Informacje

Fot. Fratria
Fot. Fratria

Kto posprząta po Włochach w Banku Pekao? AKTUALIZACJA

Marek Siudaj

Marek Siudaj

Redaktor zarządzający wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 14 czerwca 2017, 10:22

    Aktualizacja: 14 czerwca 2017, 16:32

  • Powiększ tekst

Transakcja przejęcia prawie 33 proc. akcji Banku Pekao przez PZU i PFR została zamknięta. Bank ma już nową radę, wiadomo też, kto będzie jego prezesem, znowu korzysta z loga z żubrem. To zamyka proces zewnętrznej repolonizacji. Teraz jednak zacznie się repolonizacja wewnętrzna Pekao, czyli dostosowanie do wysokich wymagań technologicznych polskiego rynku bankowego

Od kiedy pojawiły się informacje, że PZU i PFR odkupią od UniCredit akcje Banku Pekao, uwaga wszystkich skoncentrowała się na transakcji i jej technicznej stronie oraz na sprawach personalnych. Łatwo więc mogły umknąć uwadze pewne wydarzenia, do jakich doszło w Banku Pekao.

W marcu bieżącego roku pojawiła się informacja, że Pekao zażądał od CA Consulting, spółki zależnej Comarchu, zapłaty 100 mln zł z powodu nienależytego wykonywania umowy obsługi systemu bankowości elektronicznej. Powodem żądania miała być niedostateczne jakość tej usługi. Comarch ripostował, że bank ma po prostu starą infrastrukturę informatyczną, z 2008 r., która już sobie nie daje rady z obsługą klientów. I że bank odrzucał wielokrotne sugestie o konieczności zmodernizowania systemu.

I choć można by to uznać za zwyczajną walkę firm o pieniądze i lepszą jakość usług, to jednak istnieje sporo przesłanek, że Bank Pekao rzeczywiście ma poważny problem ze swoimi systemami. Dowodem może być sytuacja z połowy maja, kiedy PKN Orlen spóźnił się w wypłatą odsetek od swoich obligacji. Jak wyjaśniła spółka paliwowa, pieniądze trafiły do banku obsługującego program obligacji na czas, lecz bank spóźnił się z przelewem do KDPW. Bankiem tym był właśnie Pekao, który wtedy właśnie zmagał się z kolejną awarią systemu transakcyjnego dla firm. Ale również i bankowość detaliczna miewa problemy – w styczniu nad usunięciem problemów z dostępem klientów do kont informatycy Pekao walczyli ponad dobę, w lutym było to zaś tylko kilka godzin.

Nie najlepszy stan systemów informatycznych nie dziwi, jeśli pamięta się, jaką rolę dla UniCredit pełnił polski bank. Najważniejsze dla Włochów były dywidendy i inne korzyści, jakie dało się osiągnąć w Pekao, siłą rzeczy więc inwestycje w rozwój technologiczny ograniczone były do niezbędnego minimum. To podejście nasiliło się zwłaszcza wtedy, kiedy Włosi popadli w kłopoty i znaczenie miało każde euro, jaki się dało zarobić w Polsce.

O tym, że Bank Pekao ma sporo do zrobienia w kwestii rozwoju technologicznego, świadczą także wypowiedzi przedstawicieli jego nowych właścicieli. Zarówno Michał Krupiński, były prezes PZU, który podpisywał umowę z UniCredit, jak i Paweł Borys, prezes PFR, są zgodni – Bank Pekao musi zainwestować w technologie. Ten ostatni w rozmowie z tygodnikiem „wSieci” oceniał koszt tych inwestycji na kilkadziesiąt milionów złotych, na dodatek mówił, że chodzi głównie o bankowość detaliczną.

Tyle że wcale nie jest pewne, czy Pekao wystarczą takie niewielkie, jak na skalę firmy, inwestycje. Generalnie polskie banki słyną z technologicznego zaawansowania, o polskim systemie mówi się jako o jednym z najnowocześniejszych na świecie. Praktycznie nie ma tygodnia, aby jakiś bank nie ogłaszał wdrożenia większej lub mniejszej nowinki technologicznej, co oznacza, że dysponują systemami informatycznymi z otwartą architekturą, umożliwiającą dodawanie kolejnych funkcjonalności.

