Trump oskarża Clinton o korupcję po wycieku nowych rewelacji o jej fundacji
Nowa porcja maili z prywatnego serwera Hillary Clinton w okresie, gdy była szefową dyplomacji USA, przyniosła informacje o związkach Departamentu Stanu z fundacją charytatywną Clintonów. Donald Trump wykorzystał to do kolejnych oskarżeń Hillary o korupcję.
Maile były przedmiotem śledztwa FBI ponieważ Clinton, jako szefowa dyplomacji nie powinna - jak to czyniła - prowadzić służbowej korespondencji wykorzystując swój prywatny serwer. W lipcu prokurator generalna Loretta Lynch zwolniła ją z zarzutów kryminalnych, ale maile, ujawnione na mocy ustawy o wolności informacji, stały się materiałem do oskarżeń dla prawicowych organizacji.
W jednym z maili kierujący fundacją Clintonów biznesman Doug Band nalega, aby Departament Stanu skontaktował "kogoś ważnego" z tego resortu z nigeryjsko-libańskim miliarderem, Gilbertem Chagourym, który był jednym z jej czołowych donatorów.
Bliska współpracowniczka Clinton, Huma Abedin, skontaktowała Chagoury'ego z ambasadorem USA w Libanie Jeffrey'em Feltmanem. Miliarderowi zależało na pomocy w interesach.
W 2000 r. Chagoury został w Szwajcarii uznany winnym "prania" pieniędzy w związku z aferą finansową w Nigerii. Chociaż znalazł się na liście podejrzanych o współpracę z terroryzmem, fundacja przyjęła od niego wpłatę ponad miliona dolarów.
Czytaj także: Donald Trump sugerował zamach na Hillary Clinton? W USA burza po słowach kandydata Republikanów
W innej wymianie maili Band prosi Abedin i inną bliską asystentkę Hillary, Cheryl D.Mills, o pomoc w znalezieniu pracy w Departamencie Stanu pracującemu dla fundacji przyjacielowi Billa Clintona.
Na spotkaniu z wyborcami w środę Trump poruszył sprawę fundacji i najnowszych maili, mówiąc, że dowodzą one jak skorumpowana jest Hillary Clinton. Jego słuchacze zaczęli skandować: "Zamknąć ją!".
Sztab kampanii kandydatki Demokratów na prezydenta oświadczył, że Doug Band pisał mail do Departamentu Stanu jako doradca i wspólnik biznesowy Billa Clintona, a nie urzędnik fundacji. "Żaden z tych maili nie dotyczył sekretarz stanu, ani nie odnosił się do działalności fundacji" - czytamy w oświadczeniu rzecznika kampanii.
Konserwatywna organizacja Judicial Watch, która zdobyła wspomniane maile, twierdzi, że Hillary Clinton ukryła je oraz inne, gdyż zadawały one kłam jej deklaracjom, że kiedy była sekretarzem stanu, przerwała swoją działalność w fundacji.
Judicial Watch utrzymuje również, że Departament Sprawiedliwości blokował śledztwo w sprawie fundacji Clintonów.
"Bill, Hillary & Chelsea Foundation", jak obecnie nazywa się fundacja, prowadzi działalność dobroczynną w USA i na całym świecie, pomagając w zwalczaniu chorób zakaźnych, ubóstwa i innych plag.
Na początku 2009 r., kiedy Hillary została sekretarzem stanu, fundacja zawarła umowę z Białym Domem, że będzie ujawniać listy swoich sponsorów, a jej donatorzy - wśród których były rządy obcych państw - nie będą starać się o poparcie swoich interesów przez rząd USA.
Jak ustalił m.in. "New York Times", fundacja naruszyła jednak to porozumienie. Dopiero później wyszło np. na jaw, że rząd Algierii, który w 2010 r. wpłacił na konto fundacji pół miliona dolarów - oficjalnie na pomoc dla ofiar trzęsienia ziemi na Haiti - starał się o łagodniejszą ocenę przestrzegania przez siebie praw człowieka w dorocznym raporcie sporządzanym przez Departament Stanu.
W swej książce "Clinton Cash" (Pieniądze Clintonów) Peter Schweizer opisuje fundację byłej Pierwszej Pary USA jako narzędzie budowania ich politycznej potęgi oraz osobistego bogacenia się.
Przyznaje jednak, że nie znalazł twardych dowodów, by wpłaty na konto fundacji wpływały bezpośrednio na politykę rządu amerykańskiego, a Departamentu Stanu w szczególności.
(PAP)
Zobacz: Lewicowe media krytykują pomysły gospodarcze Donalda Trumpa