuszczenia przez Polskę pozycji lidera wśród tych krajów, jakby wyłamania się z tego głosowania jednościowego - w mojej ocenie jest to walka Donalda Tuska o drugą kadencję jako szefa Rady Europejskiej" – powiedział PAP poseł Arkadiusz Mularczyk. A tak, przymuszając rząd Ewy Kopacz do wyłamania się z Grupy Wyszehradzkiej, Donald Tusk chce zapewnić sobie reelekcję" – powiedział poseł.
Według Mularczyka, "na skutek dyktatu najsilniejszych krajów doszło do złamania przepisów unijnych i wpuszczenia imigrantów do UE".
Dodał, że "rząd oczywiście przedstawia to jako sukces, ale sukcesem to nie jest, bo spotykając się z ludźmi podczas kampanii wiem, że nikt z Polaków nie chce uchodźców; ludzie są przestraszeni i nie chcą mieć takiego sąsiedztwa". "_Nie mamy też żadnej gwarancji, że liczba imigrantów, których będziemy musieli przyjąć, nie wzrośnie" – podkreślił.
Zdaniem lidera Polski Razem Zjednoczonej Prawicy Jarosława Gowina wtorkowa decyzja jest klęską polskiej dyplomacji wobec państw Grupy Wyszehradzkiej i stawia przed faktem dokonanym kolejny rząd.
"Trzaskowski maskuje wielką klęskę polskiej dyplomacji, bo najpierw przez wiele tygodni tworzyliśmy wspólny front z państwami Grupy Wyszehradzkiej, a potem w ostatniej chwili zostawiliśmy naszych sojuszników na lodzie i zgodziliśmy się na warunki de facto narzucone nam przez KE i Niemcy" – powiedział PAP Gowin.
PAP, sek