W przypadku Pekao zaś nie wygląda to najlepiej. Bank wprawdzie niedawno poinformował o odświeżeniu strony internetowej, przez którą klienci używający komórek mogą się kontaktować z bankiem, ale wcześniejsze nowinki dotyczyły prawie wyłącznie systemu płatności mobilnych PeoPay. A już wiadomo, że PeoPay to ślepa odnoga ewolucji bankowości mobilnej. Większość czołowych banków w Polsce przystąpiło do Polskiego Standardu Płatności, który obsługuje Blika, a PeoPay miał być dlań konkurencją. Po przejęciu Pekao przez PZU i PFR los PeoPay jest przesądzony, bo bank na pewno przystąpi do PSP. Czyli większość niedawno wprowadzonych funkcjonalności praktycznie zniknie.

Oczywiście, już wcześniej było wiadomo, że to Blik wygrywa walkę o pozycję standardu na polskim rynku płatności mobilnych. Z punktu widzenia biznesu optymalnym rozwiązaniem było przystąpienie do PSP już kilka lat temu, jak zrobiły to inne banki, będące w posiadaniu dużych inwestorów zagranicznych. Pytanie, czemu Włosi nie zdecydowali się na taki ruch? Być może chodziło o korporacyjny upór, ale możliwie, że powodem były właśnie kwestie techniczne.

Bank Pekao będzie musiał – według zapowiedzi przedstawicieli – w większym niż do tej pory stopniu powalczyć o klientów z sektora małych i średnich firm. Wprawdzie wspomina się o tym już w strategii przyjętej pod włoskimi rządami, to jednak teraz ten kierunek jeszcze bardziej zyska na znaczeniu. Ale jeśli popatrzeć na oferty innych banków dla tzw. „misiów”, obejmujących księgowość, porady prawne czy dodatkowe usługi w ramach konta, widać, że znowu konieczne będą nakłady na technologie.

W rezultacie może się okazać, że lifting systemu nie wystarczy i konieczne będzie przejście na stworzony na nowo system informatyczny, który będzie w stanie udźwignąć pojawiające się ciągle nowe funkcjonalności. A wprowadzenie nowego rozwiązania to koszt znacznie wyższy niż owe kilkadziesiąt milionów złotych, o których mówił szef PFR.

Oczywiście, w przypadku Pekao nie będzie problemu z pieniędzmi. Bank ma nadmiar kapitału, który może spokojnie przeznaczyć na inwestycje w nowe technologie. Ale do wzięcia udziału w wyścigu technologicznym konieczna jest zmiana przyzwyczajeń pracowników, zarówno szeregowych, jak i wyższego, ale przede wszystkim najwyższego szczebla. O tym, jak szybko bank, który – według słów z komunikatu Comarchu – funkcjonuje na systemie dla firm z roku 2008 r., jest w stanie się przestawić się na rywalizację na innowacje z konkurencją, w dużej mierze zdecyduje zarząd.

AKTUALIZACJA Rada nadzorcza Banku Pekao odwołała właśnie dotychczasowego prezesa banku, Luigiego Lovaglio. Z zarządu odeszło także dwóch wiceprezesów, nominowanych przez Włochów. Powołano także nowego wiceprezesa tej instytucji, Michała Krupińskiego, byłego szefa PZU, który negocjował z UniCredit odkupienie akcji polskiego banku. O tej zmianie spółka poinformowała w komunikacie, potem jednak pojawiła się korekta tej informacji. Wynika z niej, że Michał Krupiński będzie pełnił funkcję wiceprezesa do czasu uzyskaniu aprobaty Komisji Nadzoru Finansowego. Wtedy zostanie prezesem Pekao.

Im dłużej w Pekao będzie trwał stan zawieszenia, tym gorzej dla banku. Za czasów UniCredit bank płacił sute dywidendy, ale tracił udziału w rynku. Dostrzegali to inwestorzy i dlatego informacja o przejęciu udziałów w Pekao przez PZU i PFR została pozytywnie odebrana przez giełdowych graczy. Zbyt długie oczekiwanie na przyspieszenie rozwoju w Pekao może ich w końcu zniechęcić, a przecież jedną z głównych ambicji PZU i PFR jest pokazanie, że są w stanie lepiej zarządzać polskim bankiem niż czynili to Włosi.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych