Informacje

fot. Artur Ceyrowski
fot. Artur Ceyrowski

Prezes pomorskiej strefy ekonomicznej: wierzę, że za kilka lat uda się wystrzelić polskie satelity

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 6 maja 2016, 13:33

  • 11
  • Powiększ tekst

Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna (PSSE) może odegrać ważną rolę w rozwoju gospodarki regionu, ale wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki widzi PSSE też jako istotny element jego planu. O przemyśle, eksporcie, polskiej żywności w Chinach i pomorskim kosmodromie rozmawiamy z prezes PSSE, Aleksandrą Jankowską.

Arkady Saulski: Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna to nie tylko gospodarka morska - najbardziej kojarząca się z Pomorzem, ale też inne branże. Jaka jest pani wizja dalszego rozwoju regionu?

Aleksandra Jankowska: Mamy wiele priorytetów. Jeśli chodzi o Pomorze, to główne branże to okrętownictwo, przemysł morski, portowy ale również IT, biotechnologia, chemia, a na południu województwa przemysł drzewny. Nasze cele to pomoc przedsiębiorcom w rozwoju polskiego potencjału. Jak? Między innymi poprzez zwolnienia podatkowe, ale przede wszystkim pomoc w rozwiązaniu problemu braku odpowiedniej kadry.

Przedsiębiorcy mają trudności ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników. Spotykamy się z tym w każdej branży poza IT. Problem przemysłu stoczniowego, drzewnego, biotechnologii polega między innymi na braku pracowników z wykształceniem technicznym. Kluczowa jest więc zmiana podejścia do szkolnictwa technicznego. Musimy promować szkolnictwo zawodowe i technika. Gdy rozmawiamy z przedsiębiorcami, to wyraźnie widzimy, że ścieżka kariery młodego pracownika wygląda tak, że ten kto posiada wykształcenie techniczne, ukończone technikum, osiąga wyższe stanowisko i większą pensję niż pracownik po ukończeniu studiów. W branży produkcyjnej studenci pracują dla ludzi wykształconych w technikach. Przedsiębiorcy potrzebują wykwalifikowanej kadry do realizacji swoich projektów.

CZYTAJ TEŻ: Zawodówki i technika coraz bardziej popularne. Szkolnictwo zawodowe odzyskuje prestiż.

Ale to też kwestia odpływu pracowników za granicę?

Tak, istotnie - to też część problemu. Ta kwestia jest niezmiernie skomplikowana. Naszych firm nie stać na płacenie pracownikom tak dużych stawek jak na przykład Norwegia, do której trafiają wysoko wykwalifikowani spawacze z Polski. Trzeba rozpocząć proces przywracania tych pracowników polskim pracodawcom. Nie może być tak, że Polska ponosi koszt wykształcenia ludzi, a inne kraje czerpią z tego przychód.

A gospodarka morska? Poszukiwanie klientów dla technologii okrętowych - morskich? Czy PSSE może w tym dziele pomóc?

Rolą strefy jest przede wszystkim tworzenie korzystnego otoczenia dla biznesu. Natomiast faktem jest, że zaangażowanie ambasad RP mogłoby pomóc w odnalezieniu rynków dla eksportu naszych technologii. Strefa zaś angażuje się w eksport polskich produktów - mamy np. liczne pytania od przedsiębiorców z Chin, którzy zakochali się w polskiej żywności i bardzo chcą ją od nas kupować.

Chińczycy chcą kupować polską żywność?

Tak! 9 maja w Gdańskim Parku Naukowo Technologicznym spotkamy się z przedstawicielami dużych funduszy z Chin, zaprosiliśmy na nie producentów naszej naturalnej żywności z Kociewia, którzy zaprezentują swoje produkty, czyli tę żywność, której Chińczycy tak bardzo poszukują. To też tak bardzo potrzebny element budowy polskiej marki. A czy można znaleźć lepszą polską markę niż żywność?

Otwarcie naszych rynków na Daleki Wschód, choćby w branży żywnościowej, mogłoby stanowić ogromny impuls dla naszych przedsiębiorców.

Tak, szczególnie, że temat ma ciąg dalszy. Współpraca z Chinami dynamicznie się rozwija, zwłaszcza po wizycie w tym kraju prezydenta Dudy. Jedwabny Szlak, centra logistyczne związane z tym szlakiem w Polsce, a z drugiej strony eksport towarów do Chin - żywności i materiałów budowlanych.

Podczas spotkania przedsiębiorców z wicepremierem Morawieckim w Gdańsku mówiono też o kosmicznych technologiach, które mogłyby być rozwijane na Pomorzu?

Nie kryję, że chciałabym, aby przemysł kosmiczny był tworzony na Pomorzu. Premier Morawiecki powiedział podczas jednej z naszych rozmów, iż Pomorze w jego wizji to nie tylko przemysł stoczniowy, ale i obszar, gdzie realizowane mają być najwyższe technologie innowacyjne. Przemysł kosmiczny generuje takie technologie.

Gdynia i tereny lotniska w Kosakowie to miejsce, gdzie mógłby powstać "polski przylądek Canaveral". Omawiamy to wspólnie z władzami Gdyni i Polską Agencją Kosmiczną. Jest kilka projektów godnych zainteresowania. Całe środowisko pomorskie musi więc stanąć murem za pozostawieniem centrali PAK u nas na Pomorzu i mocnego wsparcia Departamentu Badań i Innowacji. Wspólnie z PAK pracujemy też nad postawieniem pierwszego dużego radioteleskopu na Pomorzu.

Kosmodrom na Pomorzu jest więc możliwy?

Trzeba sięgać gwiazd, by zajść wysoko. Im większe nasze ambicje i plany, tym większy zysk. Trzeba iść za trendami światowymi, naśladować pionierów, a potem tych pionierów przegonić. Wierzę, że uda nam się za kilka lat faktycznie wyprodukować i wystrzelić polskie satelity. Technologie kosmiczne wysoko innowacyjne mają związek ze wszystkimi branżami przemysłowymi. Rozwój badań w tym kierunku będzie wpływał na rozwój całego przemysłu. Polakom nie brakuje ambicji czy inwencji, a naszą rolą jest zatrzymanie drenażu najlepszych specjalistów za granicę.

Powiązane tematy

Komentarze